-6-

81 5 0
                                    

[Noeul]

Obudziłem się i spoglądam zamglonym wzrokiem w sufit.
Do pokoju wchodzi moja mama. -Noeul już trzeci raz Ci budzik dzwoni. Dlaczego jeszcze nie wstałeś..- Mruknęła i spojrzała na mnie.
Podniosła lekko brew i podeszła siadając obok mnie na łóżku. 
Położyła rękę na moim czole a ja kaszlnąłem mocno zasłaniając usta ręką. 
-Jezus przecież ty masz gorączkę.- Dodaję i patrzy na mnie zmartwiony wzrokiem. 
-Zostaniesz dziś w domu. Zrobię ci herbatę i dam lekki odpoczywaj zadzwonię do szkoły Cię usprawiedliwić.- Mówi a ja tylko kiwam delikatnie głową. 
Pocałowała mnie w czoło i wyszła. 
Nie musiałem długo czekać bo po paru minutach weszła do mojego pokoju ponownie z dużą tacą. 
Podeszła i położyła ją na szafce obok mojego łóżka. Wzięła termometr i przyłożyła mi go do czoła. Gdy usłyszałem piknięcie od razu na nią spojrzałem. 
-Prawie 40 stopni... Mówiłam tyle razy byś się nie przegrzewał. Ponad 30 stopni a ty w bluzach chodzisz.. -Dodała. 
Podała mi tabletki. 
-Zjedz ładnie i wypij herbatę zadzwonię do Ciebie później by przypomnieć Ci o lekach.- Mówi i pochyla się składając delikatny pocałunek na moim czole.
Uśmiechnąłem się lekko.
-Uważaj na siebie w pracy.- Mówię i kaszlę bo zaczyna mnie drapać w gardle.
-No już nic nie mów oszczędzaj gardło.- Dodaję i głaszczę mnie po głowię. -Będę na siebie uważać kocham cię.
Moja rodzicielka wstaję i widzę jak opuszcza mój pokój. Podnoszę się i upijam łyk gorącej herbaty i od razu żałuję. Cholera MOJE GARDŁO! Czuję jakbym połknął lawę.. 
Skrzywiam się i zakopuję w kołdrze. 
Zasypiam dość szybko bo organizm mam osłabiony.
Po dwóch godzinach dobrego spania dzwoni mój telefon sięgam po niego ale nie potrafię się odezwać. Nie mam głosu suszy mnie w gardle. 
-Przypominam Ci o lekach. Zmierz sobie gorączkę jeśli nadal ją masz weź małą żółtą tabletkę. Jeśli nie pomiń ją i weź tą białą największą. Pamiętaj, żeby coś zjeść.- Nie odpowiadam bo nie potrafię mówię pod nosem tylko "mhm".  -Kuruj się słońce. Będziemy później bo mamy spotkanie poradzisz sobie? Czy zadzwonić do cioci?- Od razu mruczę pod nosem "Um y" Co oznacza u mnie "nie". 
Kobieta się rozłącza a ja zaczynam jeść coś na wzór kaszki jednak mimo lekkiej i delikatnej konsystencji boli mnie. 
Udaję mi się zjeść połowę. Przykładam sobie do czoła termometr a gdy jest piknięcie spoglądam na mini ekranik. Nie mam gorączki więc biorę dużą białą tabletkę. 
"I jak ja mam to do cholery połknąć? Przecież to mi w gardle utknie...." Myślę i z trudem przełykam swoją ślinę. Biorę do ust tabletkę.
Od razu biorę dużo wody i mimo uczucia jakby tysiące igieł na raz ktoś mi w bił przełykam je. 
Krztuszę się dłuższą chwilę a później czuję ulgę. Boże nigdy więcej. Zakopałem się ponownie w kołdrze. Zasnąłem.
I tak non stop. Budziłem się na chwilę coś upijałem i zasypiałem. Wieczorem tylko wstałem do toalety. Gdy rodzice wrócili z pracy mama od razu siedziała przy mnie. Zawsze tak robiła gdy byłem chory. 
Robiła mi okłady i otulała kołdrą gdy odkrywałem się. Głaskała po plecach gdy widziała, że śni mi się coś złego. Zawsze wtedy zaczynała śpiewać a jej głos sprawiał, że wszystko to co złe uciekało.

𝙅𝙚𝙙𝙣𝙤 𝙎𝙥𝙤𝙟𝙧𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚. -𝘽𝙤𝙨𝙨𝙉𝙤𝙚𝙪𝙡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz