Rozdział 10

30 4 1
                                    


Jest w życiu taki moment, kiedy adrenalina uderza do głowy i masz wrażenie, że kolory robią się jaskrawsze, dźwięki super wyrażne a świat nabiera światła jakby była to kolorowa bajka. Ludzie czują takie rzeczy przeważnie przed wypadkami. Ten moment kiedy stoisz w szoku w miejscu i widzisz, że coś jedzie w twoją stronę, zaraz cie trafi.  Widzisz wspomnienia z życia i przez krótką chwilę zastanawiasz się czy to już koniec. Czy nigdy więcej nie zobaczysz rodziny, albo osoby którą kochasz. Powiedziałem jej, że ją kocham jak wychodziłem z domu? A miałem jej ugotować dobry obiad... Nigdy bym nie pomyślał, że patrzenie prosto w lufę broni palnej zrobi to samo wrażenie i wywoła te same uczucia. 

Zza broni wyjawiła się postać. Ktoś ubrany na czarno, z maską na twarzy. W tą ciemną noc nawet nie było widać koloru oczu, czy dokładnie koloru skóry. Wokoł nas panowała totalna cisza, było już grubo po 22 wieczorem. Jedyne co mogłem dostrzec to odbijające się światła ulicy w oczach napastnika. Obydwoje kiwneli pistoletem dając znak, że mamy wysiąść. Spojrzałem na młodą w moich ramionach i kiwnąłem, żeby zrobiła co żądają. 

Powoli oderwała się odemnie. Napastnik otworzył jej drzwi, a ona powoli wysiadła z auta, podniosła lekko ręce do góry i patrzyła uważnie na napastnika. Ani iskry strachu w oczach. Co ona musiała przejść w mieście z matką, że to jej prawie wogóle nie ruszało? Chyba, że nauczyła się panować nad emocjami. Zadziwiała mnie. Miała ewidentnie skaleczoną duszę,  a była taka dzielna.

Opuściłem samochód wciąż próbując mieć ją na oku. Skrzyżowałem ręce na torsie i patrzyłem na kolesia, który celował do mnie z broni. W lusterku zauważyłem,  że facet celuje do Angeli, ta trzymała ręce lekko w górze i nie odzywała się. 

- Nie pogadamy, dopóki ona nie stanie obok mnie - spojrzałen na niego zniecierpliwiony. Czułem niepokój, że ona jest po drugiej stronie auta i nie wiem co z nią robią. 
- To nie ty stawiasz warunki. - wycedził męski ale dość młody głos.
- Nie? Przeciez wy chcecie czegoś odemnie, martwy ci sie nie przydam, więc ja stawiam warunki. - powiedziałem stanowczo. - Chcę ją tutaj. - powiedziałem powoli wskazując palcem na miejsce obok siebie. Zauważyłem jak kiwa głową do kolegi. Po chwili inny na czarno ubrany przyprowadził Angele trzymając ją za ramie i popychając w moją stronę. Dostaliśmy czego nam było trzeba. Uśmiechnąłem się sam do siebie, wiedząc dokładnie co teraz sie stanie. 
- Z czego sie śmiejesz gangusku? - odezwał się ten, który trzymał Angele wcześniej po drugiej stronie auta. Wzruszyłem ramionami i patrzyłem jak oni stają dęba, kiedy poczuli lufę pistoletów przy samej głowie. Ich spojrzenie zamarło a ręka z celowanym pistoletem w nas  zachwiała się. 

- Czy wy naprawde jesteście tacy tępi czy tylko udajecie? - Uncle zaśmiał się popychając głowę napastnika lufą pistoletu. Zza niego wyszedł Nathan, który szybkim ruchem zabrał napastnikowi pistolet z ręki.
- No rączki do góry. - Uncle popchnął jego głowę jeszcze raz. Ręcę mężczyzn uniosły się powoli do góry. Postawa ich ciała zdradzała, że wiedzą, że są na przegranej pozycji. David szybkim ruchem złapał ręce jednego z nich i zacisnął je trytytką. Potem machnął nogą w zakolano napastnika, a ten upadł na kolana. Usłyszeliśmy lekki jęk bólu, kiedy kolana sięgły betonu. Po chwili drugi z nich miał związane ręce za sobą i leciał na kolana. Również syknął lekko z bólu.

 Angela patrzyła na to wszystko z mocnym zaciekawieniem. Zaskoczyła mnie totalnie, kiedy uniosła nogę i zasadziła kopa w brzuch napastnika przed sobą. Ten zwił się z bólu i wysyczał coś przed siebie. David spojrzał na nią z lekkim szokiem w oczach, Uncle kiwnął głową z zadowolonym uśmieszkiem, jakby klepał sobie po ramieniu, że dobrze Club ją wychował. Spojrzała na mnie szukając we mnie wsparcia. Uśmiechnąłem się do niej, objąłem ją ramieniem, po czym nabrałem śliny do ust i wyplułem ją napastnikowi w twarz. Uncle skiwnął mi znacząco głową, że mam zabrać młodą od nich.

Rebellious AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz