19. Cisza przed burzą

52 9 25
                                    




Obudziły go promienie porannego słońca wpadające przez okna niewielkiej kawalerki na piętrze. Po kilkukrotnym przeciągnięciu się wstał, wiedząc, iż to była już odpowiednia pora.

Z łóżka udał się wprost do łazienki, gdzie zimną wodą zmył z twarzy sny minionej nocy. Następnie zaś przebrał się w strój do ćwiczeń, po czym nieśpiesznie opuścił niewielkie mieszkanie i udał się na siłownie, mieszczącą się na parterze budynku.

Gmach, w którym teraz pomieszkiwał, był imponujących rozmiarów betonowym molochem, przeznaczonym jako miejsce zakwaterowania dla kadetów wojskowych, których to Federacja zamierzała w niedalekiej przyszłości sama zacząć szkolić. Na razie jednak służył jako przechowalnia dla przypadków tak wyjątkowych, jak Anton oraz hotel pracowniczy, dla tych którzy praktycznie sypiali w pracy, gdyż budynek ten mieścił się tuż obok kwatery głównej. Teraz kręciło się w nim nawet sporo ludzi, przez wzgląd na toczące się przygotowania do „ostatecznego rozwiązania problemu Kultu Szkarłatnego Płomienia". Wszyscy oni pracowali intensywnie i do tak późnych godzin, że Federacji bardziej opłacało się trzymać ich tu, a niżeli rozsyłać po mieście z powrotem do domów.

Schodząc po schodach, minął dwóch wysokich stopniem żołnierzy, wyraźnie trzymanych na nogach już tylko przez kawę. Założył więc, iż właśnie zakończyli oni kolejną nieprzespaną noc. Przywitał się z nimi, oni zaś mu zwięźle odpowiedzieli, po czym każdy ruszył w swoją stronę.

Gdy dotarł na siłownię, sala była niemal pusta. Ilość pracy w ostatnich tygodniach niewielu pozwalała na regularne trening w ramach rekreacji. Anton jednak tego czasu miał aż nadto, a spokój podczas porannych ćwiczeń był dodatkowym atutem. Zajął więc jedną z maszyn, gotów przez następną godzinę nie myśleć o niczym innym, poza liczeniem kolejnych powtórzeń.

***

Ćwiczenia zakończył w dobrym momencie. Gdy ocierał solidną dawkę potu z czoła, po już ostatniej serii, na sali zjawił się akurat Steven Walker. Czas było się powoli zbierać.

Ich relacje, o ile można było o takowych mówić, od ostatniego czasu uległy pewnej poprawie. Anton był teraz bohaterem Federacji. Człowiekiem, którego działania i umiejętności przysłużyły się jej wyższym celom. Wkrótce zaś miał stać się niemal legendą i wzorem dla wszystkich młodych mężczyzn i kobiet, którzy zechcą podążyć podobną ścieżką kariery. Stało się więc oczywistym, że dla świętego spokoju, lepiej było przenieść całą swoją złość za śmierć Chrisa na Kult Szkarłatnego Płomienia. W pokrętny sposób, to oni teraz byli łatwym celem.

Nie zmieniało to jednak faktu, iż obaj dalej nie pałali do siebie przesadną sympatią, więc gdy minęli się w korytarzu, wymienili ze sobą jedynie standardowe i sucho brzmiące grzeczności. Tak było dla wszystkich najlepiej.

Zmęczony po treningu udał się natychmiast do swojego pokoju, tam zaś zrzucił ubrania i wszedł prosto pod prysznic. Nieograniczony i prywatny dostęp do tego właśnie urządzenia, był chyba tym luksusem, którym w tej chwili cieszył się najbardziej. Gotów był spędzać pod nim całe godziny, gdyby tylko mógł. Ostatecznie jednak miał na zbyciu nie więcej niż 20 minut.

Zrelaksowany oraz umyty stanął przed lustrem i przyjrzał się sobie uważnie. Włosy już miał nieco za długie i należałoby je niedługo ponownie zgolić. Poza tym jednak wyglądał lepiej niż kiedykolwiek. Twarz wreszcie straciła swój trupi odcień na rzecz bardziej rumianego koloru, żebra w końcu skryły się za mięśniami i zdrową tkanką tłuszczową, a jego ramiona wydawały się szersze i silniejsze, a niżeli przed rokiem. Wreszcie zaczynał wyglądać jak ktoś z powierzchni, a nie jak podziemne widmo i był z tego powodu bardzo zadowolony. Nie przeszkadzała mu też olbrzymia, paskudna blizna ze swoją nierówną powierzchnią i zbitą tkanką, ani nawet częściowo zniszczony przez nią symbol Kultu Szkarłatnego Płomienia. Wszystko to bowiem, każda zmiana w jego ciele dokonana na przestrzeni ostatnich miesięcy, nowe odbicie w lustrze stanowiły świadectwo tego, jak długą drogę przeszedł, aby znaleźć się tu, w tym właśnie miejscu.

Szkarłatny PłomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz