Wychodziłam w czwartkowe popołudnie ze szkoły u boku Charliego. Okazało się, że jest on dość popularny w szkole, a fakt tego, że jestem tu nowa, wzbudził niemałe zainteresowanie wśród uczniów. Oczywiście była to plotka, że rzekomo jestem w związku z bratem i na dodatek spotykam się na boku z Charliem. Niektórzy już teraz uważali mnie za dziwkę i puszczalska laskę, ale ja na to nie zwracałam uwagi. Jeśli nikt nie zdobył się na tyle odwagi, żeby zapytać mnie w prost co i jak, to niech spierdala. Takie osoby nie są warte mojego czasu, więc nie zaprzątam sobie nimi głowy.-Ja pierdole, ale się cieszę, że idziemy jutro na ten tor. Tak dawno nie byłem. - rozmarzył się chłopak. - Obiecuję ci laska, że się tak naprujemy, że zapamiętasz swój pierwszy melanż w Jorku do końca tego nędznego życia. - zaśmiałam się na jego słowa, ale jak tak patrzę to w sumie miał rację.
Od kiedy napisałam mu o propozycji pójścia razem na wyścig, a potem do klubu, chłopak tak się podjarał, że o niczym innym nie mówił. W większości czasu mnie to śmieszyło, ale po jakimś czasie zaczęło irytować.
-Trzymam za słowo. - odpowiedziałam tylko.
Staliśmy przy aucie chłopaka, paląc papierosy. Usłyszałam dźwięk przychodzącego połączenia z telefonu Charliego, na co zaczął nerwowo przeszukiwać kieszenie, aby go znaleźć. W końcu odnalazł i odebrał uśmiechając się na widok kontaktu rozmówcy.
-No witam, witam. W końcu zdrowa? - zapytał na wstępie z wyczuwalną kpiną w głosie.
Niestety nie usłyszałam odpowiedzi, choć byłam bardzo ciekawa czy owa dziewczyna, jest jego dziewczyną. Podejrzewałam, że Charlie może być biseksulany, ale jakoś nie było jak o to zapytać. Owszem spędzaliśmy ze soba dość dużo czasu pisząc ze sobą czy to rozmawiając w szkole, ale jakoś nie było jak o to zapytać. Spojrzałam na niego ponownie w tym samym czasie, gdy wkładał telefon do kieszeni.
-To twoja dziewczyna ? - zapytałam, bo było to silniejsze ode mnie. Jestem zbyt ciekawską osobą i wielu ludzi mi powtarzało, że może mnie to zgubić.
I się nie mylili...-Moja dziewczyna? - parsknął śmiechem na moje słowa jakbym opowiedziała najśmieszniejszy żart w historii. - W życiu. Vera to moja przyjaciółka. Była teraz na wakacjach z ojcem, ale oficjalna wersja to ta, że była chora. - szepnął konspiracyjnie.
-Dobra czaję. - odpowiedziałam, bo to tłumaczyło przywitanie, którym Charlie powitał dziewczynę.
-Vera jest naprawdę spoko. Myślę, że się polubicie. Jutro już będzie, więc będziecie miały okazję się lepiej poznać.
Chłopak parę razy wspominał o swojej przyjaciółce, ale jakoś nigdy nie podawał imienia. Chyba, że to ja jestem głucha i nie usłyszałam. Z jego opowieści wynikało, że jest bardzo podobna z charakteru do niego, więc mam nadzieję, że może odnajdziemy wspólny język. Fajnie by było, bo Charliego szczerze polubiłam, a trochę dziwnie byłoby nie lubić się z jego przyjaciółką.
Naprawdę ucieszyłam się, że poznam tu kogoś nowego, bo z nikim oprócz z Charliem jeszcze nawet nie rozmawiałam. Z początku nie zamierzałam zwierać tu jakiś relacji, jednak teraz myślę, że skoro z bratem układa mi się coraz bardziej, to czemu nie skończyć liceum właśnie tutaj. Znaczy mam nadzieję, że wszytko się tak potoczy, bo nigdy nic nie wiadomo, ale jestem dobrej myśli. A jeśli planuję zostać tu dłużej, fajnie byłoby znać więcej niż jedną osobę.
-Chodzi z nami do klasy?
-Tak, i błagam cię więcej nie myśl, że jest moją dziewczyną, bo jest to dosyć
zabawne. - mruknął kończąc palić swojego papierosa.
CZYTASZ
Between heaven and hell
Romance18-letnia Arkadia Wilson chcę zmienić wszytko w swoim życiu. Postanawia przeprowadzić się do Nowego Jorku, aby uciec od wszystkich problemów, nielegalnych rzeczy i traum związanych z życiem w Bostonie. W Nowym Jorku mieszka jej brat z którym nie w...