- Myślę, że jesteś już gotowy - stwierdził Harry, przeglądając zadania które dał szatynowi do zrobienia. Chłopak naprawdę dobrze sobie poradził. Harry był pewny, że dostanie z testu co najmniej cztery.
- Boje się, że znowu to obleje i to tylko potwierdzi, że jestem debilem.
- Louis przestań! - zbeształ go natychmiast Styles. Było to dla niego dziwne, że ktoś pokroju Louisa, ma tak niską samoocenę względem nauki. - Nie jesteś żadnym debilem, jeśli skupisz się i nie będziesz się stresować to z łatwością to zdasz - zapewnił ściskając ramię młodszego. Louis poczuł dreszcze na dotyk bruneta. Uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Dziękuję - spojrzał w oczy Stylesa i nie mógł oderwać od nich swojego wzroku. Był to najpiękniejszy odcień zielonego jaki kiedykolwiek widział. W niektórych miejscach można było dostrzec małe, złote plamki. Louis uśmiechnął się, delikatnie przygryzając wargę.
Harry jako pierwszy zerwał kontakt wzrokowy delikatnie odchrząkując. Szatyn jakby opamiętał się i szybko zamknął podręcznik. Podrapał się po karku wstając z miejsca.
- Erm, pamiętasz jak wczoraj obiecałeś mi, że dzisiaj w coś pogramy albo coś obejrzymy? - zapytał Louis jednocześnie odkładając podręczniki do plecaka.
- Powiedziałem, że może - zaczął niepewnie. - Ale, umm w sumie możemy, oczywiście jeśli ci nie przeszkadzam.
- Absolutnie mi nie przeszkadzasz, Harry! - zapewnił podchodząc do szafki nocnej z której wziął pilot. Włączył telewizor i podszedł do bruneta. - Wybierz nam coś a ja idę po jakieś przekąski - podał mu przedmiot i podekscytowany ruszył do wyjścia. - Och i rozgość się!
Szatyn szybko zszedł na dół i cicho nucąc pod nosem poszedł do kuchni. Sięgnął do szuflady w której zawsze było pełno słodyczy i powoli zaczął wybierać przekąski. Nie do końca wiedział co Styles lubi więc zdecydował się wziąć żelki, chipsy, ciastka i czekoladę. Wziął z lodówki sok pomarańczowy i dwie szklanki. Wszystko położył na tacy i już miał wychodzić z pomieszczenia gdy do środka weszła Anne.
- Cześć Louis. Już po korkach? - zapytała miło.
- Tak, właśnie mieliśmy pooglądać filmy. Mam nadzieję, że pani to nie przeszkadza? - zapytał trzymając tacę w rękach.
- Oczywiście, że nie. Jeśli chcesz to upiekłam ciasto marchewkowe. Ukroić wam? - Anne nie czekała na odpowiedź, tylko od razu podeszła do lodówki skąd wyjęła wypiek. Ukroiła dwa spore kawałki, przełożyła je na talerzyki i położyła na tacy, którą trzymał niebieskooki.
Louis podziękował i z szerokim uśmiechem ruszył do swojego pokoju. Gdy wszedł do środka Harry siedział na skraju jego łóżka, obracając w dłoniach pilot. Nie wiedział czy mógł usiąść dalej, a nie chciał wprawiać Louisa w dyskomfort.
- Co wybrałeś? - zapytał od razu.
- Umm, widziałem, że masz plakat z Supernatural i pomyślałem, że możemy obejrzeć razem? - Mimo, że Harry zgodził się spędzić czas z drugim chłopakiem, to wciąż czuł się niepewnie w jego towarzystwie. - Na którym jesteś sezonie?
- Początek piątego, a ty?
- Właśnie kończę piąty. Ale możemy zacząć oglądać od momentu na którym skończyłeś - zapewnił strzelając palcami. Louis uśmiechnął się i kazał Stylesowi usiąść na łóżku tak, by oparł się o zagłówek. Brunet był bardzo niepewny przez pierwsze minuty serialu ale w końcu rozluźnił się. Nawzajem komentowali mijające minuty odcinka, jednocześnie zajadając się przekąskami.
Harry starał się nie rzucać spojlerów, doskonale wiedząc co się stanie w danym momencie. Sięgnął po kolejnego żelka, gdy poczuł, że jego ręka spotyka się z dłonią drugiego chłopaka. Zatrzymał się na moment, nie wiedząc co zrobić. Postanowił jednak szybko zabrać dłoń udając, że nic się nie stało. Nawet nie zwrócił uwagi, że Louis wstrzymał powietrze i chwilowo zamarł w miejscu. Wrócił do oglądania, nie sięgając po nic do jedzenia aż do końca odcinka.
CZYTASZ
Strawberries and cigarettes always taste like you || Larry ff
FanficLouis dostaje warunek od swojego trenera - albo poprawi wszystkie oblane testy z chemii albo wyrzuci go z drużyny. Nie spodziewał się jednak, że te korepetycje dadzą mu coś więcej niż tylko dobre oceny z tego okropnego przedmiotu.