No i wpada kolejny rozdziałek! :3
Miłego tygodnia! ♥
———
Louis nie wierzył specjalnie w żadne bóstwo. No bo częściej niż rzadziej zadawał sobie wiele pytań, związanych z dobrem i złem. Tym, że tak wiele rzeczy znajdowało się w odcieniach szarości. Ale miał przeczucie, że coś jednak w tym wielkim wszechświecie było i teraz spojrzało na niego przychylnym wzrokiem.
Ale Harry chyba go lubił, ale wiedział, że na pewno nie miałby sam z siebie tyle szczęścia, więc musiało dojść do jakiejś boskiej interwencji. Louis nie wiedział tylko jakiej.
O dziwo, nadal się widywali, kontynuując poprzednie rozmowy. Najczęściej spotykali się na zapleczu kwiaciarni a w prawdziwe wolne dni — w mieszkaniu bruneta, które było tuż nad sklepem. Czasami spotykali się również u szatyna, ale jakoś samo wychodziło, że nie było to tak typowe. Jednak żaden z nich nie zadawał sobie pytań. Louis dlatego, że nie chciał poczuć się głupio, zaś dla Harry'ego i jego podwyższonych zmysłów, znajomy zapach dookoła przynosił pewnego rodzaju ukojenie. Najważniejszym było, że rozmawiali o wszystkim i o niczym, często żartując lub pogrążając się w głębokich dyskusjach. To wszystko było dla Louisa tak abstrakcyjne, ale jednocześnie tak cudowne. Oczywiście, że odpowiednio zapytany Tomlinson potrafił stać się gadatliwym, ale nigdy nie czuł się przy tym komfortowo. Obydwaj zresztą cenili te wspólne chwile, bo można było rozmawiać z wieloma osobami, jednak tylko z tymi wybranymi nawet siedzenie w ciszy było przyjemne.
Na szczęście dziwne uczucie w klatce piersiowej Louisa zdawało się ustąpić po kilku tygodniach. Tylko nie wiedział po kilku tygodniach czego? Znajomości? A może już przyjaźni? Wciąż przyzwyczajał się do myśli, że mógł mieć przyjaciela. Ale najważniejszą refleksją tego okresu było jedno: nie był zakochany. Nie miał zniszczyć tej kiełkującej relacji swoimi nierozważnymi uczuciami. Po prostu przytłoczyły go emocje i potrzebował czasu, aby dojść ze wszystkim do ładu. A ponieważ się to nie powtarzało, postanowił o tym zapomnieć.
Oczywiście mimo to, gdyby został zapytany, bez wahania odpowiedziałby, że Harry był wspaniałym facetem. I że osoba, której odda swoje serce będzie największym szczęściarzem albo szczęściarą na świecie. I może, ale tylko może, to powodowało, że Louis był nieco zazdrosny, jednak wiedział, że i tak chciałby dla niego jak najlepiej, Ale no jak miał się tak nie czuć, kiedy prawdą było, że Harry i jego dziwna wspaniałość były jak kolorowe szmatki wyciągane z laski magika; wydawało się fizycznie niemożliwe, że coś nowego jeszcze mogło się pojawić. Jednak z brunetem tak właśnie było. Kiedy pokazał Louisowi niewielką piekarnię, schowaną przed wzrokiem turystów i która wcale nie sprzedawała typowych wypieków, jakich mógł się spodziewać. Niczym niezwykłym również było, że mógł wysłuchać kilku ciekawostek na temat poszczególnych rodzajów słodkości.
— Ja naprawdę nie wiem, skąd ty to wszystko wiesz — powiedział raz Louis w czasie ich wspólnego lunchu złożonego z kupnych kanapek oraz herbaty. Tym razem spotkali się właśnie u niego, głównie dlatego, że napisał, że czuł się nieco słabo, jakby łapało go przeziębienie, więc Harry zjawił się z niespodzianką.
I chociaż zwykle Tomlinson nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie, bo przecież wiedział, że na świecie były takie osoby, które wszystko wiedziały, to Harry jednak wtedy zawsze udawał obojętnego. Nawet jeśli w środku bardzo się martwił, że jego tajemnica zaraz wyjdzie na jaw.
— Lubię czytać, kiedy nie mam co robić w pracy. No i w domu też lubię czytać. Jak sam wiesz, trochę podróżowałem, no i wiele wiem Zayna.
Louis znał Zayna, a przynajmniej znał go z opowieści. Harry powiedział mu, że pierścień był właśnie od niego i że to Zayn poświęcił swój czas, aby nauczyć go poprawnego parzenia herbaty. Mógł bez problemu powiedzieć, że tych dwoje łączyła głęboka przyjaźń tylko na podstawie tego, jak sentymentalnie brzmiał wtedy brunet. Czasami zastanawiał się, dlaczego tych dwoje nie było razem, skoro znali się tak dobrze, ale wtedy przypominał sobie również, że Harry narzekał na to, że Zayn uwielbiał brylować wśród towarzystwa oraz odnajdywał przyjemności w innych rzeczach. Louis nie oceniał, głównie dlatego, że i tak go to nie obchodziło.
CZYTASZ
Whispers of Solitude
FanfictionHarry jest... Cóż, jest dziwnym wampirem. Na pewno nie takim, na jakim kreują go mainstreamowe media (nie, żeby specjalnie zawracał sobie nimi głowę). Może i ma w sobie coś pociągającego, ale ludzie z grubsza go nie interesują, niespecjalnie potrafi...