Wiem, że nie było rozdziałków przez tydzień, ale żem se zrobiła tydzień wolnego na uczelni i cóż, no nie chciało mi się trochę (dobra, dobra, po prostu ktoś grał w baldurka) XD a wczoraj jakoś nie umiałam skończyć, więc no :< mam nadzieję, że uda mi się wrócić do regularności, ale XD
miłego tygodnia! ♥
———
Nowy Rok przywitali w ciszy.
I to wcale nie dlatego, że się pokłócili albo że nagle uznali swoje towarzystwo za nieciekawe i Tomlinson wrócił do domu. Louis po prostu zasnął niedługo po tym, jak dał się przekonać i zjadł ciepły posiłek. Na dodatek grzane wino wpłynęło na niego mocniej niż chciał się przyznać, chociaż i ono zostało zastąpione herbatą. Harry zniknął wtedy w kuchni na dłuższy moment, mówiąc, że pozmywa, ponieważ nie chciał, aby coś odkładało mu się na później. Szatyn kiwnął głową, rozumiejąc. Zaproponował nawet pomoc, ale Styles spojrzał na niego tak, że odpuścił. No i nie zauważył nawet momentu, kiedy jego oczy same się zamknęły. A gdy obudził się rano na kanapie, na której nawet przecież wcześniej nie siedział, zdziwił się, że było jasno i że nie zerwał się na dźwięk fajerwerków. Harry przepraszało go za to, że ulokował go w salonie i to tak, jakby zrobił coś naprawdę złego. Tłumaczył się tym, że nie wiedział, czy Louis będzie czuł się wystarczająco swobodnie, żeby obudzić się w obcej sypialni. I to znów był jeden z tych momentów, w których Tomlinson już zazdrościł osobie, którą kiedyś ten pokocha. Może i się z tym powtarzał, ale czasami naprawdę nie mógł uwierzyć w to, że istniał ktoś taki jak Harry.
Abstrahując jednak od wszystkiego, to Louis uznał, że to będzie dla niego dobry rok. Normalnie nie miał tak optymistycznego nastawienia, ponieważ wiedział, że nie będzie jadł mniej słodyczy i wcale nie zaoszczędzi większej ilości gotówki. A jednak te wielkie zmiany sprawiały w życiu sprawiły, że teraz miał nadzieję. Bo skoro osiągnął tak wiele w roku poprzednim, to teraz musiał pobić samego siebie. I jeśli dla większości jego szalone osiągnięcia jak znalezienie przyjaciela szałem nie były, on uznawał je za wielki krok milowy.
Szybko jednak wrócili do rzeczywistości, a ta bańka komfortu i bliskości pękła, wystawiając ich na szarą codzienność. Miało to związek również z tym, że wraz z wiekiem, czas zdawał się przyśpieszać. I tak jak kiedyś miesiące ciągnęły się niemiłosiernie, teraz zanim Louis mrugnął, już musiał wracać do pracy, a po celebracji Nowego Roku pozostało nic więcej jak tylko wspomnienie. Znikomy śnieg zdążył dawno zniknąć, gdy powitał ich na nowo deszcz.
Tego dnia jednak opad był bardziej uporczywy, a szare niebo sprawiało, że chciał jak najszybciej wrócić pod koc. Schować się z kubkiem herbaty albo gorącej czekolady oraz słodkimi ciasteczkami z marketu. Ale niestety nie miał wyboru, ponieważ musiał zarabiać, aby mieć za co żyć. Co oznaczało wyjście z domu, no i cóż, pracę.
Na dodatek pracował z nowa osoba w księgarni, Alison, która często próbowała do niego zagadać, ale Louis mimo wszystko nie był aż tak towarzyski. Pozyskanie jednego znajomego w ciągu roku i tak uznawał za wielki sukces. Jednak czasami nawet i on miewał dość ciszy, szczególnie w dni, kiedy w księgarni nie chciała się pojawić nawet jedna żywa dusza. Postanowił przenieść się więc w inny świat, bo mimo że mierziła go nuda w pracy, to jakoś nie palił się do rozmowy. Dlatego siedział za kasą, zaczytując się w kolejnym bezsensownym romansie, a tak o, dla zabicia czasu. Nie był to żaden z jego ulubionych autorów, ponieważ takie książki wolał czytać w zaciszu własnego mieszkania. Lubił również wiedzieć, co aktualnie podbijało rynki, a mając pracę taką, jaką miał, mógł sobie na to pozwolić. Później, jeśli już rozmawiał z klientami, wiedział chociaż co powiedzieć. Wiedział też, że gdyby pracował w wielkiej, sieciowej księgarni, takie rzeczy nie były najłatwiejsze, ponieważ tam zawsze było o wiele więcej prawdy.
CZYTASZ
Whispers of Solitude
FanfictionHarry jest... Cóż, jest dziwnym wampirem. Na pewno nie takim, na jakim kreują go mainstreamowe media (nie, żeby specjalnie zawracał sobie nimi głowę). Może i ma w sobie coś pociągającego, ale ludzie z grubsza go nie interesują, niespecjalnie potrafi...