Rozdzial Szósty. Wielki powrót

256 22 15
                                    

Kolejny dzień, a w sumie ten sam tylko później był dla Oliwiera okropny.

Gdy rozstali się z Sygim o jakiejś 5, Oliwiera zaczał łapać zjazd i tak wielkie ciśnienie, że poszedł do Masła po jedynkę tematu.

Niby strasznie mało, a jednak tak dużo.

Czuł się źle z tym co robi, ale czuł taką tęsknotę do poczucia stanu sprzed pół godziny, że znowu zaczął się w to wciągać.

Przecież panował nad tym, więc dlaczego zwała zwyciężyła? Czemu parę dni temu robiąc to samo umiał zapanować nad chęcią wciągnięcia kolejnej kreski?

Chłopak był tak wymęczony, że po jakiejś godzinie od ostaniej kreski tematu od Masła udało mu się zasnąć.

Niby fajnie, bo często przez rodzaj narkotykow nie był w stanie zmrużyć oka, ale zwała i moralniak kiedy wstał o jakiejś 18 dosłownie robiła z jego mózgu wodę. Czuł sie źle, jak to zawsze po cpaniu, męczył go straszny katar, ale to nie było najgorsze. Najgorszy był moralniak który połączony ze zwała tworzył w jego głowie to, że jest śmieciem i zwykłym cpunem. To było dosłownie jak walka z własnymi myślami, bo jedne mówili żeby wziął więcej narkotyków, a drugie mówili żeby z tym skończył i zrobił coś dla innych, a nie tylko dla siebie.

Przecież gdy poleci w balet drugi dzień z rzędu nie wyjdzie z tego, musiał opanować myśli w jego głowie.

Nie tyle co dla siebie, tylko dla Bartka.

Bartek Kubicki pisze..
Bartek Kubicki: Byłeś u Masła.

Kostek: Znowu się na mnie rozjebała kurwina?

Bartek Kubicki: Przecież wiesz, że za bardzo mnie lubi i mówi za każdym razem kiedy do niego idziesz.

Kostek: Dzisiaj 23 skate park.

I ostatecznie spotkali się, mimo wszystko zawsze wybaczali sobie każdy błąd.

Oliwier słyszał głośny silnik i strzelanie z wydechu, więc był pewien, że to Bartek. Przyjechał swoją czarną BMW e46 z v8 turbo, która była zrobiona typowo pod drifty i spoty. Nisko osadzona na sportowych sprężynach, porobione dokładki. Wygladała cudownie, szczególnie jak na tak stare auto.

- Za parę dni TNR, chcesz pojechać tą beemką? Ja biorę Supre ojca, bo on sam jedzie Dogem. - Bez żadnego przywitania zaczął Bartek.

Obu łączyła miłość do motoryzacji.

- No mogę. - Dlaczego Bartek daje kierować 17 latkowi bez prawka swoim autem? Mimo braku plastiku, był lepszym kierowcą od niego.

Przecież to tylko formalności, a nie mogą mu zabrać czegoś czego nie ma.

W tle leciały piosenki PRO8L3MU, które na ten moment nie irytowały starszego.

- Ogólnie. - Ściszył jeszcze trochę głośnik. - Przepraszam, znowu zjebałem. - Zaczął, przecież nie musiał go przepraszać, a jednak czuł taką potrzebę.

- Nic nowego. - Rrzucił jakby w przestrzeń.

- Można wyjść ze cpania, ale cpanie nigdy nie wyjdzie kogoś.

- Chciałbym dojść kiedyś do momentu idealnego życia, takiego, że nie musiałbym szukać szczęścia w narkotykach, wiesz Bartek, chociażby w twoim życiu było bardzo źle, nie łap się za to co ja, chociażbyśmy mieli kiedyś być wrogami nigdy nie życzyłbym ci zataczać to błędne koło wokół którego kręci się życie.

- Klasycznie twoje umoralnianiajace siebie probójące mnie umoralnić gadki. - Westchnął spoglądając na ładne czarne felgi beemki.

- Życie jest jak mefedron.. ciągle się wali. - Rzucił głupim żartem, na który drugi zareagował śmiechem.

Niby głupi nie śmieszny żart, a jednak jego śmieszył.

- Jesteś zjebany. - Skomentował po czym znowu się zaśmiał.

Młodszy próbował odpalić papierosa, ale ręce strasznie mu się trzęsły, przez co papieros upadł na beton.

- Jak zawsze. - Skomentował, po czym odpalił szluga za niego i mu podał.

Drobnymi gestami, takimi jak ten okazywali sobie miłość, chociaż oboje nawet we własnej głowie nie przyznawali się do tego zrzucając to na zwykłą przyjaźń.

Zapamiętywanie drobnych rzeczy i wyręczanie bez słowa było normalną przyjacielską rzeczą.

Pewnie według każdego tak, ale każdy ma inny język miłości, mimo, że coś może być wstydliwe, jako przyznanie czegoś w innym stylu.

- Jedziemy gdzieś? - Spytał starszy nie czekając na odpowiedź wstawiając już z siadu. - Musisz coś zjeść.

Mimo, że sam nie cpał, to wiedział od czego trzęsły mu się ręce. Wiedział, że po cpaniu nie ma się apetytu i co Oliwier jak już na siłę mógł zjeść (pomijając zupki chińskie bo nie wracali do domu).

Ciężko czasem mu się go zmuszało do jedzenia, szczególnie gdy odrazu na kolejny wieczór planował znowu lecieć nie wiedział sensu w jedzeniu, bo po kresce czuł się odrazu jak nowo narodzony. Inaczej było gdy miał ten wieczór przeżyć na trzeźwo, gdy już ręce mu się trzęsły znaczyło to, że jego organizm jest bardzo zmęczony.

___________________

Elo wasza ulubiona ćpunka wróciła essa

XDDDDDDDDFFFDDDDF nie pojechałam niestety

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

XDDDDDDDDFFFDDDDF nie pojechałam niestety

z tej strony największa hejterka bartka XDD

Ground Zero | Bartek x KostekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz