- TY CO? - zapytał Zayn wypluwając wodę z ust. Louis cieszył się, że nie byli teraz razem. Westchnął spuszczając głowę w dół i przejechał dłonią po twarzy.
- Ughh, daj mi spokój! Byłem pijany, odrobinę sfrustrowany seksualnie i cóż, Harry to Harry - powiedział opadając na łóżko obok Liama. Tomlinson i Payne mieli wspólny pokój podczas ich obozu i po trzech dniach chodzenia niczym zbity pies w końcu przyznał Liamowi o co chodzi. Ten namówił go na rozmowę z Zaynem i Olim z którymi połączyli się na FaceTime'ie.
- Więc... To Harry? - zapytał Malik gdy już opanował swoje zdziwienie.
- Zaaayn - jęknął przeciągle. - To nie o to chodzi. Prawie po pijaku pocałowałem swojego najlepszego przyjaciela! On ma chłopaka, tak tylko przypominam - krzyknął wkurzony, po czym przekręcił się na brzuch chowając twarz w poduszkę. Emocje przytłaczały go coraz mocniej, a on nie do końca umiał sobie z tym poradzić.
- Rozmawiałeś z nim o tym? - zapytał delikatnie Oli i żałował, że nie może być przy przyjacielu.
- Nie - odparł cicho. - To znaczy pisał do mnie w poniedziałek, ale nie wiedziałem czy ignorujemy to wszystko czy jednak będzie chciał o tym porozmawiać, więc go zignorowałem - zawstydzony unikał wzroku przyjaciół i już wiedział, że musi szykować się na pogadankę ze strony Malika. Liam objął przyjaciela wiedząc, że cała ta sytuacja naprawdę źle na niego wpływa.
- Louis - westchnął chłopak. - Musisz z nim porozmawiać - zaczął i usiadł wygodniej. - Jestem pewny, że on tego potrzebuje. Jesteście przyjaciółmi, a on ewidentnie chce to wyjaśnić, Tommo. Koniec końców nic się nie stało, nie pocałowaliście się, a to, że byłeś pijany wiele wyjaśnia - zapewnił Malik. - Zadzwoń do niego, Louis.
- Masz racje - mruknął i podniósł głowę z ramienia przyjaciela. - Zrobię to.
- Daj nam znać później - dodał Oli po czym pożegnał się i rozłączył. Zayn obiecał, że zadzwoni później i również się rozłączył. Szatyn westchnął przeciągle i ruszył do wyjścia z domku. Stojąc na zewnątrz rozejrzał się dookoła szukając miejsca bez ludzi. Na boisku grało kilku chłopaków, w małym jeziorku niedaleko pływało parę osób, a jedyne miejsce gdzie nikogo nie było był skrawek polany przy lesie.
Wyciągnął telefon i kilka razy obrócił go między palcami. Usiadł pod drzewem i oparł się plecami o korę. Westchnął głośno odchylając głowę do tyłu.
- Ugh, po co mi to wszystko było - zastanawiał się cicho wybierając numer. - Błagam nie nienawidź mnie - mruknął słysząc pierwszy sygnał. Rozejrzał się dookoła widząc samych szczęśliwych ludzi, co przygnębiło go jeszcze bardziej. Drugi sygnał a jego stres tylko rósł. Trzeci sygnał, Louis przyciągnął kolana do klatki piersiowej i oparł na nich głowę. Czwarty sygnał, szatyn zatopił palce we włosach i mocno za nie pociągnął. Gdy już miał się rozłączyć usłyszał cichy, zachrypnięty głos bruneta.
- Halo?
- Harry! Cześć - poczuł jak jego żołądek zwija się w pętle. - Czy, umm czy masz teraz chwilę? Chciałem porozmawiać - zapytał niepewnie.
- Tak, ja... Tak. Nie robię nic aktualnie, więc możemy porozmawiać - Tomlinson był niemalże pewny, że głos bruneta się trzęsie. - Więc...
- Więc... - zaczął niepewnie. - Co u ciebie? - rzucił szybko Louis.
- Co u mnie? - usłyszał po kilku sekundach ciszy. - Serio pytasz co u mnie? - zapytał Harry. - Nie odzywałeś się do mnie od soboty, Louis. Zignorowałeś mnie w poniedziałek i pytasz co u mnie? - złość była ewidentnie słyszalna w głosie Stylesa, przez co Louis poczuł się jeszcze gorzej niż do tej pory. Czuł jak wszystko podchodzi mu do gardła, a oczy zachodzą łzami.
CZYTASZ
Strawberries and cigarettes always taste like you || Larry ff
FanfictionLouis dostaje warunek od swojego trenera - albo poprawi wszystkie oblane testy z chemii albo wyrzuci go z drużyny. Nie spodziewał się jednak, że te korepetycje dadzą mu coś więcej niż tylko dobre oceny z tego okropnego przedmiotu.