Rozdział 5

62 8 2
                                    


- Dzień dooobryyyy! - z radością otworzyłam zasłony małego pokoiku. Promienie słońca wlały się do pomieszczenia, białe ściany oblało światło ukazując stare czarno-białe zdjęcia. Uśmiechnełam się widząc starszą Panią leżącą w medycznym łóżku. Powoli otworzyła oczy i uśmiechnęła się.
- Wkońcu wróciło moje słoneczko! - powiedziała wyciągając dłonie w moją stronę z uśmiechem. Złapałam jej dłonie w moje i pogłaskałam je. Pani Linda była moją ulubioną pacjętkom. Będąc w wielkim mieście skończyłam szkołe pielęgniarską. Kochałam pomagać ludziom starszym, starać się by ich dni w domu starców nie były szare i smutne. Pracowałam na coś typu pół etatu, bo wieczorami pracowałam u taty w barze. Lubiłam taki układ. Czułam się jakbym żyła życiem dorosłym z rana i nastolaktowym wieczorem w barze. 
- To jaki dzisiaj kolor ubieramy? - wyciągnęłam żółty i niebieski sweterek z szafy i pokazałam Pani Lindzie. 
- Żółty, trzeba się cieszyć słońcem i je wspierać. - pomogłam Pani Lindzie się umyć i ubrać, po czym usiąść wygodnie na wózku inwalidzkim. Potem uczesałam jej starannie włosy i pomogłam ubrać biżuterię. Uwielbiałam jak lubiła o siebie dbać, pomimo, że spędzała dnie w domu starców i żadko kiedy były wyjazdy czy odwiedziny. Ona robiła to dla siebie. 
Gdy wszystko było gotowe ruszyłyśmy do sali śniadaniowej, gdzie siedzieli już inni mieszkańcy ośrodka. 
- Dziękuje kochaniutka, miłego dnia i do jutra. - Pani Linda przytuliła się czule i pomachała mi gdy wychodziłam z sali. Przebrałam się w swoje ciuchy i ruszyłam spacerkiem w strone klubu. Był wspaniały, słoneczny dzień, aż niechciało się siedzieć w pomieszczeniach. Otworzyłam drzwi klubu i weszłam do środka. Tak wcześnie jeszcze większość spała, była dopiero jedenasta godzina a wszyscy lubili sobie pobalować. Weszłam za mały barek i rozejrzałam się. Przetarłam ladę ścierką i zajrzałam do małej lodówki pod ladą. Oczywiście, że zapomnieli dołożyć piwa. A później tylko marudzą, że nie ma zimnego. Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę zaplecza. Otworzyłam drzwi, gdy usłzyszałam męskie głosy...
- Powiedziała mi, że jestem nieudacznikiem, dajesz wiarę? - Alex brzmiał na mocno zdenerwowanego.
- Po wszystkim co dla niej zrobiłeś, sory, ale zachowuje się jak najgorsze ścierwo. - głos brata dobiegł moje uszy.
- Jak ona mogła? Dobrze wie jaka jest sytuacja. Poczułem się, jakby jebła mi w twarz. - ujrzałam Alexa stojącego w drzwiach zaplecza, opierającego się o futrynę. Wyglądał na... Zranionego. Smutek widniał na jego twarzy, ręce miał skrzyżowane na torsie. Nie lubiłam takiego widoku. Nie  lubiłam kiedy cierpiał. Nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Miarka się przebrała. Nic nie myśląc a kierując się intuicją szybkim krokiem opuściłam klub i pobiegłam w stronę domu Jess. Zapukałam mocno w drzwi, chwile później otworzyły się a ona prawie zamarła na widok wkurwienia na mojej twarzy.
- Czego ty tu chcesz? - parsknęła.
- Za kogo ty się masz?! Masz jeszcze jakąś resztke mózgu w tym pustym łbie?! - wykrzyczałam nie zastanawiając się nad moimi słowami.
- Uważaj na słowa gówniaro! - krzyknęła wychodząc przed drzwi. 
- Alex dla Ciebie tyle dał a ty masz serio tupet mu powiedzieć, że jest nieudacznikiem?! A ty co w życiu osiągnęłaś poza sławą przez A L E X A. Tylko dzięki niemu ktoś wogóle z Tobą rozmawia! Jesteś nikim! - krzyknęłam jej w twarz. Boże ale mi ulżyło na sercu, pomimo, że były to mocne słowa. 
- Awww, jego maskotka sie za niego wstawia. Jakie to urocze. Ale hej, weź go sobie i tak mam kogoś lepszego. - uśmiechnęła się złowieszczo.
- Co ty powiedziałaś? - wycedziłam przez zęby, zaciskając pięści.
- Dobrze słyszałas. - powiedzała zadowolona, jakby wygrała jakąś grę. Nim zdążyłam pomyśleć nad tym co robię, ruszyłam szybko ramieniem i nim minęła sekunda moja dłoń wylądowała na jej policzku. Usłyszałam mocne klaśnięcie dłoni o skórę, jej głowa odwróciła sie w drugą stronę a ona złapała się za policzek. Spojrzała na mnie zdziwiona. Takiej reakcji się nie spodziwała. Odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę klubu. Co za ścierwo, najchętniej wyrwała bym jej te włosy i rozdeptała jej twarz! Wściekła wbiegłam do środka szukając Alexa.
- Gdzie Alex? - zapytałam Angelo.
- Wszystko z tobą ok? - Aneglo spojrzał na mnie zdziwiony. - Alex poszedł do warsztatu.
- Dzięki. - wybiegłam z klubu i zaczęłam biec do warsztatu. Wbiłam do niego lekko zsapana. Alex leżał pod starym autem i majsterkował. Gdy mnie usłyszał wysunął się z pod auta.
- A tobie co? - spojrzał na mnie zdziwiony. 
- Mu...si....my.... po....gadać... - sapałam nie mogąc złapać oddechu. Nim zdążyłam dojść do słowa, zobaczyłam jak srebrne cabrio podjeżdża pod garaż. W nim ujżałam Jess w słonecznych okularach, ubrana w markowe ciuchy z wielkim uśmiechem. Obok niej za kierownicą jakiś patus w jeansach i marynarce. Wogóle nie pasował swoim wyglądem do tej wsi. Wyglądał jakby bał się kropelki błota na spodniach. Oboje wysiedli i weszli do warsztatu, Jess trzymała go pod ramię. Przełknęłam ślinę.
- O tym. - mamroknęłam wskiwając głową w ich stronę. Alex wstał z podłogi i spojrzał na nich. Jego mięśnie ciała mocno się napięły.
- Tak myślałam, że odrazu polecisz się poskarzyć. - Jess spojrzała na mnie jak na jakiegoś szczura. - Otóż nowina, Alex, to jest Dan. Dan zajmie teraz twoje miejsce, trzebabyło się bardziej starać. Pozatym mieszka w mieście, we WŁASNYM penthousie i zakłada firmę. Tak sie prowadzi godne życie. - powiedziała z pogardą w głosie. Spojrzałam na Alexa. Jego wyraz twarzy nic nie zdradzał. Był totalnie neutralny. Po chwili usmiechnął się jedną stroną ust.
- Życze szczęścia. - powiedział bez żadnej emocji, po czym wziął śrubokręt w ręke i wrócił do pracy. Jess zbladła, uśmiech zszedł z jej twarzy. Ewidentnie spodziewała się innej reakcji. Zmrużyła oczy, po czym szarpnęła za rękaw nowego faceta, odwrócili się, wsiedli do auta i odjechali. Przez chwile patrzyłam za nimi z pochyloną głową zastanawiając się, co się własnie stało.
- Twoja dłoń odbijała się pod toną makijażu na jej policzku? - zapytał spod auta sprowadzając mnie spowrotem na ziemię. 
- No a jak. - powiedziałam dumna krzyżując ramiona na torsie. Alex wysunał się spod auta i  uśmiechnął się.
- Dobra robota, wkońcu mi bić kobiet nie wypada. - zaśmiał się po czym wstał. - Idziemy na piwo?
- Jasne. - popatrzyłam na niego zdezorientowana. Nie było to do niego podobne. Nie było mu to obojętne, nie wierze w to. Chyba był w szoku i nie wiedział co z tym zrobić.
- Tylko się przebiorę. - poszedł do pomieszczenia obok i pociagął za sobą drzwi, które nie zamknęły się, szpalt był otwarty. Spojrzałam w jego stronę. Ściągał z siebie ogrodniczki pracownicze, okazując mi swoje nagie nogi i tyłek w czerwonych bokserkach. CO ZA WIDOK.
Założył jeansy. Widząc jak obraca się w moją stronę szybko odwróciłam wzrok i podążyłam za nim do jego auta. Milczał przez całą drogę, a ja jak nigdy nie wiedziałam nawet co powiedzieć. Na szczęście droga była krótka, nim się rozejrzałam byliśmy nad jeziorem. Pogoda była wspaniała, więc było tutaj też dużo ludzi. Wysiedliśmy z auta, Alex wziął z paki pudełko chłodzące. No tak, w planach był gril nad jeziorem, oczywiście. Przez sekunę myślałam, że będzie to piwo tylko dla nas dwóch, ale jestem czasami głupia.
- A gdzie Jess? Nie pomyliłeś kobiet? - usłyszałam głos Nathana. Spojrzałam na Alexa.
- Jess bawi się w wielkim mieście z jakimś pantoflem tatusia, a ja jestem wolny. - wystrzelił pewny siebie jak z procy. Wszyscy spojrzeli na niego, po czym teatralnie wszyscy zaczeli klaskać i gwizdać, jakby tylko czekali na ten moment. Dziewczyny odrazu zaczęły zarzucać seksowne spojrzenia i poprawiać dekolt. Poczułam wstręt do nich.
- To może piwka? - jedna z nich podleciała z butelką, bawiąc się kosmykiem włosów.
- Dzięki. - Alex wziął butelke w dłoń, po czym skiwnął mi głową, totalnie olewając dziewczyne. Podążyłam za nim na miejsce, na którym zawsze spędzaliśmy czas. Alex brał mnie ze sobą, bo zawsze miał poczucie, że musi mieć na mnie oko, jak na młodszą siostrę. Zasiedliśmy na pieńkach drzewa. Na miejscu był już Angelo i Nicole. Usiadłam mojej przyjaciółce na kolanach a ta mocno mnie przytuliła.
- Czy ja dobrze słyszałem? Koniec z Jess? - Angelo spojrzał na Alexa, który usiadł obok niego i kiwnął głową. - Gratulacje, trzeba to opić. Za wolność i karmę dla szonów. - Angelo uniósł butelkę, wszyscy podążyli za nim. Alex usmiechnął się lekko i unióśl butelkę. - Bawmy się! - krzyknął Angelo, napił się piwa i podgłośnił muzykę w wielkim JBLu. Wszyscy zaczeli bujać głowami w rytm muzyki. Niedaleko JBLa zebrały się dziewczyny i zaczęły tańczyć. Były to dobre momenty by się rozerwać. Uwielbiałam nasze jeziorko. Wokół niego był sam las, nikt kto by marudził, że jesteśmy za głosno. Meble z drewna zrobiliśmy wszyscy razem, każdy sie jakoś do tego przyczynił, abyśmy mieli miejsce do imprez i grili. 
Piwo lało się litrami, przy tej pogodzie nie trzebabyło długo, aby wszyscy czuli się lekko wstawieni. Nastój był idealny. Chłopacy miejąc troche procentów w sobie, zaczeli bawić się z dziewczynami i z nimi tańczyć. Tam i tu szły namiętnie pocałunki podczas tańców.
Piekłam ostatnie kiełbaski na grilu i rozejrzałam się dookoła. Angelo wywijał jakieś dziwne ruchy, Nicole tańczyła obok niego i śmiała sie radośnie z jego ruchów. Była w takiej samej sytuacji jak ja. Crash na kogoś kto jest nieosiągalny, więc cieszyła sie każdą możliwą chwilą z moim bratem. Mój brat jest poprostu ślepy i tak zakochany w klubie, że nie widzi co ma przed nosem. Pewnie też jakieś morały, wkońcu Nicole jest najlepszą przyjaciółką jego siostry. Ale oni tak do siebie pasują! 
Moje oczy powędrowały do Alexa. Siedział z boku i patrzył na butelkę w swoich rękach, będąc zupełnie nieobecny w rzeczywistości. Odłożyłam kiełbaski na talerz papierowy i udałam się w jego stronę. Usiadłam obok niego, oparłam się bokiem o oparcie i podparłam głowe na swojej dłoni.
- Hej, ocknij się. - powiedziałam sturchając go lekko. Jego wzrok uniósł się i spojrzał na mnie.
- Jestem, jestem. - uśmiechnął się lekko.
- Jak mam ci pomóc? - spytałam kładąc ręke na jego ramieniu.
- Dzięki, że jesteś młoda. - powiedział szczerze i oparł swoją głowę na moim ramieniu. Zrobiło mi się ciepło. Uwielbiałam te małe momenty naszej przyjaźni. Oparłam swoją głowę o jego głowę i poprostu milczałam z nim. Lubiłam być jego pomocą w najgorszych momętach. Znając się tak długo wiedziałam, że żal wkońcu go dopadnie. Tyle czasu poświęcił tej suce, a ona go zdeptała jak jakiegos peta na ulicy. Posiedzieliśmy tak chwilę w milczeniu. Czułam na sobie wzrok bab dookoła, które chciałyby być na moim miejscu. Troche mi to schlebiało, jednak ja nigdy nie bede w ich pozycji. One miały szanse być Alexa kolejną, ja nie, a dużo bym za to dała by na mnie kiedyś spojrzał tak jak patrzył na początku na Jess. Niestety nie można mieć wszystkiego. 
- Chodź. - Alex dopił kolejne piwo do dna, po czym złapał mnie za ręke i pociągnął w tłum tańczących. Popatrzyłam na niego z pod byka, kiedy złapał moje dłonie i zaczął śmiesznie tańczyć. Pokręcił mną pare razy, miał coraz większy uśmiech na ustach. Oddałam się temu. Zrzuciłam z siebie pohamowania i oddałam się muzyce. Tańczyliśmy jak stara para, tradycyjnie. Śmialiśmy się jak dzieci, kołysząc się we wszystkie strony. Zachód słońca odbijał się w tafli wody, było przyjemnie ciepło. Wokół nas było pełno ludzi, wypitych i spoconych, wirujących do muzyki z głośnika. Wszyscy mieli wielkie uśmiechy na twarzy. Śpiewali tekst piosenek tańcząc, ocierając się o siebie. Namiętne pocałunki z każdej strony, błysk śliny pomiędzy ustami i językami łączącymi się w intymnym tańcu. Męskie dłonie na pośladkach dziewczyn w skąpych miniówkach. Męskie dłonie na udach dziewczyn, które kręciły tyłkiem na kroczu facetów. Pocałunki po szyji, po karku, gęsie skórki. Świat wirował. Gorączka momentu była nie do zniesienia. Przyjrzałam się Alexowi. Jego jedna dłoń mocno trzymała moją, druga leżała stanowczo na moich plecach. Jego niebieskie oczy błyszczały w świetle zachodu słońca. Puścił moje plecy i zakręcił mną, po czym pochylił w tańcu w stronę ziemii. Moje serce podskoczyło kiedy mnie podniósł. Moja dłoń powędrowała na jego kark by utrzymać równowagę. Jego szybki ruch sprwił, że całe moje ciało przyległo do jego ciała, nasze twarze dzieliły tylko milimetry. Poczułam jego oddech na moich ustach, poczułam jak serce zaczyna mi walić jak szalone. Był tak blisko. Przez moment zagapapiłam się na jego ustach, po czym powędrowałam wzrokiem do jego oczu. Dokładnie badał mnie wzrokiem. Czułam się jakbym miała zaraz wybuchnąc z gorąca...

Rebellious AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz