[4] Zgubienie nocy

12 7 0
                                    

Czasami musimy zrobić krok w tył, aby móc znacznie ruszyć do przodu. Ja jednak za każdym razem wracam się na sam początek, tam gdzie wszystko się zaczęło. Nieważne jak postąpie, nigdy nie wydostanę się z błędnego koła. Grunt zapada się pod moimi nogami, przez co nie mogę zrobić kroku w przód. I nie ma dla mnie żadnego ratunku. To tak, jakby powoli zatapiało nas bagno i nikt nie przychodził nam na pomoc. Wokół nie ma niczego, za co moglibyśmy złapać, więc stajemy się bezsilni. To moment, w którym jesteśmy w stanie jedynie pogodzić się ze swoją porażką. A ja za każdym razem wracam do tamtego mieszkania i do tamtej jednostki policji. Tam gdzie wszystko straciłam, a raczej wszystko mi odebrano. Może to być trochę przerażające, ale wolałabym żeby to moja matka znalazła się na jego miejscu. Bo nawet po śmierci jednego rodzica, ja nie posiadam ich obu. Wiem, że to okrutne tak myśleć, ale za każdym razem jak słyszę ten jej żałosny głos właśnie to mi siedzi w głowie. Że byłoby mi łatwiej, gdyby to nie on z ich dwójki trafił do grobu.

-Od mojego taty -Mówię cicho, podchodząc do chłopaka, który dalej trzymając w ręce bransoletkę, podnosi wzrok na mnie. -Nie zdążył wręczyć mi jej osobiście -Wzdycham, zabierając od niego biżuterię. Nie jestem w stanie dłużej na nią patrzeć, dlatego chowam ją do małego pudełeczka i wsuwam do szuflady.

-Nie nosisz jej? -Pyta zdziwiony, obserwując moje poczynania. Podnoszę na niego wzrok i uśmiecham się leniwie. Szczerze, tak na prawdę nie znam odpowiedzi na to pytanie. Po prostu chyba nie jestem w stanie nosić ze sobą jakiejś cząstki jego ze świadomością, że jego już nie ma.

-Powiedział ci ktoś kiedyś, że świat będzie twój, mimo że jesteś w nim tylko jedną małą jednostką, której istnienie nie ma dla niego najmniejszego znaczenia? -Mówię pod nosem, przypominając sobie karteczkę od taty.

"Idź za marzeniami i spełniaj swoje cele Cheryl, a świat będzie twój."

-Jeśli komuś się on należy, to z całą pewnością nie mnie -Dokańczam, nie dając możliwości wypowiedzenia się brunetowi. -To chyba dlatego jej nie noszę -Chłopak poważnie mi się przygląda, jakby próbował wyczytać z moich oczu wszystko, co skrywa moja dusza. Kiedy coś mówię, już nawet nie liczę na zrozumienie od drugiej osoby. Przyzwyczaiłam się do tego, że ludzie żyją tylko i wyłącznie swoimi przekonaniami, a jeśli nie zgadzają się lub nie łączą w najmniejszym stopniu z naszymi, nie łatwo jest się ze sobą dogadać. Obserwuję, jak Drake siada powoli na kanapie, więc idę w jego ślady i zajmuję miejsce zaraz obok niego. Chłopak opiera łokcie o swoje kolana i wpatruje się przed siebie.

-Bardzo cię kochał, prawda? -Mówi, obracając głowę w moją stronę, by na nowo móc utkwić spojrzenie w moich oczach. Szokuje mnie tym pytaniem, dlatego nie jestem w stanie nic powiedzieć. Czy mój ojciec mnie kochał? Z całą pewnością. Chłopak odwraca na nowo ode mnie wzrok, spuszczając głowę. -Mój był okropnym człowiekiem -Mówi opanowanym głosem, jednak widzę jak zaciska szczękę.

Jest zły, kiedy o nim myśli.

Co więc musiał takiego zrobić, aby jego własny syn go tak znienawidził? Bardzo mnie to ciekawi, ale nie chce z niego wyciągać od razu wszystkiego i naciskać, aby nagle opowiedział mi całą historię swojego życia. Dlatego nic nie mówię.

I to mógł być pierwszy błąd jaki popełniłam.

-Dlatego cieszę się, że już go nie ma -Mówi tak chłodnym tonem, że aż robi mi się niedobrze. Zauważam, że Drake bawi się nerwowo palcami, dlatego sięgam do nich dłonią i łapię go za rękę. Chłopak zerka na mnie uśmiechając się leniwie. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego tak reaguje na myśl o swoim ojcu, ale mam nadzieję, że tym gestem jestem w stanie go trochę uspokoić i dodać mu otuchy.

The Glitter RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz