Kilka sekund na działanie to zdecydowanie za mało. Kiedy tylko oczy przesłały informację do mózgu wystartowałam przed siebie, byle tylko zdążyć przecisnąć się przez malejącą szparę. Niestety, co było mocno do przewidzenia, zamiast wydostać się na zewnątrz, z całym impetem zaryłam w drzwi.
Cofnęłam się kilka kroków, nie do końca kontaktując z rzeczywistością. Nie skończyło się to za dobrze.
Nagle, za mną, pojawił się jakiś niezidentyfikowany obiekt, tak samo nieprzygotowany na nasze spotkanie. Zachwiał się, zamachał rękami i z cichym stęknięciem zwalił się na mnie swoim, nie takim znowu małym, ciężarem.
Otumaniona bliskim spotkaniem z drewnianymi wrotami, nawet nie pomyślałam o ucieczce i teraz skomliłam cicho, przygnieciona kimś... kimś pachnącym bardzo znajomo.
- Sonn? Na miłość boską, Sonnim! Co ty tutaj robisz? – z ciemności dobiegł mnie zduszony szept.
~.~
Ten młodzik znowu to zrobił. Cholerny młokos.
Słysząc pojedynczy trzask drzwi, ruszyłem w dół schodów. Mimo że już wyszedł, musiałem być cicho żeby nie obudzić liderów.
Zeskoczyłem z ostatniego stopnia i zacząłem się skradać w stronę majaczących w ciemności drzwi.
Ten mały... Co on sobie myśli, żeby tak...
Nie udało mi się dokończyć myśli. Nagle, moje nogi napotkały opór, a ciało, nie do końca zgadzając się z nimi, dalej parło na przód. Nim się obejrzałem, leciałem w stronę podłogi. Przy zderzeniu z panelami wydałem z siebie cichy jęk.
Usłyszałem z pod siebie ciche, zwierzęce skomlenie i już wiedziałem, o co się potknąłem.
- Sonn? Na miłość boską, Sonnim! Co ty tutaj robisz? – gorączkowo starałem się wstać, by czym prędzej uwolnić moją współlokatorkę.
Podniosłem się chwiejnie, starając skupić się na białej kulce leżącej tuż obok mnie.
- Hau, Hau? – tak, takiej odpowiedzi mogłem się spodziewać. Machnąłem na nią ręką i otworzyłem drzwi.
- Idę za nim. Nie... – przerwałem w pół zdania, a w mojej głowie zaczął się tworzyć pomysł – Chciałabyś może pójść za mną?
Białowłosa zaszczekała dwa razy i przepchnęła się na dwór. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem za nią.
Wyszliśmy na ulicę, a ja znów miałem ten sam problem co zwykle.
- Aish, zawsze mi ucieka. Czy tu, czy kilka ulic dalej. Nigdy nie potrafię za nim nadążyć. Zawsze gdzieś mi znika – Sonn patrzyła na mnie swoimi przenikliwie zielonymi oczami, jakby czegoś ode mnie chciała.
Szczeknęła raz, wciągnęła kilka razy powietrze i pobiegła w prawo.
A potem w lewo. I dalej prosto.
- No tak... Możesz go wytropić – palnąłem się w czoło i pobiegłem za nią. Co jakiś czas się zatrzymywaliśmy, ale najwyraźniej trop był silny i Sonn mogła bez problemu za nim podążać. Pędziliśmy przed siebie, mijając ciche, ciemne domy, kawiarnie, sklepy.
Wreszcie, po kilkunastu minutach biegu (który pod koniec tego maratonu, zamienił się w szybki marsz) stanęliśmy w bramie parku.
- No tak... mogłem się tego spodziewać. No bo gdzie indziej, można się szwędać o tej porze? – wymruczałem i podążyłem za Sonnim najbliższą alejką.
~.~
Byliśmy już blisko. Doskonale czułam znajomy zapach. O tak, nie mógł być dalej niż kilka metrów stąd.
CZYTASZ
Pieskie Życie || Exo
Fanfiction1 Dziewczyna z tajemniczą przeszłością. 12 Członków znanego K-Popowego Boysband'u. Ich drogi przetną się w szalonej opowieści o przyjaźni, miłości i magii. Jedna noc może obrócić twoje życie o 180°. Tak było też w tym przypadku.