Budzę się jak co dzień. Jednak tym razem wyjątkowo cała spocona, obolała i bez sił. Czuję, że będę chora, jednak nie mogę sobie pozwolić na spędzenie dnia w łóżku, kiedy czeka mnie masa roboty. Wstaję więc powolnie, gdyż podniesienie się sprawia mi o wiele więcej trudu niż zazwyczaj. Gdy stawiam oporne kroki w stronę łazienki, prawie opadam z nóg, ale po chwili w końcu do niej docieram. Czuję, że śmierdzę potem jak cholera, dlatego decyduję się na szybki prysznic. Zdejmuję piżamę, wchodzę do kabiny prysznicowej i odkręcam wodę, która zaczyna padać na mnie z góry. Dokładnie obmywam całe swoje ciało, a gdy już kończę, wychodzę stawiając gołe stopy na zimnych płytkach, przez co przechodzą mnie dreszcze. Cała się trzęsę, więc owijam się szczelnie ręcznikiem i wycieram kapiące ze mnie krople wody. Ubieram się szybko, aby pozbyć się ogarniającego mnie chłodu, a następnie suszę włosy, które później związuję w ulizaną kitkę. Biorę wszelkie potrzebne mi rzeczy i zbieram się, aby wyjść do pracy. Bez owijania w bawełnę - opuszczam mieszkanie, wsiadam do auta i jadę na komisariat.
Kiedy parkuję pod bardzo dobrze znanym mi już budynkiem, dopada mnie jeszcze większe zmęczenie, jednak wychodzę z samochodu i ruszam w stronę wejścia. W recepcji zauważam starszą kobietę, która przychodzi do nas od jakiegoś czasu i wykłuca się, że przestępstwem jest naruszenie czyjejś przestrzeni osobistej oraz, że powinniśmy zamknąć jakiegoś dziadka, za to że objął ją ramieniem w parku.
-Mówiłem już Pani, że nic z tym nie zrobimy. Nie możemy za coś takiego zamknąć kogoś za kratami -Tłumaczy jej inny policjant, którego wezwała sekretarka, aby z nią porozmawiał.
-W takim razie dzwonię po policję! -Krzyczy kobieta, przez co i ja i mężczyzna patrzymy na nią jak na psychopatkę.
-Jest Pani na policji -Wzdycha, wyraźnie mając jej już dość.
Postanawiam zignorować to przedstawienie i ruszam dalej. Mijam jeszcze parę osób, z którymi zwykle nie rozmawiam za wiele, więc nie rzucam w ich stronę nawet wszelkiego przywitania. To osoby którym jestem obojętna i które jednocześnie są obojętne mi. Co innego jeżeli mówić o...
-Cameron -Słyszę ten niesamowicie wkurwiający mnie głos Clintona. O wilku mowa. -Wyglądasz jak śmierć -Jak zawsze milutki. Dla niego akurat wolałabym być obojętna.
-Za każdym razem jak cię widzę, to musisz skomentować mój wygląd -Mruczę pod nosem, jednak na tyle głośno aby usłyszał. Nie mam siły drzeć dzisiaj głosu. -A tak czy siak wyglądam o niebo lepiej od ciebie.
-Ale śmierdzisz na pewno gorzej ode mnie -Stwierdza, przez co rozszerzam oczy tak, że mało by brakowało i wypadłyby mi z orbit. Dyskretnie podsuwam nos pod swoje ramie, aby sprawdzić tą teorię i...
O kurwa.
Mężczyzna podchodzi do mnie bliżej i przykłada mi dłoń do czoła patrząc na mnie z pogardą.
-Jesteś cała rozpalona -Komentuje. Od razu odtrącam jego głoń od mojej twarzy, mocno się przy tym krzywiąc.
-Nie dotykaj mnie.
-Masz gorączkę Cameron -Kwituje. -Wracaj do domu, bo nikt nie będzie pracował z tobą w takim stanie. A w szczególności ja.
-Czuję się wyśmienicie -Kłamię, przewracając oczami.
-Mówię poważnie -Ostrzega, patrząc na mnie, jak na jakiegoś pasożyta. -Nie będę cię targał pod ramie, ani nosił na rękach, więc wracaj tam skąd przyszłaś -Mówi, odwracając się ode mnie, a następnie rusza w stronę biura naszego szefa. -Powiem, Washingtonowi, że jesteś chora i odesłałem cię do domu.
Nie powie. Ale jebać to. W takim razie, ogarnę wszystko po swojemu. Jednak nie od razu, bo naprawdę fatalnie się czuję. Dlatego wracam do domu i kładę się w łóżku pod miękką pościelą. Przez parę godzin, nie jestem nawet w stanie ruszyć ręką, nie mówiąc już nawet o pójściu do toalety. Dopiero, kiedy wydaje się jakby mój pęcherz miał wybuchnąć, zbieram w sobie wszelkie siły do tego, aby wstać. Chwile przespałam, ale większość czasu przeleżałam wpatrując się w sufit, albo kręcąc się leniwie z boku na bok. Nienawidzę być chora. Rzadko się to u mnie zdarza, ale jak już dopada mnie choroba, to wysysa ze mnie całą energię do życia. I właśnie takim sposobem mija mi całe południe, aż do momentu, gdy rozbrzmiewa dźwięk pukania do drzwi.
CZYTASZ
The Glitter Roses
RomantizmCheryl Cameron to młoda policjantka pracująca w wydziale kryminologii. Po ukończeniu szkoły oraz studiów kryminologicznych wstąpiła do służby, co było jej największym marzeniem, ze względu na swojego ojca, który również służył w tym wydziale. Po jeg...