3. Ekipa

336 29 2
                                    

Leżałem na kanapie w salonie podczas gdy medyk zszywał mi ranę. Od momentu przyniesienia mnie tu nikt nie zamienił słowa i wszyscy siedzą w napięciu. Medyk, który nazywał się Evan miał być zaufany, działającym specjalnie dla zakshotu nie znałem go wcześniej ale gdy spytałem się kiedy przyjechał nic nie powiedział tylko nerwowo spojrzał w stronę Kiyoko. Sama dziewczyna odkąd tu jestem kręci się po całym domu z telefonem przy uchu, niestety rozmawiała na tyle cicho, że nic nie dało się zrozumieć.

Czułem się tu niezręcznie tak jakby ktoś miał przyjść za chwilę i powiedzieć zszyty to wypierdalaj. Chyba wolałbym już być opatrywany przez lekarza ze szpitala, a nie kogoś randomowego. Miałem całe spięte ciało bo jego dotyk był strasznie nieprzyjemny, liczyłem na szybki koniec tego. Cieszyłem się, że miałem dziś koszulę i nie musiałem ściągać całej góry. Cóż moje ciało nie było przyjemne do oglądania nabyłem się pamiątek i wolę by Kiyoko nie widziała ich. 

– Skończyłem – powiedział medyk po czym zaczął pakować sprzęt.

Odetchnąłem z ulgą na te słowa. Gdy tylko zabrał ręce zapiąłem koszulę, powinien ją zmienić bo krew zdążyła przeżreć cały materiał. Po strzale zostało zszycie, a dzięki leką wyłącznie lekki ból. 

– Super Evan dzięki za pomoc.

Gdy chłopak zebrał rzeczy i w popłochu wyszedł zostałem sam na sam z Kiyoko, która przestała wydzwaniać. Teraz usiadła na przeciwko mnie. Miałem do niej dużo pytań zresztą sądzę, że ona do mnie też.

– Tato to serio ty? – W jej głosie dało się wyczuć troskę, tak dawno tego nie doświadczyłem.

– Mogę spytać o to samo czy to naprawdę ty, inaczej cię zapamiętałem Kiyoko.

– Wiesz trochę się pozmieniało... Ekipa jest teraz na akcji mają być tak do 30 minut. Chcesz mi w tym czasie opowiedzieć co się działo?

Gdy z nią rozmawiałem czułem się jakby to był ktoś obcy. Dziwnie to brzmi w kontekście naszej relacji ale nie mogłem wyzbyć się tego uczucia. Nie było to spowodowane tylko wyglądem, który by diametralną różnicą ale ta bijąca z niej powaga. Nie żeby była ona nadzwyczajna ale rozmawiając z nią  nie czułem tej Kiyoko sprzed pięciu lat. Ludzie się zmieniają oczywiście tylko teraz to była kompletnie inna osoba.

– Od czego miałbym zacząć? Trochę się nazbierało.

– Od początku. Czemu wyjechałeś? Wszyscy się martwili mieliśmy różne scenariusze myślałam, że nie żyjesz.

– To nie jest takie łatwe córka.

Sprawa mojego zniknięcia no cóż. Nie byłem pewny czy chce im mówić o wszystkim, a sprawa była delikatna nie powinienem się rozgadywać na ten temat. Nie wiedziałem czy mogę ufać ekipę patrząc ile minęło. Kiyoko szczególnie nie chciałem martwić i wciągać ją w całą sprawę.

– To daj mi to zrozumieć.

– Wyjechałem sam, musiałem to zrobić by chronić bliskich.

– Przed kim?

– Przed Gillem, mordercą twojej siostry. Zagroził, że jeśli nie wyjadę to zabije was, a pokazał mi do czego jest zdolny.

Próbowałem mówić to jak najbardziej ogólnikowo. To co mówiłem nie było do końca prawdą ale taka wersja jej na razie powinna wystarczyć. Zawsze umywała się od przestępczości, a teraz siedziała tutaj nie rozumiałem co się dzieje.

– Ale to czemu wróciłeś, nie mogłeś się skontaktować z nami? Wystarczyłby jeden sms czy cokolwiek! – Jej spokój nagle zaczął znikać.

– Gdybym mógł to bym to zrobił ale zakazał mi. Wróciłem już się to skończyło jesteście bezpieczni, dobrze?

Return | morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz