Rozdział 1

54 5 2
                                    

"Jestem, jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek". Wisława Szymborska

Siedziałam w ławce na lekcji J. Angielskiego. Pani coś tam pieprzyła od żeczy, a ja jak zwykle przeglądałam Tik Toka. Nagle pani wydarła mordę (jak to tylko ona potrafi) i zaczęła coś tam do mnie gadać.
-Watson, mogłabyś przynajmniej raz, na jednej jedynej lekcji być cicho i nie przeszkadzać innym?-powiedziała do mnie Kulmińska.
Nic nie odpowiedziałam. Miałam na nią wyjebane. Mogła sobie pierdolić tak co lekcje, a ja i tak miałam na nią wyjebane.
-Dobrze wracajmy do lekcji. Mam nadzieję, że panna Watson się uspokoji, ale jeśli jednak nie zadziała miła rozmowa to mogę zadzwonić do twoich rodziców Sophia, więc wybór należy do Ciebie.
Po tych słowach znów się zamknęła i zaczęła dalej prowadzić lekcje.

-Zostały jeszcze dwie godziny w tym pierdolniku i do domu-powiedziałam do moich przyjaciółek.
Olivia i Aria były w moim wieku. Wszystkie chodziłyśmy do liceum. Ja wraz z Olivią poszłyśmy na Mat-Fiz, natomiast Aria na Biol-Chem. Został nam jeszcze rok z tymi idiotami i studia.

Po dwóch godzinach wyszłyśmy ze szkoły i od razu skierowałyśmy się na palarnię.
-No tak. Jak zwykle. Wy znów tutaj-powiedziałam do trzech chłopaków stojących na palarni i popałających sobie trzy szlugi.
-A kogo ty się tu spodziewałaś, Watson?
-Wiesz, napewno nie Ciebie i twoich przydupasów.
-Jak zawsze miła i piękna. Co nie chłopaki?
-Mógłbyś odpuścić już sobie, tych czułości. To się już coraz bardziej robi żenujące.
-Dobra, dobra. A teraz nara, do domu Watson. Bo starzy znów zaczną Cię szukać.
To było już przegięcie. Ten dupek myśli, że może mnie obrażać. Już miałam do niego podejść i mu pierdolnąć w łeb, ale nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za kurtkę. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Olivia. Wiedziałam o co jej chodziło. Chciała już iść i się z nimi nie kłócić. Więc zrobiłam tak jak chciała. Odwróciłam się i poszłam do domu.

"With you always..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz