Rozdział 11

10 1 1
                                    

Siedząc na sofie z Alexem poczułam sie totalnie spokojna i bezpieczna, przez co najciemniejsze wspomnienia wróciły do mnie jakby nigdy nie były schowane. Ten uścisk napastnika na moim ramieniu sprawił, że wszystko co czułam, co chowałam, co bolało, poprostu staneło mi znowu przed twarzą. Gdy ścisnął moje ramie poczułam wstręd i obrzydzenie jak w tamtą noc. Kiedy leżąc na łóżku szorstkie łapy wodziły po moim ciele a jedyna deską ratunku był fioletowy miś. Tylko on dodawał mi otuchy. Do tej pory pamiętam uczucie jego szorstkich łap w moich majtkach. Pamiętam ten okropny skurcz przy dotyku. Pamiętam dokładnie jak gorącą twarz miałam od starchu, jak zimne i słone były moje łzy, które po niej spływały. 

- Co on chciał zrobić?! - Alex o mało nie wstał ze złości, jednak tylko mocniej mnie do siebie przyciągnął. - Dlatego te dni i tygonie sama w pokoju? My myśleliśmy, że to przez to co się stało twojej mamie. - powiedział jakby lekko załamanym głosem i musnął czule moją głowę.

- Długi czas, może i nawet do teraz, mam poczucie winy, że ta rodzina umarła. - wycedziłam z siebie przez łzy. 
- Dlaczego twoja wina? - zapytał totalnie zaskoczony. 
- Kiedy on już prawie doszedł do sęgna, udało mi się wyrwać i uciec. Mama leżała totalnie naćpana i pijana na sofie w salonie. Totalnie nie kontaktowała a on chciał mnie, bo ona była jak pół nieżywa. Uciekłam z domu. Nie wróciłam już. Kiedy sie zorientowała co jest na rzeczy spory czas później, chciała mnie znaleźść. Wsiadła pod wpływem i spowodowała wypadek. Cała rodzina w tamtym aucie zgineła. I to wszystko przezemnie. Gdybym nie uciekła, oni wciąż by żyli. - nie wytzymalam napięcia i już nie mogłam powstrzymać łez. Wybuchłam okropnym, głośnym płaczem pełnym bólu i żalu. Szlochałam w jego tors zaciskając ręce na jego ciuchach. 

- To nie była twoja wina. To nie ty wsiadłas w auto i spowodowałaś wypadek. Taka jaką twoja mama była, zrobiłaby to i tak prędzej czy później z innego powodu. To nie twoja wina. - przytulał mnie mocniej i starał się lekko kołysać aby mnie uspokoić. - Już dobrze, jesteś bezpieczna. - powtarzał co chwilę. 

*****************

Obudziłam się rano przez mocne promienie słońca, które uderzały w moją twarz. Przetarłam usta ramieniem, bo pośliniłam się przez sen. Usiadłam na łóżku i spojrzałam w dół. Miałam na sobie ubrania z wczoraj. Nie pamiętałam jak znalazłam się w łóżku. Musiałam zasnąć w objęciach Alexa. Wstałam z łóżka, ściągnełam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic. Gorąca woda lała się po moim ciele i rozluźniała moje mięśnie. Odrazu poczułam się lepiej. Po prysznicu rozczesałam włosy, wytarłam się i zajrzałam do szafy. Wyciągnęłam z niej podziurawione jeansy i czarny, koronkowy top. Nie miałam ochoty się malować, nie wiedziałam nawet co przyniesie ten dzień. Wyszłam po ciuchu z pokoju i zeszłam na dół. Myslałam, że Alex będzie wciąż spał, jednak bardzo się zdziwiłam.

- Dzień doberek. - przywitał mnie na brzegu schodów Alex z puszką energetyka wyciągniętą w moją stronę.
- No dzień dobry. - uśmiechnęłam się lekko biorąc energetyka i popijając łyk. Tego było mi trzeba. 
- Jak się spało? - kiwnął głową w stronę kuchni. Ruszyłam za nim zastanawiając się nad odpowiedzią. W kuchni na ladzie zaskoczyło mnie przygotowane śniadanko. Alex ugotował jajka i był po świerze bułki. 
- Ale się postarałeś. - spojrzałam wielkimi oczami. 
- Zasłużyłaś sobie na coś dobrego po tak trudnym dniu wczoraj. - spojrzał na mnie z troską, ale nie z litością, tylko z troską prosto z serca. Odpowiedziałam mu uśmiechem siadając na krześle. Zajadałam się bułką zastanawiając się, czy po wczorajszej rozmowie coś się miedzy nami zmieni. Będzie inaczej na mnie patrzał? Będzie mnie delikatniej traktował? 

- Chciałabym abyś zachował dla siebie o czym wczoraj rozmawialiśmy. - spojrzałam na niego z poważnym wyrazem twarzy.
- Tak myślałem. Nie martw się, może to być naszą tajemnicą. - uśmiechnął się lekko, chociaż widziałam w wyrazie jego twarzy, że ten temat wciąż siedzi mu w głowie. - Chodź posiedzimy sobie w clubie. 

Nie musiał mnie o to prosić. Założyłam trampki na nogi i ruszyliśmy spacerkiem pod club. Mijaliśmy domki rodzinne, dzieci bawiące się w ogrodach, szczekające pieski i biegaczy. Wszystko wydawało się takie spokoje i bezpieczne w tej okolicy. Gdyby oni tylko wiedzieli jaka jest rzeczywistość. Za rodzinną wioską chowały się przekręty, narkotyki, bronie i problemy. Piekne miejsce - piękna przykrywka. 

Przed Clubem stało dużo motocykli. Ewidentnie wczorajszy wieczór znaczył więcej złego niż myślałam. Po wejściu do środka czułam się jakby znowu byłą coroczna impreza i zjazd. Club był przepełniony facetami w skórzanych kamizelkach, starsi i młodsi, łysi i włochaci, aż cieżko było objać ich wszystkich jednym spojrzeniem. Nim zdążyłam się przyzwyczaić do tego widoku, zrobiło mi się czarno przed oczami i potężne ramiona wzięły mnie w objęcia. Pachniał papiersoami i drogą whisky.

- Świetnie sobie wczoraj poradziłaś, jestem z ciebie dumny. - powiedział Uncle ściskając mnie mocno, jakbym zdała jakiś test.
- Czyli to jest powód do radości? - wydusiłam z siebie. Uncle puścił mnie z ramion, położył swoje duże dłonie na moich barkach i spojrzał mi prosto w oczy. 
- Tak maleńka. Musisz być silna i niezależna. Widziałem w tobie wczoraj wielki temperament. A ty go potrzebujesz, zwłaszcza patrząc na to jak bardzo jesteś w nas zamieszana. - Uncle uśmiechnął się jeszcze raz, pogłaskał mnie po głowie i wrócił do baru, gdzie siedział  z resztą naszych. Nie zrozumiałam wogóle co chciał mi przez to powiedzieć. Czułam sie totalnie zmieszana tą sytuacją. Co było wczoraj inne niż zawsze? Spotykały mnie już takie sytuacje, gdzie siedziałam na warcie z Alexem bądź moim bratem. Zawsze się bali o moje bezpieczeństwo i nie pozwalali mi być samej. Ale teraz to zabrzmiało, jakby miało to jakiś grubszy sens. Jakby nie było to tylko przyczyną bycia siostrą członka clubu, który pomaga od czasu do czasu w małych, bezpiecznych sprawach. Wydawało mi się to wszystko bardzo dziwne. Chciałam zapytać Alexa czy coś wie, ale w tym momęcie został zawołany przez Nathana do pomocy. 

- Hej, jak sie czujesz? Martwiłem się. - David podszedł do mnie i objął moją dłoń swoją z delikatnym usmiechem.
- Jest git. - usmiechnełam się lekko.
- Może swierze powietrze? Tłoczno tutaj. 
- Jasne. - ruszyliśmy w strone schodów i weszlismy na góre clubu by potem wejść na dach. Usiedliśmy obok siebie. Objełam kolana ramionami i oparłam głowe na nich. David usiadł obok mnie z podwinięta nogą na której oparł swoje ramie. 
- Chciałem ja się tobą zająć. - powiedział patrząc w dal na ulicę. Z tego miejsca można było patrzeć prawie kilometr wzdłuż drogi. Po każdej stronie były domki, budynki i małe sklepy. Widać było ludzi spacerujących, śpieszących się, gadających przez telefon. Niektórzy mieli ze sobą pieski. Wszystko wyglądało totalnie spokojnie. Przed clubem bylo skrzyżowanie, gdzie droga szła jeszcze na lewo i prawo przed clubem. Położenie taktyczne tego miejsca było totalnie chujowe. Z każdej strony możnaby spodziewać się wrogów. 
- Dobrze wiesz, że ja mam tylko dwie opcje obstawy. - powiedziałam z myślą o Angelo i Alexie.
- Wiem i dziwi mnie to. Wkońcu Alex nie jest członkiem clubu. 
- Ale jest członkiem rodziny. - powiedziałam z czułością w głosie. David spojrzał krótko na mnie. - Jakby nie było jest dłużej zamieszany w to wszystko niż każdy inny poza Uncle i Presidentem. Tak to już jest na wsi.
- Ej to nie jest wieś! - zaśmiał się David ukazując równe białe zęby a jego brązowe oczy zabłyszczały. 
- Mówisz to osobie z wielkiego miasta. - uniosłam brew do góry.
- Oho, pani miastowa, przepraszam. - zaśmiał się bardziej, po czym dostał mukę w ramie. - aua! - zaczął mnie łaskotać. Próbowałam się wić i uciec, ale skończyło się na tym, że położyłam się na dachu a on opierał sie nademną i łaskotał mnie bo bokach i brzuchu. Zaczęłam się głośno śmiać i wiercić. Aż wkońcu nie miał siły i poleciał w moją stronę utrzymując równowagę w ostatnim momęcie. Jego twarz była bliska mojej a jego oczy mocno studiowały moje. Patrzył sie we mnie czule jakby chciał bez słów zapytać czy może się zbliżyć. Ewidetnie było widać, że jego zainteresowanie moją osobą było prawdziwe, a ja na ułamek sekundy chciałam się dać temu uczuciu i zagłębić się w kogoś, kto naprawde mnie chce, kto naprawde by się starał i o mnie dbał. Uśmiechnęłam się lekko na tą myśl, myśle, że bardziej do siebie niż do niego. On uznał to za dobry znak, bo zaczął zbliżać swoje usta do moich. Czułam jak temperatura wokół nas rośnie, jak moje ciało się napreża a ciekawość mnie zżera. Serce zaczęło bić mi mocniej, czułam, że naprawde chcę się oddać tej chwili i sprawdzić gdzie mnie zaprowadzi...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 5 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rebellious AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz