Fun Rooms

18 1 0
                                    

Minęło parę dni odkąd ostatnio widziałem Koleena. Zastanawiało mnie jak sobie radzi, co u niego i czy,  wszystko w porządku. Nie wyglądał na radosnego z powodu naszego ostatniego spotkania, które zakończyło się tragicznie dla mojej twarzy. Na całe szczęście nos nie był złamany, tak jak podejrzewalem.

Dziś był dzień Eijiro i Maggie. Mieli oni dziś swoją nieoficjalną miesięcznice. Dlaczego nieoficjalną? Cóż..  spotykali się ze sobą, całowali, mówili na siebie zdrobniale i tulili całymi dniami, jednakże nie byli parą.
Zaprosili mnie i chłopaka ze strzelnicy, aby spędzić ten czas również w towarzystwie wszystkich osób. Mieliśmy pojechać do Fun Rooms. Była to restauracja połączona z salonem gier. Oczywiście, że miałem ochotę tam pojechać. Słyszałem o tym miejscu wiele mimo że zostało to otwarte niedawno. Nie miałem jeszcze okazji aby te miejsce zwiedzić.

Zakochana para przyjechała do mnie. Zaprosiłem ich do środka. Rozmawialiśmy na temat dzisiejszego dnia, przy herbacie, którą zrobiłem wcześniej. Mag jak zwykle cieszyła się na mój widok, a Eijiro jak gdyby nigdy nic siedział cicho, popijając swój napój. Typowe.

- O której ten głupek przyjedzie? - W czasie krojenia ciasta, przyjaciółka zadzwoniła do Koleena. Zaproponowała mu aby przyjechał wcześniej do mnie. W ten sposob wszyscy czworo moglibyśmy pojechać we wskazane miejsce. Nie miałem nic przeciwko temu. Póki rodziców nie było w domu, mogli tu i nawet z broni strzelać. Na pytanie, zresztą retoryczne, Mag, Eijiro wzruszył jedynie ramionami. - Ugh, zadzwonić znòw do niego?

- Na pewno już jest w drodze. - Skomentował rudowłosy przyjaciel na co przytaknąłem głową.

- Ma racje. Lepiej go nie rozpraszać jesli kieruje. - Stwierdziłem, na co dziewczyna przewróciła oczami.

- Znając jego to pewnie ten dureń wybrał motor.. - Maggie westchnęła cicho, chwilę się zastanawiając. - Kocham go, ale boję sie, że zrobi sobie coś w końcu na tym piekielnym pojeździe.

Eijiro otulił "swoją dziewczynę" ramieniem, składając również delikatnego całusa w jej czarne włosy. Spojrzałem na nich poważnym, a wręcz gniewnym, na tyle, ile było mnie na to stać, wzrokiem. Z początku nie zadziałało. Moje intencje zostały przedstawione w taki sposób, że przyjaciel bardziej śmiał się ze mnie, niż miał by się mnie bać. Maggie stwierdziła, że muszę skorzystać z łazienki skoro robię takie miny. To nie było śmieszne. Robiąc takie miny.. miałem na myśli gniew i zażenowanie jakie czuje wobec nich, w związku, że nadal nie są razem.

- Jesteście na prawdę niemożliwi. - Skomentowałem przewracając oczami. - Dlaczego nie możecie być w końcu razem?! Co za różnica? I tak się całujecie i tak! - Mag mocno się zarumieniła chowając twarz w klatce piersiowej chłopaka. On natomiast parsknął krótkim śmiechem.

- To nie takie proste koleszko. - Stwierdził jakgdyby mówił jedynie o pogodzie. Czasem aż tracę zmysły, zastanawiając się czy aby przypadkiem nie udają, że nie są w związku. A może robią to specjalnie? Na rym im zależy, na moim szaleństwie.

W tej samej chwili od głównego wejścia byliśmy w stanie usłyszeć donośne pukanie. Wstałem i podeszlem do drewnianych drzwi, a gdy je otworzyłem, moim oczom ukazał się Koleen, z kaskiem w ręce. Przyjaciółka miała rację. Przyjechal na motorze. Czemu jednak aż tak bardzo nie lubiła tego pojazdu? Może jakiś uraz z dzieciństwa? Cokolwiek.

Uniosłem wzrok z pojazdu, na jego właściciela. Jak zwykle wyglądał na poważnego.  Czy on się w ogóle uśmiecha? Wyglądał dziś jednak inaczej niż ostatnio, pod względem ubioru. Wcześniej miał na sobie luźne ubrania, typu domowe. Dziś czarny golf, zaslaniajacy tatuaże na szyji, jednak wciąż troszke widoczne, oraz te na ramionach. Do tego szerokie czarne spodnie i mnóstwo bizuterii. Wygladal.. doskonale.

- Hej. - Odezwał się, gdy ja głupio mu sie przyglądywałem. Od razu poczułem rumieniec, że wstydu, na mojej twarzy.

- Oh.. tak, hej - Zaśmiałem się nieśmiało. - Wejdź proszę! - Rzuciłem szybko w jego stronę robiąc mu miejsce w wejściu.

Mężczyzna wszedł do środka od razu ściągając buty. Zostawił kask na komodzie i ruszył w stronę salonu, jakgdyby dobrze już wiedział, gdzie się ona znajduje. To było dziwne.

●●●

Herbata została wypita, a ciasto zjedzone. Gdy tylko posprzątałem po sobie jak i gościach zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę pojazdów. Zaproponowano mi przejażdżkę motocyklem. Czy się zgodziłem? Jasne, że tak. Dlaczego? Bo jestem debilem. Mimo ze cholernie boję sie takich rzeczy, zgodzilem się. Nie mam pojecia co mną kierowało, ale na pewno nie zdrowy rozsadek. Pozostala mi jedynie modlitwa i nadzieja, że dojadę tam w jednym kawałku.

Koleen zaparkował przed budynkiem  Fun Rooms. Przez ten cały czas, gdy kierował, ja siedziałem za nim, mocno w niego wtulony. Nigdy dotąd aż tak się jeszcze nie bałem. Chłopak spojrzał w lusterku na mnie, po czym odwrócił się w moją stronę.

- Wszystko w porządku? - Zapytał, gdy ja nadal z bliska badałem teksturę jego pleców. - Boisz się? - Przechylił nieco głowę nadal mi się przyglądając. Nie odepchnął mnie od siebie, ale również nie przytulił mnie, jedynie siedział i obserwował.

W końcu zdałem sobie sprawę jak źle to musi wyglądać z mojej strony. Szybko się odsunąłem,  a moje policzki paliły się niczym żywe pochodnie.

- Oh, nie, nie.. przepraszam. Jeździsz dobrze, ale szyb- znaczy nie aby to było źle, ale, ale... szybko, za szybko, znaczy niektórzy to lubią,  nie abym ja nie lubił twojej jazdy! Ale.. ja.. - Koleen przyglądał się mi uważnie. Po chwili byłem w stanie zauważyć jak jego kąciki ust delikatnie uniosła się ku górze.

- Jesteś uroczy. - Stwierdził szybko schodząc z motoru.

Jaki jestem?! Zamorowało mnie. Byłem pewny, że moje wcześniej wspomniane pochodnie to już potężny pożar, który będzie ciężko ugasić.

"I can not love you"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz