[Noeul]
Schodzę przygotowany do szkoły już. Witam się z rodzicami siadając na krzesło. Wziąłem kartonik z płatkami sypiąc do miski trochę. Zalałem je mlekiem i zacząłem jeść. Mama spojrzała w moją miskę a potem na mnie. -Skarbie.. Powinieneś więcej zjeść.. -Dodaję.
Spoglądam w swoją miskę. -Nie trzeba nie chcę się spóźnić.- Mówię i wysilam się na uśmiech.
-Mamie nie chodzi o to.- Odzywa się ojciec, odkładając na bok gazetę.
-Ostatnio bardzo mało jesz i mimo że dostajesz małe porcje to jeszcze zostawiasz.. Nawet ja to zauważyłem. - Odpowiada.
-Ostatnio nie mam po prostu apetytu.- Mówię energicznie.
-Podwieźć Cię do szkoły?- Pyta mama.
Spoglądam na nią. -Nie trzeba zrobię sobie spacer. -Mówię i wsadzam puste naczynia do zmywarki. -Będę leciał.
Dodałem i podszedłem składając delikatny pocałunek na policzku mamy a później taty.
Poszedłem do przedpokoju i usiadłem na ziemi ubierając buty.
Wyprostowałem się i założyłem torbę na ramię i wyszedłem z domu.
Gdy tylko wyszedłem ze swojego osiedla mój uśmiech zniknął. Założyłem na głowę kaptur ze swojej białej bluzy. Spuściłem głowę i westchnąłem cicho idąc powolniejszym krokiem do szkoły.(Outfit Noeul):
Dobrze potrafię udawać czyż nie? Naprawdę nie chcę iść do tej szkoły. Źle się w niej czuje. Jeszcze teraz gdy Ci kretyni się do mnie przyczepili. Wciąż zabierają mi rzeczy, niszczą je albo kradną. Zrobili sobie ze mnie popychadło ale to moja wina.
Pozwalam im na to.
Nie mam siły by się stawiać. Zresztą raz próbowałem. Było tylko gorzej. Żyję myślą, że to ostatni rok i potem kończę tą szkołę. Jestem w niej całkiem sam.
Nie mam przyjaciela żadnego nawet znajomego.
Nie potrafię w kontakty między ludzkie. Starałem się. Chciałem by mnie polubili ale na to wszystko na nic. Urodziłem się jakąś ofermą chyba.
Wszyscy wytykają palcami i wyśmiewają męczą, nękają i prześladują albo udają, że nie istnieje. Zdecydowanie wolę tą ostatnią wersje.
Mógłbym powiedzieć o tym rodzicom mógłbym zmienić szkołę ale szczerze? Po co? Nie zmienię się, nie pokażę z innej strony zawsze będę tak traktowany.
Westchnąłem na samą myśl. Stanąłem przed bramą.
Spojrzałem na budynek szkolny.. Wsadziłem dłonie do kieszeni bluzy. Co z tego, że dziś jest ciepło. Co z tego? Wchodzę powoli do szkoły od razu udając się do szafki. Rozglądam się i gdy nikogo nie było wszedłem do środka. Podchodzę do swojej szafki i wpisuję szybko kod. Biorę z niej książki i wsadzam do torby.
Gdy słyszę kroki i śmiechy od razu wiem kto to. Zamykam szafkę i kieruję się do wyjścia jednak Luke wychodzi mi na przeciw blokując drogę.
Cofnąłem się o krok.
Trzech jego kolegów także się dołączyło Sun i Fluke a jak zawsze Ren był przy drzwiach na czatach.
Luke podszedł zdejmując mi z głowy kaptur.
-30 stopni prawie a ty w bluzie?- Podnosi lekko brew.
-Cóż.. Zimno mi jest po prostu.. - Dodaję szczerze.
Chłopak wyrwał mi torbę i rzucił ją do swoich kolegów. Od razu ją otworzyli i wysypali jej zawartość na ziemię.
Chłopaki zmarszczyli brew. -A gdzie portfel?- Pyta Sun.
-Nie mam dzisiaj pieniędzy.. -Odpowiadam i spuszczam wzrok w ziemię.
-Nie pierdol ty zawsze masz kasę.
W jednej chwili posłali sobie porozumiewawcze spojrzenie. Sun i Fluke złapali mnie i przyszpili do ściany bym nie mógł się ruszyć. Luke powoli zbliżył się i wyciągnął ręce w moim kierunku. Zaczął przeszukiwać mnie. Zacząłem się wiercić i wyrywać gdy zaczął grzebać mi w kieszeniach spodni z przodu a później sięgnął rękami do tylnych.
-Mam coś.- Mruknął Luke a ja przestałem się wiercić i ponownie opuściłem głowę patrząc w ziemię i swoje buty.
Chłopak spojrzał na portfel. -Naprawdę odważyłeś się nas okłamać?- Mruknął Luke podnosząc brew. -Szanuję za odwagę.- Dodał. I wziął obrót i z większą siłą uderzył mnie w brzuch. Przez co wgniotłem się w ścianę plecami mrużąc mocno oczy.
-Żebym następnym razem nie musiał Cię przeszukiwać bo jak mnie okłamiesz nie będzie tak przyjemnie jak dziś.- Zaznaczył. -Idziemy chłopaki mam ochotę na coś do picia.- Dodał machając portfelem wyjął z niego wszystkie pieniądze a sam portfel rzucił do rzeczy.
Obaj mnie puścili i wychodząc specjalnie zdeptali mi rzeczy rozwalając pod podeszwą książki.
Zsunąłem się lekko plecami po ścianie.
Może po dwóch minutach odkąd czwórka wyszła podniosłem się powoli podszedłem do swoich rzeczy. Sięgnąłem ręką do szafki otwarłem ją i wyjąłem słuchawki bezprzewodowe.
Włączyłem swoją ulubioną "depresyjną" playliste i kucnąłem zbierając zniszczone książki i tak dalej. Wyrzuciłem do śmietnika zgniecioną od podeszwy kanapkę. W pewnym momencie ktoś kucnął przy moich rzeczach i pomógł mi bez słowa pozbierać rzeczy. Wyprostowałem się i spojrzałem na wysokiego chłopaka o ciemnych włosach. Nie widziałem go tu nigdy. Był przystojny. Bardzo atrakcyjny. Najładniejsze jednak miał oczy i spojrzenie przez które przeszły mnie nawet dreszcze.
W pewnym momencie chłopak spojrzał w moje oczy. Nie mogłem uciec wzrokiem. Starałem się jak zawsze spuścić głowę ale nie potrafiłem jego jedno spojrzenie było niczym trans.
Zostałem nieświadomie zahipnotyzowany.
Chłopak bez przeszkód zaglądał w moje oczy coraz głębiej miałem wrażenie, że chcę wejść najgłębiej jak tylko potrafi ale za pewną taflą spoczywa mój cały ból i żal który w sobie noszę na co dzień.
Za to w tych jego czułem jakbym utknął i zaczął w nich tonąć. Dopiero po chwili udało mi się zmusić do tego by spuścić głowę.
To pierwszy raz gdy jedno spojrzenie sprawiło, że się zatraciłem a sam poczułem aż nadto bezbronny.(Chłopak):
-Dziękuję za pomoc..- Wykrztusiłem teraz cicho.
Chłopak przyglądał mi się już dłuższą chwilę ale nic nie mówił. Opuściłem lekko wzrok. I powoli ruszyłem do wyjścia z szatni.
Nie wiem kto to. Nie wiem też dlaczego tak stał? Nawet się nie odezwał. Ah no tak. Kto by się odzywał do takiej ofermy jak ja. Znowu zrobiłem z siebie idiotę.
Poszedłem do swojej klasy. Od razu usiadłem w ostatniej ławce pod oknem i ponownie założyłem kaptur. W uszach dalej miałem słuchawki. Zgłośniłem teraz na 100% głośność. Położyłem ręce na blacie stolika a głowę schowałem w nich. Zamknąłem oczy słuchając piosenek.
Zaczęła się lekcja. Wciąż leżałem głowę odwróciłem na bok i spojrzałem w okno a bardziej w niebo.
Oddychałem powoli w rytm wolnej smutnej muzyki. Po chwili w tył głowy mnie coś uderzyło. Odwróciłem się i spojrzałem na zgniecioną kartkę. Wziąłem ją i powoli rozwinąłem.
Spojrzałem na kartkę.
Rysunek. Podobizna mnie powieszona. Super nie? To już nie nowość. Życzenie śmierci w taki sposób to najmilsza rzecz jaka mnie spotyka. Spojrzałem w głąb sali. W środkowej ławce siedział ten cudowny artysta. Sea. Który na kartce uśmierca mnie chociaż raz dziennie. Zgniotłem kartkę i wywaliłem za siebie wracając do pozycji z przed chwili. Ponownie zamknąłem oczy. Kilka takich kartek podczas tej lekcji mnie uderzyło ale nie patrzałem już na nie.
Gdybym nie był takim cykorem może którąś propozycję bym wybrał do zrealizowania. Niestety. Nie jestem wstanie sam sobie krzywdy zrobić. Nie mam do tego psychiki chyba. Albo jest ona tak silna, że jeszcze nie chcę się poddać.
To też możliwe.
Na przerwach uciekałem na dach szkoły. Siadałem na ziemi i mogłem psychicznie odpocząć od wszystkiego dookoła. Bo tu byłem tylko ja i muzyka.
W końcu był koniec zajęć. Pozbierałem swoje wszystkie rzeczy i wybiegłem z klasy jako pierwszy. Wybiegłem ze szkoły zatrzymując się za jej bramą. -W końcu do domu..- Mruknąłem i nabrałem w płuca powietrza po czym ruszyłem nim ze szkoły by wyszedł ktoś kto mógłby mi odebrać resztki szczęścia.
Zatrzymałem się na przystanku. Spojrzałem na rozkład. Za 5 minut ma przyjechać to nie tak źle więc siadam na ławeczce w przystanku i wyjmuję z torby nowelkę.
Zacząłem ją czytać nie zwracając uwagi na otoczenie. Spojrzałem na autobus gdy ten okazał się być mój podniosłem się i wszedłem kupując bilet by wraz z nim usiąść na pierwsze lepsze miejsce wolne.
Byłem w drodze do domu i nagle sobie przypomniałem. -Shit.... Przecież tydzień temu mówiłem mamie, że będę dziś wychodził ze znajomymi... - Mruknąłem cicho pod nosem.
Zapomniałem o tym.. Gubię się już w tym powoli ale nie chcę im dokładać zmartwień to moja wina, że nie potrafię znaleźć sobie faktycznie znajomych.
Oparłem się o siedzenie i gdy był mój przystanek spojrzałem przez okno. Westchnąłem i pojechałem dalej aż na ostatnim przystanek który kończył się na jakimś zadupiu ale bardzo dobrze mi znanym.
CZYTASZ
𝙅𝙚𝙙𝙣𝙤 𝙎𝙥𝙤𝙟𝙧𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚. -𝘽𝙤𝙨𝙨𝙉𝙤𝙚𝙪𝙡
RomanceNiech was nie zmyli słodka cukierkowa okładka. Książka będzie zawierała sceny przeznaczone dla dorosłych oraz może zawierać brutalne sceny przemocy. Noeul to cichy chłopak kochający się uczyć nie ma przyjaciół a w szkole chodzi jak cień jest męczon...