Rozdział 1

967 75 0
                                    

- Świetnie! – wrzasnął szatyn i wyszedł domu trzaskając drzwiami.

Blondyn popatrzył na skonsternowanych kolegów i wstał z kanapy.

- Pójdę za nim – mruknął.

Wziął 2 kurtki i pobiegł szukać swojego przyjaciela. Na szczęście wzburzony chłopak nie zdążył odejść za daleko.

- D.O! Poczekaj! – krzyknął i szybko do niego podszedł.

D.O zmierzył go zmęczonym spojrzeniem.

- Czego chcesz Baek? – zapytał podejrzliwie, spoglądając na swojego towarzysza.

Baekhyun wyciągnął w jego stronę jedną z kurtek.

- Noc dzisiaj chłodna. Pomyślałem, że to ci się przyda – zaczął niepewnie, prawie wpychając mu okrycie w ręce.

Na twarzy szatyna pojawił się lekki uśmiech. Baek zawsze był opiekuńczy.

- No ten... może jednak wrócimy? – zapytał blondyn – Ja wiem, że trochę się ostatnio kłócicie z Kai'em, ale...

- Ale co? Mam teraz tam wrócić i go przepraszać?! Przecież to on zaczął! – przerwał mu D.O, w którym znowu narastała złość.

- Zachowujecie się jak dzieci! – krzyknął wreszcie Baekhyun – To niepoważne. Dlaczego nie możecie się wreszcie pogodzić?! Wszyscy widzimy, co się między wami dzieje..., ale nie wiemy dlaczego.

Szatyn zatrzymał się raptownie i wlepił groźny wzrok w Baek'a.

- Nic wam do tego! To są sprawy między mną, a Kai'em – wysyczał doprowadzony do granic.

- Nie, jeśli wpływają na pracę zespołu! Nie możemy nawet w spokoju przećwiczyć układu, ponieważ co chwilę się kłócicie! – odparował blondyn równie zdenerwowany, co jego przyjaciel.

D.O prychnął rozeźlony i kontynuował marsz. Mimo wszystko nie chciał się kłócić z Baekhyun'em.

- Dobra może masz rację. Nie mogę się wtrącać w wasze sprawy. Jesteście już dorośli i sami potraficie rozwiązywać swoje problemy – ku zdziwieniu szatyna, to Beak wyciągnął rękę na zgodę.

A D.O nie miał zamiaru jej odtrącać.

- Ja też trochę przesadziłem. Wiem, że ten spór z Kai'em może być uciążliwy. Przepraszam – wydukał zawstydzony swoim wybuchem.

Blondyn poklepał go po ramieniu, dając do zrozumienia, że nie było tematu.

- To może teraz wrócimy? – zapytał po chwili.

- Okej, niech ci będzie – westchnął szatyn i zawrócili w stronę domu.

- Czekaj... - zatrzymał się raptownie i zaczął nasłuchiwać – słyszałeś to?

Beak spojrzał na niego zdziwiony.

- Ale co? Nic... - przerwał w pół słowa, kiedy usłyszał dziwny dźwięk – Co to było? Jakby...

- Skomlenie – dokończył jego przyjaciel i powoli podszedł do kępy krzaków z boku ścieżki – Cii. Zobaczymy, co to jest.

- Nie jestem pewny czy to dobry pomysł – zaczął niepewnie blondyn, ale widząc, że jego słowa nie przynoszą efektu, zamilkł.

Szatyn zniknął w gąszczu, znikając mu z widoku.

- Ha! – usłyszał nagle i aż podskoczył.

Z zarośli wyłonił się szeroko uśmiechnięty D.O. Zaraz za nim kroczyło jakieś dziwne, szaro-bure stworzenie.

- Patrz, kogo znalazłem – zawołał wskazując na istotę, która okazał się psem. Bardzo brudnym, zaniedbanym psem.

Pieskie Życie || ExoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz