Rozdział Trzeci

370 21 8
                                    

- Chcesz mi pomóc w pracy dziś w nocy? - Pytał Oliwier wiedząc, że raczej Bartek się nie zgodzi. Była już niedziela, normalni ludzie w tym momencie już spali by na rano iść do pracy.

- Mam jutro szkołę. - Rzucił krótko.

- Zapomniałem, że niektórzy edukują się w liceum. - Westchnął próbując wrócić pamięcią kiedy ostatnio on był w swojej szkole zaocznej. Niby powinien chodzić co 2 tygodnie w weekendy, ale tam także miał znajomości, którzy wpisywali go na listę obecności, w tej szkole wystarczyło wpisać się na listę i ewentualnie zostać.

- Ty też wreszcie powinieneś się tam zjawić. - Spojrzał na niego poważnym wzrokiem. Głupia gadka.

- Kiedyś tam przyjdę. - Zaczął patrzeć co puścić na telefonie, po czym na jego play liście w oczy rzuciła się jedna piosenka.

- O japierdole, czy ty musisz robić nam problemy. - Słysząc początkową melodię odrazu zaczął oglądać się wokół czy kogoś nie ma.

- Jebac, jebac, jebać RT... - Zaczął specjalnie, ale nie było mu dane dokończyć, bo Bartek zamknął mu usta swoją ręką.

- Debilu opanuj się, nie chcemy problemów. - Mówił Bartek nadal trzymając rękę na ustach Oliwiera, do momentu gdy go nie ugryzł. - Ała! Oliwier wyłącz to bo się do nas przypierdolą.

- Przecież to nie jest typowo ełkaesiacka piosenka, tylko o Włocławi. - Mówił mając gdzieś to, że są w Łodzi i zaraz może podjechać tu auto pełne widzewiaków.

- To, że ty jesteś za tymi głupimi klubami nie znaczy, że ja znowu chce zostać pobity. - Westchnął ciężko przyciszając głośnik.

- Gdyby nie złapali mnie w czterech i nie zaczęli ciąć nożem, bo się nie wyrzekłem to bym cię obronił. - Przejechał palcem po bliźnie idącej od szyi do obojczyka.

- Właśnie, mi wyjebali tylko raz, a ciebie prawie tam zajebali tamci jak ty to nazywasz żydzi. - Bartek westchnął ponownie oglądając się wokół czy nie czai się gdzieś ktoś mający inne poglądy klubowe.

- Nie dygaj już tak. - Widząc strach w oczach wyłączył piosenkę. - Napiłbym się. - Zaczął patrząc kontem oka na przyjaciela.

- Ja się pije, wystarczy mi wczorajsze picie, pozatym ja nie chodzę na kacu do szkoły. - Przewrócił oczami.

- Możemy się napić, poczekać do jakiejś drugiej i iść na robotę. - Mówił swoje plany na później.

Oliwier miał lekkie problemy z alkoholem, ale myślał, że nad tym panował (nie panował). Tak jak czasem na tygodniu się powstrzymywał z piciem to w weekend zawsze pił.

- A po robocie? - Spytał mając w głowie czy może by się nie zgodzić. Chciał spędzić z nim jak najwięcej czasu. Mimo, że często się widzieli jakoś ciągnęło go do zobaczenia na żywo tej całej roboty, jak on to nazywał.

- Na garaże zanieść wache, a później na grafy albo ziomkowi p... - Zaczął, ale skończył patrząc na to, że na ostatnie na pewno by się nie zgodził i zaczął te swoje gadki.

- Albo co? - Zaczął będąc ciekawy co znowu wymyślił. - A będziesz robić cokolwiek legalnego dzisiaj? - Sarkastycznie spytał dokładnie znając odpowiedź.

Dlaczego życie Oliwiera wyglądało jak typowego patusa z Łodzi? Przecież w głębi serca był dobrym chłopakiem.

- Raczej.. - Nie było dane mu dokończyć, bo ktoś im przerwał.

- Ooo Kostek masz poratować? - Nagle na dole rampy pojawił się jakiś chłopak z deskorolką. Ubrany był w czarna bluzę, szerokie spodnie, kominiarkę i czarna czapkę z daszkiem z klubowymi barwami.

- Kurwa Eryczek u mnie pusto od dawna nie rzucam tematem, dzwoń do Masła, on ma to ci sypnie. - Zaczął rozmowę strasznie irytującą Bartka. On nie lubił żadnych jego znajomych, szczególnie takich, którzy wyglądali jakby mieli pobić każdego kto stanie na ich drodze.

- Spoko mordzia, nie przeszkadzam ci z twoim chłopakiem, z fartem. - Zaśmiał się, po czym położył deskę na ziemi.

- Nie każdy jest ciepły jak ty! Z fartem Eryk! - Krzyknął za odjeżdżającym na desce.

- Czemu nie możesz mieć normalnych znajomych? - Spytał z zirytowanym wyrazem twarzy.

- Sam nie wiem czemu się z tobą zadaje, ale spoko jak nie chcesz. - Zaśmiał się próbując tym żartem rozluźnić atmosferę.

- A weź ty. - Próbował udawać poważnego, ale sam wybuchł śmiechem.

Bartek spojrzał na profil twarzy Oliwiera, był zadziwiająco uroczy, największą uwagę zwracał kolczyk w nosie jak i w uchu po tej samej stronie. Srebrna biżuteria lekko odbijała światło latarni. Strasznie go to kręciło.

- W sumie, napiłbym się. - Zaczął Bartek nadal nie będąc pewny czy to dobry pomysł. - Ale mało. - Dodał odrazu przypominając sobie, że jutro na 8 szkoła.

- Mnie długo namawiać nie trzeba. - Powiedział odrazu podnosząc swoje rzeczy z betonu.

Ta rampa była ich obojga ulubionym miejscem, a ten skate park przez całkowity brak kamer wokół nie był odwiedzany przez dzieci, a gdy jakieś przyszło to raczej nie wróciło drugi raz, szczególnie wieczorami, może w południe tu byli. Każdy w okolicy to wiedział, roiło się tu od typowych Bałuciarzy, kibiców, ustawek, alkoholizmu czy narkomanii, policja już tu nawet nie przejeżdżała.

Jako część dzielnicy mającej miano przekątnej przez ŁKS często bywali tu Widzewiacy szukający zadymy. Może nie cały czas, ale co jakiś czas wychodzili jak śmiał się Oliwier, na polowania.

Mimo wielu ataków Oliwier nigdy nie wyrzekł się swojego klubu, przez co u Widzewiaków nazywali go Kostkiem bez kostek. Nazwa śmieszna, więc jemu nie przeszkadzała.

Kostek nie był jakoś umięśniony czy był kimś budzącym postrach z sylwetki, ale u niego nie to się liczyło, a fakt, że nawet łapiąc go w parę osób, on nigdy się nie wyrzekł swojego klubu. Także jego umiejętności bicia się były wystarczające, tak zwana cięta łapa zawsze trafiała w kogoś twarz gdy w nią celowała.

Może i nie był w stanie wygrać z każdym, ale nigdy się nie ugiął gdy go wyrzekali, ile razy by nie dostał w mordę nigdy nie powiedział "jebać łks".

Właśnie dlatego Bartek widział w nim duży respekt. Mimo wszystko zawsze go szanował, nawet gdy Oliwier z nudów szedł parę kilometrów na region Widzewa żeby się z kimś pobić to nawet w ciemnej uliczce wystarczyła mu obecność Oliwiera z nim żeby czuć się bezpiecznie.

Mimo, że Bartek officialnie nie kibicował, to przez Oliwiera bardziej był za klubem za którym był on, imponowało mu to, że gdy ktoś pytał go za kim jest, to bez chwili zastanowienia mówił "ŁKS". Sam będąc za klubem za bardzo by się bał.

____________________

część z tych rzeczy jest oparte na faktach XD

jebać żydzew

barwy biało czerwono białe 🤍❤️🤍
do kolejnego! z fartem

Ground Zero | Bartek x KostekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz