Przeskok

28 2 0
                                    

Pov Clarke

Minął Rok. Rok od narodzin mojej córeczki. Rok od pierwszej minuty, w której zaczęła oddychać. Rok od pierwszego spotkania z Lexą. I prawie dwa lata od rozpoczęcia apokalipsy. Niedawno Lexa zapytała czy zostanę jej dziewczyną. Oczywiście, że się zgodziłam. Marzyłam o tym.

Teraz robię obiad, a Marysia siedzi na podłodze obok i bawi się plastikowymi klockami. Nie mogę się doczekać kiedy powie pierwszy raz mama. Ciekawe wogóle do kogo to powie. Mam nadzieję, że do mnie chociaż Lexa też jest jej mamą. Teraz jest na powierzchni. Zawsze gdy wraca, daje Mary jakieś nowe zabawki. A mi te, które trzeba wyczyścić. Niedługo będzie grudzień. Coraz zimniej i najcięższy okres w roku. W zimie Lexa ma małe szanse na znalezienie czegoś do jedzenia. Przedmiotów jest dużo, ale zwierzyny mniej. Chociaż ostatnio zrobiła sobie mapę. Zwiedziła ponad połowę terenów, które kiedyś były zamieszkane. Robi się problem, bo niedługo tego miejsca zbraknie. Myślała też nad tym, aby przenieść się do innego bunkra. Ale nie ma rzadnego w okolicy. Musiałybyśmy przejść dwa lub trzy dni, a z małym dzieckiem to niemożliwe. Za dużo ryzyko.

- Marysiu, mama wraca? - Zawołałam. Marysia spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczkami. Na kolanach i podpierając się rączkami poczołgała się w stronę metalowych drzwi. Usłyszałam nasz kod. Marysia zaczęła próbować otworzyć drzwi z klęczących nóg, próbowała z całych sił z cichymi dziecięcymi jękami.

Podeszłam do niej, wzięłam ją na ręce otworzyłam drzwi. Lexa od razu się uśmiechnęła na nasz widok.

- Cześć mamusiu. - Uśmiechałam się od ucha do ucha. Lexa pocałowała malutką w czoło

- Cześć piękna. - Przywitała się z nią, a potem ze mną - Daj ją. - Powiedziała biorąc moją córke na ręce. Zaczęła się z nią bujać i wygłupiać.

Wróciłam do gotowania słysząc za sobą śmiechy i chodzenie. Nałożyłam obiad na trzy talerze. Położyłam je razem z sztućcami na stole i spojrzałam na dziewczyny. Lexa zaczęła tańczyć z Marysią. Jedną ręką trzymając ją za tył i jedną rękę. Nucąc jakąś piosenkę przeskakiwała z boku na bok. Uśmiech wkradał mi się na twarz gdy Marysia się śmiała. Lexa zobaczyła jak ich obserwuje, więc zrobiła obrót i "zmusiła" Marysię do siadu na jej krzesełko. Podeszła do mnie i pocałowała moje miękkie usta.

- Nie wiedziałam, że umiesz tańczyć... - Wyszeptałam jej w twarz. Lexa puściła mi swój tajemniczy wyraz twarzy

- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz... - Wyszeptała i odsunęła mi krzesło. Zgodnie z jej wolą usiadłam. Zrobiła to samo z swoim i zajęła się obiadem tak jak my. Raz po raz pomagała Marysii, która nie radziła sobie jeszcze z nadziewaniem widelca na marchewkę.

- Jak było? - Zapytałam w końcu

- Może być. Znalazłam kilka puszek. Naboje, noże i jeden pistolet. - Odpowiedziała Lexa. Spojrzała na mnie - A wam? Jak minął dzień? - Zapytała z bardziej widocznym uśmiechem. Spojrzałam na psa obok, który machał ogonem na lewo i prawo, ciesząc się z powrotu właścicielki

- Ciekawie. Marysia mnie obudziła. Zjadłyśmy, bawiłyśmy się, gdy ja robiłam obiad ona czekała na Ciebie. Cały czas patrzyła na drzwi jakby pamiętała, że przez nie wejdziesz. - Opowiadałam zafascynowana zachowaniem malutkiej.

Lexa spojrzała na nią i pogładziła ją po głowie.

- Lubi Cię. - Dodałam z szerokim jak rzeka uśmiechem. Lexa kontem oka spojrzała na mnie.

- Jest mała. Zmieni jej się to... - Odpowiedziała bez uśmiechu. Byłam zdziwiona jej reakcją.

- Co jest? - Złapałam ją za rękę. Lexa się opierała. Obawiała mi się powiedzieć.

- Clarke...

The last one /Clexa / ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz