// Hej. //

106 5 0
                                    

Brunet, w końcu odważył się na mnie spojrzeć. Chyba się nie polubimy. Zerwał mnie wzrokiem.

Przysnęłam się bliżej drzwi, ani trochę tu komfortowo nie było. A na pewno nie z nim.

Jechaliśmy jakieś 20 minut, a ten nawet nie raczył się odezwać. Może i ładny był, ale głupi jak cep.

***

Jechaliśmy przez długie korki jakieś 40 minut. Oparłam łokieć o szybę, wpatrując się w widoki.

W końcu to Kraków, ja zawsze nazywałam je "Miastem Youtuberów i legend" to tu narodził się kanał friza oraz tysiące, a może i miliony dzieciństw, w tym moje.

Zagadując to większość mogła śledzić Friza i każdy kiedyś marzył o byciu nim.

Spojrzałam na chłopaka, a ten jakby nigdy nic przeglądał sobie tiktoka.

Moje ciśnienie podniosło się gwałtownie, jak można być takim... gburem!

Nawet przywitać się nie mógł. Na pewno nikt dobry go nie wychował.

***

Minęło kolejne 10 minut, my wreszcie wyszliśmy z korków. Wreszcie chłopak zmierzył mnie dość ostrym wzrokiem. I jeszcze czego?

- Hej. -

!!!

Tak kurwa. Minęło jakieś półtorej godziny a tej idiota, powiedział do mnie "Hej."

!!!

Nie chciało mi się odpowiadać na ten debilizm, ale cóż przynajmniej ja byłam jak kolwiek wychowana.

- Och, hej. - Odpowiedziałam krótko, szczerze nie chciałam ciągnąć tej rozmowy dalej.

Chłopak cały czas chwycił mnie swymi oczyma, pięknymi piwnimy oczami. Może był ładny, ale wychowania mu brak.

- Więc uh... - Mruknął, gdy ja wbilam w niego soczysty wzrok mordercy.

Co ten chłopak sobie wyobraża? Zachowuje się jak gwiazda Hollywood. Już wiem, że się nie polubimy.

-...jak masz na imię? - Ciągnął dalej.

Nie zbyt rwało mi się do rozmowy. Dlatego chciałam powiedzieć raz i szczerze, może zrozumie swoje błędy.

!!!

- Dobra, słuchaj mnie okej? Powiedz mi, kto cię do jasnej kurwy wychował. Wsiadam do auta i przez jebane półtorej godziny, powiedziałeś do mnie "Hej", i zapytałeś się jak mam na imię. - Krzyknęłam na co chłopak osłupiał, chyba nie spodziewał się tak od tej odpowiedzi, ale szczerze wisiało mi to.

!!!

- Nie wiedziałem, że ktoś ma ostry język - Odpowiedział na co ja zgłupiałam

I co teraz. Zostałam właśnie w chamski sposób zgaszona. Moje oczy rozszeżyły się ostro, a ja nie wiedziłam co robić.

- Wracając do pytania. Jak masz na imię? - Zapytał niczym nie wzruszony.

Przyznam, że jednak miał ten charakterek w sobie. No cóż. W moich oczach i tak zostsnie gburem.

- Jestem Termia. - Odparłam, przekręcając wzrok na drugą stronę nie ważne co powie zignoruje to.

Tak się też stało. Chłopak mi się przedstawił "Bartek", a dokładniej "Bartek Kubicki".

Nic więcej nie było mi do informacji potrzeba. Znałam go z opowieści moich koleżanek. Nie śledziłam Genzie i nawet połowy ich nie znałam, tylko jedyne co kojarzyłam to jego.

Moje przyjaciółki oglądały Genzie systematycznie, a Bartka opisywały mi za ideał. Faktycznie ideał. Taki nie wychowany i pyskaty ideał.

Był dość ładny czego nie zaprzeczę, ale dla mnie nie liczy się wygląd a charakter, którego tu akurat mi brak.

Westchnęłam ciężko patrząc jak podjeżdżamy pod inny dom. Zaczynałam się powoli nie pokoić, a co jeśli to jakieś porwanie?

- STOP! - Krzyknęłam na całe auto, gdy chłopak zjechał na bok a jak odpiełam pasy, chcąc uciekać jak najdalej mogę.

Poczułam jednak złapanie za rękę i szarpnięcie do środka auta. Wzrok Bartka, był bardzo dziwny.

- Na co się gapisz psychopato! Chcesz mnie zabić czy co!? - Krzyknęłam bardzo głośno, sprzedając mu z liścia.

Możliwie, że przesadziłam, ale co w takiej sytuacji miałam zrobić? Bałam się, że to koniec mojego życia nie ufałam mu w ogóle.

- Do reszty ci odbiło? - Mruknął spokojnym głosem, na co ja się zdziwiłam. - Nie jestem mordercą spokojnie... Karol ci nie mówił, że dziś spisz w moim domu pisał do mnie podczas jazdy, chciałem ci to powiedzieć, ale wyleciałaś do mnie z piękną wiązanką przekleństw i wyzwisk.

Moja twarz zmarła, a tętno podbiło się. Jak mogę być takim... Ah szkoda gadać.

- Przepraszam - Mruknęłam na co ten kiwnął łeb.

Po mimo jego tłumaczeń dalej nie podobało mi się jego wcześniejsze zachowanie. Wyszliśmy z auta, kierując się do jego domu.

Bałam się spać u nie znajomego, ale wiedziłam, że jest git i raczej tej nocy nie umrę, ale tak z dnia na dzień trochę dziwnie.

Wspiełam się po schodach widząc ładny salon i trochę więcej pomieszczeń. Nie było ich dużo, ale też nie mało.

- Jeśli chcesz mogę dość na kanapie. Jeśli nie będziemy spać razem. - Rzekł, a ja westchnęłam.

Wybrałabym opcje kanapa, ale kultura mówiła mi nie. Dlatego pozwoliłam sobie na spanie z nieznajomymi typem. Jak tak teraz myślę, to nie jest to zbyt dobry pomysł.

- Spoko prześpiemy się razem... Czy coś - Odparłam, była godzina 22. Zmęczenie mówiło mi spać.

- Ja bym już poszła spać - Oznajmiłam kierując się do dość widocznej sypialni.

Sciągnęłam buty w korytarzu, kładąc się w łóżku. Było wygodne. Bardzo wygodne.

Nawet nie zauważyłam, że usnęłam.

***
***

Szczęśliwego nowego roku! Wiem, że trochę późno, ale miałam wrzucić rozdział 31 grudnia niestety czas nie pozwolił mi go dopisać!

W ogóle jak się podoba?

// Mój Los // Genzie & BartekKubicki [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz