Rozdział szósty

15 1 2
                                    

*TW* Rozdział zawiera opis napaści na tle seksualnej.

Madison

Rozpoczął się luty. Pracowałam w firmie już dwa miesiące. Nabawiłam się także kolejnej rutyny byleby nie pozwolić, by leserstwo wygrało. Zaczęłam wstawać nieco później. Do firmy przyjeżdżałam za piętnaście siódma. O tej porze w budynku znajdował się tylko Gabriel i dozorca, gdyż reszta pracowników pojawiała się w godzinach między ósmą, a dziewiątą. Pracowałam osiem godzin prosząc wszechświat, by Gabriel nie zdecydował się wyjść wcześniej i dokończyć pracę w domu. Wracałam do siebie, sprzątałam, gotowałam, w razie potrzeby szłam na zakupy i ogarniałam się do spania. Specjalnie rano zostawiałam w mieszkaniu bałagan żebym miała, co robić kiedy wrócę. Nie widziałam w tym nic złego. Albo może nie chciałam tego widzieć. Weekendy spędzałam z bratem, dzięki czemu nasz kontakt zdecydowanie się poprawił. Mama znalazła pracę i była w stanie opłacać rachunki, jednak mimo jej protestów wspomagałam ją trochę finansowo.

Siedziałam przed komputerem i porządkowałam jakieś dokumenty. Spojrzałam na godzinę. Dochodziła czternasta, co oznaczało, że dzień pracy już powoli się kończył. Westchnęłam na myśl powrotu do domu. W przeglądarce odpalone były jakieś wiadomości na żywo. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. W ciągu dwóch miesięcy nabrało trochę życia za moją sprawą, ponieważ na stoliku, który stał pomiędzy welurowymi fotelami pod przeszklonymi ścianami stał wazon, w którym znajdował się bukiet kwiatów. Wymieniałam go co parę dni, tak jak robiłam to u siebie w domu. Na moim biurku znalazło się kilka roślinek głównie sukulentów, a przy kanapie po mojej lewej stał duży fikus w doniczce. Było tu przyjemnie i czułam się jak u siebie. Nagle do pomieszczenia wszedł Rafael. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on jak gdyby nigdy nic, rozsiadł się na kanapie i patrzył na mnie intensywnie.

– Coś się stało? – Zapytałam go odwracając się na fotelu w jego stronę. Mężczyzna odchylił się do tyłu krzyżując ręce.

– Nie. – Odpowiedział mi. Czułam się dość zagubiona, nie wiedząc czego on ode mnie chciał. – Ale mam prośbę.

– Prośbę? – Uniosłam brwi. – A co sprawiło, że pomyślałeś, że będę chętna ją spełnić. – Zapytałam go odchylając się na moim obrotowym fotelu.

– Wysłuchaj mnie, a jestem pewien, że się zgodzisz. – Odparł. – Gabriel siedemnastego lutego obchodzi urodziny. Co roku z chłopakami urządzamy mu imprezę z motywem przewodnim. Przyznam się, że podkradłem Jaredowi twoje CV i wiem, że zajmowałaś się organizowaniem imprez w poprzedniej pracy, dlatego chciałbym cię prosić żebyś pomogła to zorganizować. – Powiedział. Przełknęłam ślinę i poprawiłam się na krześle. – Tak właściwie wszystko jest już załatwione ale potrzebujemy z chłopakami kogoś, kto dopilnuje żeby wszystko wyszło. To jak? – Zapytał. Zastanawiałam się co mu odpowiedzieć. Zgodzić się czy odmówić. Debatowałam nad decyzją w myślach. Dodatkowe zajęcie na pewno by mi się przydało. Decyzja została więc podjęta.

– Zgoda. – Powiedziałam i wstałam z krzesła. Brodacz podniósł się z kanapy i podszedł do mnie bliżej.

– Zajebiście. Wyślę ci wszystkie informacje na maila. – Powiedział i przytulił mnie. Nawet nie potrafię opisać jak zdziwiona byłam na ten gest. Zwłaszcza, że my się wcale aż tak nie lubiliśmy ,aby wykonywał w stosunku do mnie tego typu gesty. Oprócz szoku czułam także dyskomfort czując jego duże ramiona oplatające moje ciało. Czułam się jak w klatce, a moje myśli opanowała panika.

– Za blisko. – Odchrząknęłam. Rafael odsunął się ode mnie i poklepał mnie po ramieniu. Kiedy jego ręce zniknęły z mojego ciała powoli się uspokajałam. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się delikatnie do niego. Dałam mu mojego prywatnego maila, a następnie pożegnałam go, kiedy opuścił moje biuro.

Daffodil (Dylogia Flowers #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz