"Of all forms of caution, caution in love is perhaps the most fatal to true happiness." -
Bertrand Russell,The Conquest of Happiness
„Spośród wszystkich rodzajów przezorności, przezorność w miłości jest być może najbardziej śmiertelna dla prawdziwego szczęścia."- I kto by pomyślał, że ty naprawdę będziesz w stanie potknąć się o własne nogi na prostej drodze.
Zaśmiałam się, poprawiając swój szalik. Otrzepałam kolana, zauważając na spodniach brudne ślady. Spojrzałam na dłonie, które były lekko zaczerwienione, zapewne nie tylko od upadku. Było po prostu zimno.
- Wszystko w porządku?
Mia podeszła bliżej, ilustrując mnie wzrokiem, a potem uderzyła naszego przyjaciela w ramie.
- No i po co ją goniłeś?
Parsknął śmiechem, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Bo ona tak śmiesznie ucieka.
- Nie lubię, jak ktoś mnie łaskota, wiesz?
Rozejrzałam się w około. To było takie fascynujące, że o tej porze roku zebrało się tu tyle ludzi. Widziałam ich wesołe uśmiechy, krzyki i beztroskie spojrzenia. Zupełnie tak, jakby każdy z nich żył chwilą i nie męczył się zbędnymi pytaniami dotyczącymi przeszłości.
- Nic ci nie jest? - podłapał, zakładając rękę na moim ramieniu.
Spojrzałam na jego różowe poliki, zaczerwieniony nos i bystre oczy. Connor jak zwykle nie założył czapki, więc i jego uszy przybrały odcień czerwieni. Z reguły chłopak należał do osób, którzy woleli wyglądać dobrze, niż żeby było im ciepło. Poza tym nienawidził wszelkich nakryć głowy.
- No przecież jest okej - zapewniłam, słysząc swój śmiech w zapętleniu. Spojrzałam ze zmarszczonym czołem na przyjaciółkę. - Nagrałaś to?
- Jasne - wzruszyła ramionami. - Musiałam to uwiecznić.
I nie mogłam się nie zaśmiać widząc mój upadek na nagraniu. I cudowne w tym wszystkim było to, że patrząc na ten ekran telefonu, naprawdę dostrzegłam w sobie szczęście. I wtedy to do mnie dotarło. Może nawet nie zdawałam sobie wcześniej z tego sprawy?
Może były osoby, które przechodziły obok mnie ulicą czy chodnikiem i myśleli „Boże jaka ta dziewczyna jest szczęśliwa ". A może w ich głowie pojawiła się myśl typu „tak bardzo jej zazdroszczę". Tak. Z pewnością dotarło do mnie wtedy to, że jeśli na nie docenie tego co mam przed sobą, jeśli nie pomogę rozkwitnąć szczęściu w swoim sercu, stracę tę szansę.
- Ej, Liam, patrz jakie śliczne pamiątki! - krzyknęła zafascynowana.
Pokręciłam głową, patrząc na nią rozbawiona, a ona przyłożyła palec do ust, pokazując mi, że mam być cicho.
Liam faktycznie podszedł do stoiska z różnymi pamiątkami i zaczął je przegadać. Jakaś miła, starsza pani, która je sprzedawała, od razu go zagadała. Liam był osobą, która nie potrafiła odejść tak po prostu, bo było mu głupio, a poza tym, wydawało mi się, że on to po prostu lubił. Rozmowy z ludźmi raczej nigdy nie sprawiały mu kłopotu, bo był duszą towarzystwa.
Mia chwyciła moją dłoń. Ona miała rękawiczki, więc dopiero wtedy zrozumiałam, jak bardzo było mi zimno. Zaczełyśmy iść przed siebie, cicho się śmiejąc. Oglądałyśmy się co jakiś czas za siebie, a gdy byłyśmy w odpowiedniej odległości, Mia krzyknęła:
- Ten, kto ostatni w AJ's dockside, ten stawia!
Liam dopiero po chwili zorientował się co się dzieje ale my byłyśmy już blisko. Wiedział, że nie ma szans. Wiedziałam, jak wziął coś od tej miłej pani i wręczył jej banknot. Niedługo potem był już przy restauracji, siadając obok nas.
![](https://img.wattpad.com/cover/356751956-288-k694335.jpg)
CZYTASZ
🍀ACCEPT YOURSELF 🍀 | II Część Trylogii Clover |
Teen FictionA może tak naprawdę świat pragnął, żebym zagubiła się po raz kolejny po to, by odrodzić się piękniejszą? Z t o b ą.