Nie ma już nadziei

7 1 0
                                    

𝗗𝘇𝗶𝗲𝗻́ 𝟮𝟬.𝟭𝟬.𝟮𝟬𝟮𝟬

Miałam przeczucie, że gdy wrócę do szkoły, wszyscy znów będą na mnie patrzeć z wyższością i pogardą, szepcząc coś sobie do uszu. Jednak nie ważne jak bardzo nie chciałam tam iść, musiałam to zrobić. Byłam już zagrożona z 7 przedmiotów, mimo że rok szkolny trwa dopiero od niecałych 2 miesięcy. Muszę to nadrobić.

Reakcje innych wyglądały dokładnie tak, jak je sobie wyobrażałam. Nie lubię atencji, a teraz dostawałam jej bardzo dużo. Gdyby była pozytywna lub okoliczności byłyby inne, to jeszcze bym ją zniosła, ale teraz? 

Tydzień temu pisałam poprawę z matematyki. Pani powiedziała, że dzisiaj mi da wyniki. Kułam do tego jebanego testu strasznie długo, a i tak się nie umiałam skupić na nauce. Wszystko odtrąca moją uwagę; typiara przede mną poprawiająca włosy, zegar zmieniający godzinę, nauczyciel chodzący po klasie. Teraz do tej listy można jeszcze dodać natłok myśli o wczorajszych wydarzeniach.  

Moją głowę wypełniały myśli typu: "Co jeśli nie zdam?", "Jak rodzice zareagują", "Co z moją przyszłością?", "Czy na pewno sobie poradziłam?"

Odpowiedź dosłownie czekała tuż za rogiem. Pani od matematyki- niszczycielka dobrej zabawy i pogromczyni uśmiechów dzieci AKA Pani Nowak, właśnie zmierzała w naszą stronę. Nasza klasa stała pod salą, czekając na lekcje. Nim dzwonek rozbrzmiał w korytarzu, Pani Nowak podeszła do mnie i Krystiana.

- Sycia.. - zaczęła nauczycielka- nie zdajesz z matematyki. Masz jeszcze wiele materiału do nadrobienia i nie wiem czy nadążysz z następnymi tematami. Musisz przyspieszyć tempo nauki! A tobie Krystianku gratuluję piąteczki. 

- Dziękuję Pani Nowak, jest Pani najlepszą nauczycielką w całej szkole- Krystian zaczął się podlizywać nauczycielce. Jebany palant. 

Baba od majcy wepchała mi do rąk mają poprawkę z matematyki i uciekła do pokoju nauczycielskiego wpierdalać kolejne ciasta. 

Dostałam zero punktów z tego sprawdzianu z komentarzem "Ucz się ucz, bo nauka to do potęgi klucz :)" Nigdy nie zrozumiem sposobu myślenia tej kobiety.

Nagle największa gwiazda układu słonecznego wyszła zza chmur. Oświetliła cały korytarz, a w szczególności mordę Krystiana. Chłop się świecił jak psu jajca. Promienie słońca rażą mnie po oczach. Dlaczego ono nie może po prostu zgasnąć?

Schowałam test do plecaka. Moi rodzice nie mogą go zobaczyć za wszelką cenę. Okropnie reagują na złe oceny. Jak raz im pokazałam jedynkę z kartkówki, to nie mogłam wyjść z domu przez tydzień, zabrali mi telefon i zakazali słodyczy. Ale to było w 5 klasie, teraz mogliby wymyślić coś gorszego. Coś w stylu zamknięcia mnie w pokoju z samymi książkami i lampką nocną. Nawet nie chcę myśleć ile taka kara by trwała. Na pewno więcej niż dam radę znieść. 

𝗗𝘇𝗶𝗲𝗻́ 𝟮𝟯.𝟭𝟬.𝟮𝟬𝟮𝟬  

Wróciłam ze szkoły, aby dowiedzieć się, że moi rodzice znaleźli mój sprawdzian, który oblałam. Były krzyki, kłótnie, szarpanie za włosy. Oczywiście dostałam karę, tak jak się spodziewałam. Ku mojemu zdziwieniu była dokładnie taka o jakiej myślałam. No prawie taka sama. 

Bowiem rodzice do piwnicy wstawili mi stary stół, dali lampkę i książki. Kazali mi się uczyć cały weekend. Nie miałam nic oprócz tych dwóch rzeczy. W tym pokoju nie było nawet okna, nie mogłam liczyć na kontakt ze światem zewnętrznym. Choć co to zmienia? I tak nie miałabym z kim się kontaktować. Przynajmniej mnie karmili i miałam stały dostęp do picia. Nawet herbatkę sobie mogłam zrobić. Ale to nie zmieniało mojej chujowej sytuacji. 

Z piwnicy mogłam wyjść tylko do kuchni, żeby się napić lub zjeść i do salonu, żeby pójść spać na kanapę. 

Kurwa nie wytrzymam tego tak długo. Obok pokoju, w którym muszę przesiadywać jest system ogrzewania gazowego. Ten system cały czas szumi. Miałam wrażenie, że co sekundę jest coraz głośniejszy. Czułam się przytłoczona tym dźwiękiem. Nie umiałam się skupić, ani myśleć, ani czytać. Nawet patrzenie już mi nie wychodziło. Miałam mroczki przed oczami.

A co gdybym nie musiała wcale tu siedzieć? Mój umysł byłby wyzwolony od tych dźwięków, rodziców, szkoły i dzieciństwa. Szczególnie dzieciństwa. Gdybym mogła stąd uciec, zrobiłabym to.

...

..

Co mnie tak właściwie tutaj trzyma? Szkoła, od której chcę uciec? Rodzice, których mam dość? Ciepło domu, w którym jest zimno? Czy może pokój, w którym oglądałam jako dziecko Monster High?

No właśnie. 

Nic nie sprawia, że chcę tu zostać. Więc dlaczego miałabym?

𝗗𝘇𝗶𝗲𝗻́ 𝟮𝟰.𝟭𝟬.𝟮𝟬𝟮𝟬

W przerwie od nieskutecznej nauki, poszłam zaparzyć sobie herbatę. Gdy czekałam, aż woda się zagrzeje usłyszałam rodziców w pokoju obok:

- Schowałem telefon Syci w kuchni- zaczął mój tata- ona rzadko tam zagląda, a boję się, że może w nocy pójść po niego do pokoju.

- Czy ty jesteś kurwa ułomny? Przecież kuchnia to jedno z niewielu pomieszczeń, do których chodzi. Nie mogłeś schować go na piętrze w innym pokoju?

- No ale pomyśl. Nie pomyśli, że tam jest telefon, skoro może tam wchodzić. Jedyna szafka, którą otwiera, to ta z herbatą. Nie ma szans, że spojrzy do szafki z przyrządami AGD. Co by jej telefon robił przy gofrownicy?

- Ughh, niech ci będzie. 

Bardzo ciekawa informacja. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale pewnie i tak już jestem na liście do niego, więc nie zaszkodzi sprawdzić. 

Otworzyłam szafkę i był tam mój telefon. Schowałam go do kieszeni w spodniach i zakryłam ją swetrem. 

Pakowanie się wywołałoby niemały hałas, więc jedyne co ze sobą wezmę, to telefon. Moi rodzice, jak i ja, mają pokój na piętrze, a te schody skrzypią gorzej niż krzesła w szkole, które nie były wymieniane od czasów PRL. Siłą rzeczy byłam zmuszona wziąć jedynie ze sobą komórkę. Nie żebym narzekała. To i tak więcej, niż przypuszczałam.

To była ta noc, w której opuszczę ten dom i już do niego nie wrócę. 

BETA // Backstory Syci // historia o rozpaczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz