Rozdział 6

43 7 1
                                    

Obudził mnie ogromny ból głowy. Pomału otworzyłem oczy i rozejrzałem się dookoła. Leżałem krzywo na jakimś obcym mi łóżku. Spojrzałem w bok, zobaczyłem czubek kobiecej głowy z blond włosami.
- O boże nie... - wydusiłem z siebie. Powoli i delikatnie wysunąłem rękę by ściągnąc z dziewczyny kołdrę. Przez myśl przechodziła mi tylko modlitwa, żeby to nie była Młoda...
- Prosze nie miej fioletowych końcówek... - opuściłem kołdrę z jej głowy i kamień spadł mi z serca widząc brak fioletowych włosów. Powoli zeszłem z łóżka, podniosłem moje ubrania i po cichu je założyłem. Nie miałem pojęcia gdzie jestem. Nim się zastanowiłem co robię złapałem za telefon na szafce obok łóżka i udałem sie w kierunku drzwi. Na zewnątrz zorientowałem się w której części miasteczka jestem i ruszyłem szybkim krokiem w stronę klubu.

- No i jak tam było z Melody? - Angelo stał za barem i mył szklanki.
- Nie pytaj...
- Nie mów, że nie pamiętasz? - Angelo zaśmiał się.
- Nawet nie pamiętam kiedy to sie wogóle zaczęło. Pamiętam tylko jak tańczyłem z młodą i ... - ugryzłem się w język. 
- No moja siostra cie tak nie upiła, chwile po waszym śmiesznym tańcu zawiozłem ją do domu, żeby ojciec nie marudził. Coś ty potem narobił to nie wiem, ale ewidentnie było zabawnie. - znowu się zaśmiał. Posłałem mu spojrzenie tylu "wal się" a on postawił mi szklankę wody pod nos. Złapałem szklankę i udałem się z nią na zewnątrz. Usiadłem na ławce przed klubem i próbowałem sobie przypomnieć, co takiego działo się poprzedniej nocy. Ile ja musiałem wypić, żeby nie pamiętać co sie działo. Wstyd. Odleciałem myślami do wczorajszego dnia...
Jeziorko, alkohol, muzyka, tańce... Oj tak, dawno sie tak nie bawiłem tańcząc. Czułem sie okrutnie wolno i swobodnie. Młoda bawiła się ze mną. Jej fioletowe kosmyki łaskały mój tors kiedy nią kręciłem jak lalką z porcelany. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wariatka mała. Ale nie mogłem sobie przypomnieć kiedy zacząłem cokolwiek z Melody. Chociaż nie dziwie się, ładna z niej dziewczyna. Zgrabna, blondyneczka z dobrym tyłkiem. Co za różnica, skoro dobrze się bawiłem to można z tym żyć.
- Alex, dawaj jedziemy po dostawe dla baru. - Angelo wyrwał mnie z myśli. 

Zajechaliśmy do miasta obok bo odbiór alkoholu do baru "Angel's". Droga nie była długa. Pogoda była świetna, aż chciało się żyć. Zeszła nam jakaś godzina i już podjerzdżaliśmy pod bar. 
- No dawać, dawać, mam dzisiaj jeszcze inne plany. - usłyszałem za sobą znajomy głos. Spojrzałem w lusterko i zobaczyłem Młodą ze skrzyżowanymi rękoma. 
- Przecież nie pali się. - mruknąłem wysiadając z pickupa.
- Zaraz sie zapali, jak Ci ogień pod dupa zrobię.
- Oho, jaka groźna. Badałeś ją może na wściekliznę? - spojrzałem na jej brata.
- Jakbym was nie znał, pomyślałbym, że jesteście starym małżeństwem. - zaśmiał się Angelo ściągając beczkę z piwem z auta.
- Nie wytrzymałbym z nią. - powiedziałem z pół uśmiechem wystawiając język w jej stronę.
- Nie każdy potrafi dbać o królową. - wzruszyła ramionami.
- Chyba o smoka... - nim skończyłem zdanie poczułem uderzenie w plecy. Walnęła we mnie piłką, co za małpa.
- Uważaj na słowa gówniarzu. - spojrzała na mnie, uniosłem brew do góry i oboje zaczęliśmy się smiać. Wziąłem beczke piwa z auta i zaniosłem do środka. Młoda weszła zaraz za mną ze skrzynką piwa w rękach. Owtorzyłem szafkę pod barem i zacząłem wymieniać beczki na nowe. 
- Heeeej... - usłyszałem żeński głos nad sobą. Gdy podniosłem wzrok zobaczyłam pochylającą się nad barem Melody. 
- Hej. - powiedziałem krótko podnosząc się.
- Nie ładnie tak wykradać się z czyjegoś łóżka. - powiedziała bawiąc się kosmykiem włosów. Kątem oka zobaczyłem jak Młoda robi wielkie oczy i znika na zaplecze.
- Słuchaj Melody, mam nadzieję, że nie robisz sobie żadnych nadzieji. Napewno nie będe z Tobą chodził. Nie, że mi sie nie podobasz, ale dopiero skończyłem... - Nie zdążyłem dokończyć zdania, bo położyła mi palec na ustach. 
- Wiem, nie martw sie. Dobrze się bawiliśmy i to tyle. Wrazie jakbyś miał jeszcze kiedyś potrzebe lub ochotę, wiesz gdzie mnie znajdziesz. - puściła mi oczko po czym usiadła do swoich koleżanek przy stoliku. Co tutaj się właśnie stało? Nie sądziłem, że przejdzie to tak łatwo. Bycie wolnym strzelcem zaczyna mi się podobać. Ale dobrze wiedzieć, że nawet po pijanemu odwaliłem dobrą robotę.

*************************
Kolejne dni mijały dość szybko. Kreciła się impreza za imprezą, litry alkoholu lały się bez końca a wieczorami spędzałem mój czas w łóżku jakiejś ładnej dziewczyny. One padały na kolana na sam mój widok a ja lubiłem ich oddanie. Mogłem przebierać nimi jak chciałem. Czasami nawet dwie na raz. Miałem wrażenie, że jestem nieustannie wypity i napalony. Jakbym musiał nadrobić te wszystkie lata, które poświeciłem Jess. Przez pierwsze pare dni czułem się jak król. Chciałem żeby to uczucie nigdy nie znikło. Chciałem czuć się beztrosko, swobodnie i jakbym mógł wszystko. A kiedy byłem do niczego i leżałem gdzieś w kącie, zawsze miałem moją pomocnicę...
- Chodź. - poczułem jak ktoś podnosi mnie do góry, świat wokół mnie kręcił się jak oszalały. Po chwili poczułem mięciutkie łóżko pod sobą i przymknąłem oczy. Ktoś ściagał mi buty i przykrył mnie kołdrą. Otworzyłem oczy. Oczywiście, że mój mały anioł stróż z fioletowymi końcówkami.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił... - wymamrotałem ciągnąc ją za rękę by usiadła przy mnie. Objąłem ją mocno i przymknąłem oczy. - Jesteś moim aniołem stróżem... - wydusiłem z siebie wtulając się w nią mocniej i czując jak głaszcze mnie po głowie. Wiedziałem, że jeżeli wszystko by sie waliło, cały swiat by płonął, ona by mnie wyciagneła z płomieni i uratowała moją duszę. Była najlepszym przyjacielem jakiego można by mieć na tym świecie...

Rebellious AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz