𝐑𝐎𝐙𝐃𝐙𝐈𝐀Ł 𝟐

129 18 6
                                    

Alarms will ring for eternity
The waves will break every chain on me
My bones will bleach
My flesh will flee
So help my lifeless frame to breathe
„My Blood"- Ellie Goulding

Poznawanie ludzi nigdy nie było moim atrybutem. Tak samo było w przypadku Grace. Mimo, że wydawała się całkiem w porządku, to nie miałam pojęcia jak podtrzymać rozmowę. Gdy już miałam schylić się do mojej torby po książkę i bezprzewodowe słuchawki, dziewczyna się odezwała.

- No nie mogę tego dłużej trzymać w sobie. Czego używasz aby pielęgnować włosy? Nigdy nie widziałam tak pięknych, a moje wyglądają jak krowie gniazdo- To takie istnieje?- Miałam na myśli kurze, przepraszam.- Jednak nie ważne.

- Szczerze mówiąc to nic specjalnego, zazwyczaj tego, co jest pod ręką. Jednak bardzo mi  miło, że tak myślisz.

- Moje największe marzenie. A tak w ogóle to skąd jesteś? Nie słyszę u ciebie francuskiego akcentu, więc obstawiam okolice Norwegii- powiedziała dziewczyna.
- Szwecja, a konkretniej to Sztokholm- odpowiedziałam jej.

- O matko, jak cudownie. Raczej się już zorientowałaś, że jestem ze Stanów- powiedziała Grace. Nie było to dla mnie zaskoczenie. Brzmiała podobnie do Fiony że Shreka. To była jedna z niewielu bajek anglojęzycznych jakie oglądałam w dzieciństwie. Chciałam to powiedzieć w ramach moich obserwacji ale jednak dobrze, że tego nie zrobiłam. Po dłuższym namyśle, nie brzmiało to najlepiej.

- W takim razie co tutaj robisz? Zgaduję, że również przyjechałaś na studia.

- Tak, a konkretniej to socjologię na PSL University Paris- na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie bo znajduje się po drugiej stronie miasta od tego, gdzie będziemy mieszkać.- Tak zdaję sobie sprawę z tego, że to jest w ciul daleko, ale raz się żyje. Nasz akademik był jednym z najtańszych wyborów w Paryżu, więc inne opcje nie wchodziły w grę. Śpieszmy się kochać życie biednych studentów.

Coś czuję, że się z nią dogadam.

- A ty? Co tutaj robisz?- spytała się mnie Grace.

- Przyleciałam studiować na Paris College of Art, a szczególnie projektowanie mody- odpowiedziałam .

- W życiu bym się tego nie spodziewała, skąd u ciebie się to wzięło?- powiedziała na moje słowa dziewczyna.

Zamilkłam. W chwilę mój oddech zaczął przyśpieszać. Co ja miałam jej odpowiedzieć? Że chcę spełnić jej ostatnie marzenie przed śmiercią? Że wolałam spełnić jej marzenie a nie swoje własne? Po chwili jednak zebrałam się, aby odpowiedzieć wyuczoną przeze mnie na pamięć formułkę:

- Od dziecka uwielbiałam rysować, więc po prostu wybrałam coś z tym związanego- wysiliłam się na uśmiech. Widziałam w oczach dziewczyny, że w to nie wierzy, ale po mojej reakcji wywnioskowała, że jest to trudny dla mnie temat i nie ma sensu go drążyć. Byłam jej za to wdzięczna, bo nie miałam na tyle siły, aby teraz tłumaczyć jej traumy z dzieciństwa. Szczególnie, że był to dla mnie chyba najtrudniejszy temat do rozmowy ze wszystkich możliwych.

Resztę drogi spędziłyśmy na rozmowach o największych pierdołach. Nie wiem od czego się zaczęło ale płynnie przeszłyśmy na tematy celebrytów. Był to jeden z nielicznych tematów, które w tej chwili nas połączyły. Jednym z nich było to, który z mężczyzn z lat 90'ych był najbardziej przystojny. Dla mnie to zawsze będzie Brad Pitt i nie przyjmuję innych opcji do głowy. Jak można myśleć inaczej?

Ona się uparła, że jest to Leonardo DiCaprio. Muszę przyznać, że nie jest to najgorszy wybór, lecz nigdy nie ciągnęło mnie do blondynów. Kogo ja okłamuję? Gdyby Leonardo z lat 90 wparował na moje wesele to powiedziała bym że mój narzeczony to znajomy z pracy. A suknię ślubną mam dlatego, że zepsuła mi się sukienka, a po drodze do kościoła otwarty był tylko sklep ślubny. Że jestem tylko jego.

Proste? Proste.

Ta dyskusja zajęła nam całą drogę do akademika. Muszę przyznać, że rozmawianie z nią nie było aż takie złe jak na początku się tego spodziewałam. Zdecydowałyśmy razem zamieszkać, bo skoro i tak mieli nas dobrać w pary, to lepiej żebym trafiła do kogoś, kogo znam chociaż trochę.

Po kilkudziesięciu minutach jazdy ujrzałam ogromny budynek. Wokół niego ciągnął się ogromny park, na którym teraz rozmawiała ze sobą cała masa osób. Słyszałam wiele języków, nie tylko francuski. Brzmiało to trochę jak mieszanka włoskiego, angielskiego, niemieckiego i jeszcze paru, których nie potrafiłam zdefiniować.

Sam budynek był przepięknie ozdobiony jasno brązową cegłą na której widniały biało elementy. Dawał mi klimat mojej głównej strony na pintereście. Nie dowierzałam, że przez następny rok będę miała okazję tutaj mieszkać.

Podczas wybierania zakwaterowania, widziałam jego wystrój z wewnątrz i musiałam przyznać, że nie mogłam się doczekać, aż zobaczę to na żywo, a nie tylko przez ekran telefonu. Od zawsze uwielbiałam klimat baroku a szczególnie jeśli chodzi o architekturę. Z zachwytu rozbudził mnie dopiero głos Grace, którą powiedziała mi, że mamy wysiąść.

Po zapłaceniu za przejazd, wyszłyśmy z samochodu aby zgarnąć walizki. Stojąc po środku przejścia nie dowierzałam, że to miejsce istnieje naprawdę. Czy jest to możliwe, że to sen? Bo mam takie wrażenie. Grace rozejrzała się wokół i chyba musiała kogoś wyhaczyć wzrokiem, bo szybko pobiegła w stronię wysokiego blondyna. Nie zgarnęła ze sobą ani swojej torby, ani walizki.

Już nie czułam się jak w bajce, tak jak kilka sekund przed tem. Teraz miałam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy i ocenia wzrokiem. A ja tak bardzo tego nienawidziłam. Wyprostowałam się, aby zrobić dobre pierwsze wrażenie, chociaż zrobiłam to podświadomie. Na wypadek gdybym miała z kimś z nich studiować. Musiałam być dla nich definicją ideału. Albo chociaż, żeby tak myśleli.

Zostałam sama po środku dziedzińca, z dwoma ogromnymi walizkami i głową wirującą od tych wszystkich głosów wokół.

𝐓𝐇𝐄𝐘 𝐌𝐀𝐃𝐄 𝐌𝐄 𝐓𝐇𝐈𝐍𝐊 𝐎𝐅 𝐘𝐎𝐔 | dylogia 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬 #𝟏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz