Rozdział 1

128 11 2
                                    

Szorstkie, męskie dłonie wędrowały po moim ciele. Czułam ogromną niechęć i obrzydzenie. Poczułam smak suchych ust po papierosach i alkoholu. Śliski język zaczął wpychać się w moje usta, kiedy moje ciało wiło się mocno pod ciężarem mężczyzny. Był tak ciężki, że każda próba zranienia go kopnięciem nic nie dawała. Pomimo 30 stopni upału miałam wrażenie, że zamarznę. Każda próba wyrawnia kończyła się tym, że sciskał moje dłonie jeszcze bardziej. Jego szorstka dłoń powędrowała pod koczulkę i zaczęła ściskać moje piersi, palcami objał brodawkę i bawił się nią, dalej wpzchając język w moją buzię. Moje ciało przeszedł ogromnie zimny dreszcz. Cała siłę włożyłam w próby wyrwania się, ale musiałam sobie przyznać, że nic to nie daje, nic to nie zmieni. Gdy jego ręka powędrowała do guzika moich spodni czułam, że to już koniec. Tak strace dziewictwo. We własnym pokoju, we własnym łóżku, przez niechciany stosunek wymuszony siłą. Moje oczy zaczęły napełniać się łzami, które ciuchutko, powoli spływały po moim policzku. Odwróciłam wzrok od faceta i skupiłam się wzrokiem na fioletowym misiu. Zawsze dodawał mi otuchy...


Mocne promienie słońca uderzyły w moją twarz, kiedy ktoś odsunął załony.

- Wstawaj młoda, praca czeka. - ujżałam uśmiechniętego brata przy oknie. Ewidetnie był uradowany tym zaszczytem obudzenia mnie. 

- Spadaj... - wymruczałam pod nosem przekręcając się na drugi bok z zamknietymi oczami.

- Ruchy! - poczułam jak kołdra zostaje mi wyrwana z łóżka. Otworzyłam oczy. Przed nimi ujżałam fioletowego misia. Przypominając sobie o dzisiejszym śnie, niemalże odrazu poczułam energię, aby opuścić łóżko. Mój brat przejechał dlonią po swoich ciemnych blond włosach z satysfakcją. Co to za moda, że góra włosów jest dłuższa a boki wyciete na 2 milimetry? Chociaż nie powiem, wielu osobą w tym do twarzy.

- Czekamy na dole. - oznajmił ściągając zawiniętą na biodrach koszule w czarno-czerwoną kratkę i założył ją na czarny podkoszulek zasłaniając umięśnione ramiona. Podniosłam się powoli z łóżka i podeszłam do małej staromodnej toaletki. W lustrze ujrzałam rozczochrane blond włosy z fioltowymi pasemkami, nie małe wory pod dużymi niebieskimi oczami i ślady odbicia pościeli na chomikowatych policzkach. Mój zadarty nos był czerwony a pełne usta były strasznie suche. Jak można być małym, wysportowanym ale mieć policzki jak chomik? Ściągnełam z siebie podkoszulek i spodenki, oraz majtki i wyciągnęłam z szuflady czystą bieliznę. Filetowa. Uśmiechnęłam się. Ten kolor dodawał takiej otuchy! Założyłam na siebie dziurawe Jeansy, stanik koronkowy i popatrzyłam się w lustro, kręcąc ciałem. Bynajmniej miałam dość duży biust i fajną dupę. Wyciągnełam czarną koszulkę z logo Linkin Park i zeszłam pomału na dół. 

- Myślisz, że Angela sobie radzi? - usłyszałam czuły głos taty.

- Tato, kto jak kto, ale moja siostra ze wszystkim sobie poradzi. 

- Wiem, ale dzisiaj wypada kolejna rocznica od zamknięcia mamy. Miej na nią oko. - poklepał syna po ramieniu. Uśmiechnełam sie pod nosem stojąc przy schodach. Empatię odziedziczyłam ewidetnie po tacie. Weszłam pewnym krokiem, z wielkim uśmiechem do małej kuchni w zielonych kolorach.

- Dzień dobry. - ucałowałam tatę w policzek. Mogłam wyczuć jak się odpręża widząc mój dobry humor. 

- Witaj aniołku, zrobiłem śniadanko. - wkazał na bekon i jajecznicę na stole. Usiadłam do stołu z najważniejszymi mężczyznami mojego życia i zajadałam się śniadaniem. Jeżeli coś dobrze potrafiłam to uśmiechać się, kiedy w środku ciemność skradała mi całe ciepło... Po śniadaniu wskoczyłam na siedzienie pasażera do jasno niebieskiego pickupa i włączyłam radio czekając na brata. Oparłam trampki o deske rozdzielczą i zaczęłam nucić pod nosem. Po chwili brat wsiadł i odpalił samochód. 

Rebellious AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz