XVI

157 14 0
                                    

Louis obudził się pierwszy. Harry spał obok niego z ręką przerzuconą przez jego biodro i nogą wplątaną między nogi Louisa. Tomlinson uśmiechnął się i uniósł dłoń by pogłaskać przyjaciela po policzku. Wczorajszy wieczór był spełnieniem jego marzeń i wciąż nie dowierzał, że Harry go pocałował.

Dłoń szatyna delikatnie głaskała policzek chłopaka, co jakiś czas zjeżdżając do jego włosów, przeczesując lekko splątane loki. Harry mruczał na ten dotyk, co sprawiało, że Louis uśmiechał się przygryzając wargę. Tomlinson pochylił się przyciskajac wargi do policzka przyjaciela. Następnie przeniósł je na drugi policzek, czoło, nos i brodę, co sprawiło, że na twarzy Stylesa pojawił się mały grymas. Zaśmiał się po czym wyszeptał:

- Dzień dobry, piękny. Jak ci się spało?

- Shh, Lou... Chce spać. Głowa mnie boli - odszeptał i zaczął dłonią odpychać twarz szatyna. Louis zaśmiał się głośno po czym pochylił się do twarzy chłopaka i musnął jego usta. Harry zesztywniał i gwałtownie otworzył oczy. Początkowo wyglądał jakby zapomniał o wczorajszym wieczorze, dlatego jego wzrok przeskakiwał z warg na oczy przyjaciela i z powrotem.

- Wszystko w porządku? - zapytał zdziwiony Louis. Był pewny, że brunet był wczoraj w takim stanie, że bez problemu będzie pamiętał cały przebieg wieczoru. Jasne, był pijany, w końcu wypił całkiem sporo, ale Louis nie sądził, że było to na tyle, by zapomnieć o całej tej sytuacji. Zrobiło mu się głupio, że zamiast pierwsze zapytać o wczoraj, po prostu nachylił się i pocałował przyjaciela. Zaczął delikatnie się cofać, jednocześnie zabierając dłoń z policzka chłopaka.

- Nie, czekaj. Stój - zatrzymał go brunet. - Byłem pewny, że to tylko sen - wyszeptał. Przybliżył się pewnie kładąc dłoń na klatce piersiowej szatyna. - Całe szczęście to rzeczywistość - wyszeptał i tym razem to on pocałował chłopaka. Tomlinson nie mógł powstrzymać uśmiechu, tym samym rujnując pocałunek. Nie pozwolił jednak by zielonooki się od niego odsunął. Mocno trzymając jego policzki oddawał pocałunki czując jak motyle rozrywają jego brzuch. Nie sądził, że to kiedykolwiek stanie się prawdą. Całowanie Harry'ego nie było na jego liście "Do zrobienia w wakacje", bo zwyczajnie nie wierzył, że chłopak może coś do niego czuć.

Leżeli w łóżku przez kolejną godzinę obściskując się z małymi przerwami na rozmowę. Wspominali wczorajszy wieczór, wypominając siebie wzajemnie głupie akcje pod wpływem alkoholu. Harry leżał na plecach, a Louis leżał z głową opartą na jego piersi i twarzą zwrócona w jego kierunku. Ciągle się uśmiechał, wciąż nie dowierzając, że Harry czuję to samo. Co jakiś czas wyciągał się w górę, by pocałować bruneta.

- Wstawaj piękny - zdecydował po jakimś czasie Louis. - Czas na śniadanie i wyleczenie twojego kaca.

- Nie mam kaca! - zaprzeczył natychmiastowo. Tomlinson spojrzał nie niego podejrzliwie.

- Ani trochę?

- No dobra mam, ale to jest bardzo delikatny kac.

- Chodź, pomogę ci się go pozbyć - zapewnił podnosząc się do góry. Louis cieszył się, że wczoraj był na tyle świadomy, by przebrać dżinsy na dresy i luźną koszulkę oraz by zmusić Harry'ego do tego samego.

Zeszli po cichu na dół zauważając, że praktycznie wszyscy jeszcze śpią. Jedyną osobą, która tak jak oni nie spała, był Zayn. Siedział na tarasie paląc papierosa i przeglądając swój telefon. Chłopcy zignorowali przyjaciela i poszli do kuchni.

- Usiądź i poczekaj, a ja zaraz zrobię ci jajecznicę.

Styles usiadł przy stole i oparł głowę na dłoniach. Przyglądał się jak szatyn sprawnie wyciągnął wszystko z szafek i lodówki i ustawiał na szafce obok kuchenki. Do Harry'ego wciąż nie docierało to wszystko co zadziało się w tym tygodniu, a szczególnie wczorajszy wieczór. Pluł sobie w brodę, że nie zauważył starań przyjaciela wcześniej.

Strawberries and cigarettes always taste like you || Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz