-2-

91 7 1
                                    

[Noeul]

Siedziałem nad rzeką samotnie. 
Czytałem swoją nowelkę leżąc na trawie. -Złapał go za dłoń i przyciągnął do siebie łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.. "Nigdy Cię nie opuszczę.." Wyszeptał.. -Przeczytałem i westchnąłem. 
-A gdzie moje lovestory?- Dodaję pod nosem i prycham śmiechem. 
Jakie moje Lovestory? Nie jestem w stanie pogadać z nikim od tak jako "znajomi" i ja jeszcze czekam na swoją miłość życia? Boże co jest ze mną nie tak. 
Tyle marzeń. Tak mało motywacji. 
Włożyłem książkę do plecaka. Wyłączyłem latarkę w telefonie i 6 % w telefonie. Spojrzałem na godzinę. Dochodziła 23. Dziwiło mnie, że rodzice nie dzwonią jeszcze ale zawsze jak mówię, że idę ze znajomymi to nie dzwonią mi. Mają do mnie zaufanie i wiedzą, że nie upiję się czy nie zaćpam. 
Podniosłem się do siadu i podciągnąłem lekko kolana do swojej klatki piersiowej obejmując je rękami. 
Spoglądam w wodę i widzę w nim swoje odbicie. Skupiam na nim wzrok i czuję jak oczy mi się zaczynając szklić ale teraz mam to w dupie byłem sam. 
Powoli wyciągam dłoń i dotykam wody w którym było moje odbicie a ono zaczyna się rozmazywać. 
Już sam nie wiem kim tak naprawdę jestem... Ta woda pokazuję moją nie stabilność w środku to coś co  sprawia, że nie potrafię się przed kimś otworzyć. To strach i ból. 
Westchnąłem i powoli podniosłem się do pionu. 
Przetarłem zaszklone oczy rękawkiem z bluzy.
Ruszyłem powoli drogą do przystanku. 
Będąc na przystanku usiadłem na ławce. Nikogo nie było dookoła było ciemno i chłodno. Naciągnąłem rękawy na swoje dłonie by rozgrzać je nieco bardziej. 
-Przepraszam... Masz może ognia..? -Słyszę za chrapnięty głos zza pleców. Odwracam się widząc mężczyznę. Miał elegancko ułożone włosy. Na sobie czerwoną koszulę parę guzików od góry rozpiętą. 
Spoglądam na niego i sięgam do kieszeni spodni. Wyjmuję ciemnogranatową zapalniczkę. Mężczyzna obchodzi mnie by znaleźć się przede mną a wtedy wystawiam ją w jego stronę. 
Ten ją wziął odpalając papierosa. 
-Dziękuję, życie mi uratowałeś.- W końcu wypada z jego ust. 
Uśmiechnąłem się delikatnie. 
-Nie ma problemu.- Dodaję. 
-Też palisz?- Przygląda mi się. 
-Ah nie proszę pana.- Skinąłem delikatnie głową przecząc. 
Mężczyzna unosi lekko brew. -Skoro nie palisz po co nosisz przy sobie zapalniczkę?- Pyta a w jego oczach zradza się mini ciekawość. 
-Ah..- Rzucam spojrzenie w ziemię a potem na swoje buty. -Kiedyś też wracałem późno do domu. Nawet później niż dziś. Pewien chłopak w towarzystwie także zapytał o ognia. Powiedziałem mu wtedy, że nie mam bo nie palę. Kiedy się zbliżył widocznie zdenerwowany moją odpowiedzią wyczułem, że był pijany. Za brak ognia zostałem pobity. Śmieszne prawda?- Mówię smutno i wysilam się na smutny uśmiech. 
Mężczyzna uważnie mnie słuchał zaciągając się dymem. 
-Dzisiejsze społeczeństwo jest zepsute ale pamiętaj. Że ktoś taki jak ty jest w tej części która je próbuję naprawić.- Mruknął zaciągając się dymem. 
-Czy ja wiem.. Raczej jestem w ogóle za jego kręgiem. Poza rodzicami... Nie mam nikogo.. Nie potrafię rozmawiać z innymi. Nie potrafię im ufać... Nie nadaję się w żadne kontaktu między ludzkie.- Dodaję i mimowolnie jedna samotna łezka spłynęła po policzku. 
Mężczyzna sięgnął ręką do kieszeni i wyjął chusteczkę. Usiadł obok mnie i przyłożył mi ją do policzka. 
Złapałem zimną dłonią za nią i spojrzałem na mężczyznę. 
-Ze mną rozmawiasz jakoś całkowicie normalnie właśnie się zwierzasz obcemu mężczyźnie. Wiesz powiem Ci coś. To nie z tobą jest problem a z tym co Cię otacza. Jesteś dobry.. Widzę to masz duże serce. Nie które łzy nie są warte tego przez co chcesz je uronić. - Dodaję a mnie jego słowa uderzają niczym liść w twarz.
Przetarłem oczy chusteczką a potem nos schowałem ją do kieszeni. 
-Dziękuję..- Mówię cicho i uśmiecham się delikatnie. 
-Nie ma sprawy.- Dodaję i odsyła mi uśmiech. -Wracaj bezpiecznie dzieciaku.- Powiedział gdy podjechał autobus po czym wstał. -Jeszcze raz dzięki za ognia.- Mówi i uśmiecha się odchodząc. 
Ja tylko skinąłem głową i powolnie wszedłem do autobusu. 
Usiadłem na pierwszym siedzeniu. 
Co mi odwaliło by zwierzać się komuś obcemu? Ja pierdole Noeul leczyć się powinieneś chyba. Może powinienem się zapisać na terapie? Chociaż... Poczułem się lepiej? Poczułem ulgę? Jezu ze mną jest chyba naprawdę źle.. Wróciłem do domu było coś po północy. Rodzice widząc mnie w domu chwilę porozmawiali i potem udali się spać ja zjadłem coś lekkiego na kolację. 
Ja też udałem się na górę, wszedłem do łazienki by wziąć prysznic i przebrać się. Umysłem zęby i zrobiłem pielęgnacje twarzy. 
Spojrzałem w lustro. Powoli podniosłem koszulkę do góry. Znów mam siniaki na brzuchu i żebrach. Pierdolona Święta Trójca. Mam ich serdecznie dość. 
Przez nich nie pojadę do muzeum... Wzięli mi kasę którą miałem na wycieczki co za porażka jedyny wyjazd klasowy na który faktycznie chciałem jechać. 
Westchnąłem. Posmarowałem siniaki maścią chłodzącą i łagodzącą. Zasłoniłem brzuch i maść schowałem do szuflady. Wyszedłem z łazienki, zgasiłem światło zamykając drzwi za sobą. 
Usiadłem na łóżku, nastawiłem budzik a zaraz po tym położyłem się i przykryłem kołdrą. 
Zamknąłem oczy próbując zasnąć co też mi się w końcu udało.

𝙅𝙚𝙙𝙣𝙤 𝙎𝙥𝙤𝙟𝙧𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚. -𝘽𝙤𝙨𝙨𝙉𝙤𝙚𝙪𝙡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz