5

165 28 2
                                    

Witam was z przymuszonej izolacji domowej, bo ktoś rozjebał sobie nogi bucikami a potem dojebał reakcją alergiczną na plastry :") jeszcze jeden dzień w domu i nie będzie więcej rozdziałów, bo wybuchnę XD

No, ale to już 5! Jak ten czas leci! I wgl niespotykana regularność jak u mnie ostatnimi czasy XD

Miłego tygodnia! ♥


———


Nowa znajomość zakończyła się tak jak każda inna, którą rozpoczynał Louis. Jednym wielkim fiaskiem i dziwnym poczuciem winy, nawet jeśli przecież nie wydarzyło się nic złego. Wcale go to oczywiście nie zdziwiło, że to wszystko zakończyło się w taki właśnie sposób, ale nie ukrywał, że poczuł się trochę... smutny. Ponieważ znajomość z Harrym zapowiadała się na jedyną, jaką miał zawrzeć w ciągu ostatnich kilku lat. Udowodnieniem, że on również mógł mieć kogoś bliskiego, najzwyklejszego w świecie przyjaciela. I jako znajomości nie liczył tak naprawdę znajomych ze studiów, z którymi właściwie nie rozmawiał czy tych z liceum, bo tam nawet nie było mowy o utrzymaniu kontaktów. Ci z pracy również byli przelotni, miał ich numery wyłącznie z tego powodu. Louis po prostu nie miał z kim gadać i chociaż ktoś mógłby powiedzieć, że to była jego wina, ponieważ żył jak krab pustelnik w swojej muszli, to po prostu często ta samotność była lepsza od wymuszonych przyjaźni.

A z mężczyzną z kwiaciarni złapał niemal natychmiastowy kontakt, jakby po godzinie znali się całe życie. Nić porozumienia, co w jego przypadku tak naprawdę nigdy się nie zdarzało. Kiedy wyszedł po wspólnej herbacie, nie czuł się nawet zmęczony, a to właśnie takie uczucie najczęściej towarzyszyło mu po dłuższych rozmowach. Co więcej chciał nawet, aby mogli pokonwersować jeszcze kwadrans czy dwa. Jednak żaden nie pomyślał o tym, aby zostawić telefon do siebie albo jakiekolwiek social media. I może Louis nie używał ich jakoś specjalnie, bo nic tam nie wrzucał i raczej był anonimowy, ale miał, bo wszyscy inni mieli. Może nie był to najlepszy powód, ale jakiś chociaż był. I tak właśnie pozostał bez żadnego kontaktu do Harry'ego. Może i był to również jego błąd, że nie zapytał o coś takiego, ale rozmowa pomieszana z momentami przyjemnej ciszy sprawiła, że jakoś wyleciało mu to z głowy. Zastanawiał się, czy brunet również miał taki sam powód, czy może jednak poczuł się zmęczony obecnością Louisa, a na herbatę zaprosił go jedynie z grzeczności? Ale wtedy chyba by go nie objął? Chociaż minęły trzy tygodnie od tego wydarzenia, Tomlinson mógłby przysiąść, że dalej czuł ciepło na sobie, a przecież nie było to możliwe.

Przez pierwsze dni rozmyślał nawet, czy nie zadurzył się w ledwo co poznanym człowieku. Ale kiedy minęło jeszcze kilka kolejnych, zrozumiał, że było to jedynie podekscytowanie związane z tym, że na horyzoncie pojawiła się możliwość przyjaźni. Takiej prawdziwej, o jakiej jedynie słyszał albo czytał. Że może miałby z kim porozmawiać i kto mógłby go zrozumieć, bo sam był podobny.

Przeszło mu przez myśl, aby wybrać się do kwiaciarni, ale nie miał powodu. Wolał już cierpieć z powodu zmarnowanej szansy niż potencjalnego odrzucenia. Przeżył to za dziecka, więc teraz wolał nie mieć znajomych wcale niż znów leczyć złamane serce i to wcale nie w romantycznym sensie. Oczywiście mógłby tam również pójść i zażądać swojego pudełka, które tam zostało, ale nie sądził, aby był na tyle odważny. Prędzej był gotowy wydać te kilka funtów i kupić nowy. Zresztą przez te trzy tygodnie na pewno sam zniknąłby gdzieś w domu tak jak pozostałe. Mógł również kręcić się w okolicy, licząc, że Harry zauważy go przez okno i pokiwa ręką, a on będzie miał znak, aby wejść do środka. Na to jednak również się nie odważył. Kwiaciarnia nie znajdowała się na jego standardowej trasie do jakiegokolwiek miejsca, więc gdyby zaczął się tam nagle pojawiać, sam czułby się z tym dziwnie.

Whispers of SolitudeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz