XIV

153 11 0
                                    

Podróż zajęła im nieco ponad dwie i półgodziny, wliczając w to krótki postój. Harry jechał w jednym samochodzie z Jay, Fizzy i Lottie, a bliźniaczki jechały razem z Markiem drugim autem. Jechało im się naprawdę przyjemnie, prowadząc przyjemne rozmowy, a cicha muzyka grała w tle.

- To Louis - Lottie odebrała telefon od brata, od razu włączając głośnomówiący. - Hej, Louis.

- Cześć Lotts. Za ile będziecie? - zapytał, a przejęcie było można usłyszeć w jego głosie.

- Właśnie będę parkować, kochanie - odezwała się Jay, włączając kierunkowskaz. Na parkingu było już całkiem sporo samochodów. Zaraz za Jay jechał Mark, parkując niedaleko.

- Okej, to idę po was - nie czekając na odpowiedź, szybko się rozłączył. Jay zaśmiała się, po czym spojrzała na Harry'ego.

- On oszaleje.

Brunet doskonale to wiedział. Obaj zdążyli się za sobą stęsknić w ciągu tych sześciu tygodni. Z uśmiechem wysiadł z auta i razem z rodziną Tomlinsonów ruszył w stronę domków. Po chwili mógł dostrzec idącego z naprzeciwka Louisa, który widząc swoją rodzinę od razu rzucił się do przodu. Był już ubrany w strój z barwami szkoły, w którym zawsze występowali, a jego włosy przytrzymywała opaska.

- Mama! - krzyknął i niemalże natychmiast wpadł w ramiona  kobiety. - Tęskniłem za tobą - wyszeptał. Nie nacieszył się za długo spojonym przywitaniem z rodzicielką powiem siedmiolatki przylgnęły do jego nóg. Odsunął się od kobiety i przywitał z najmłodszym rodzeństwem. Gdy się podniósł by przywitać się z Lottie i Fizzy, dostrzegł Stylesa. - O mój Boże, co ty tu robisz?!

- Niespodzianka? - wyszeptał rozkładając ręce i czekaj na przytulenie. Szatyn wpadł w nie z cichym sapnięciem i mocno przyległ do przyjaciela. Nie dowierzał, że chłopak naprawdę tu jest, nawet gdy go przytulał. - Tęskniłem za tobą - wyznał szeptem w zgięcie jego szyi, dłońmi głaskając go po plecach. Jay stojącą obok była pewna, że chłopcy przytulają się tak mocno, że nie byłaby wstanie wcisnąć między nich nawet kartki papieru.

- Ja za tobą też. Bardzo - zapewnił. Louis miał ochotę podnieść chłopaka do góry i zakręcić się z nim kilka razy, ale wiedział, że nie wypada tego robić przy mamie. Dlatego też, odsunął się i przywitał z resztą rodziny. Na koniec podszedł do Harry'ego i zarzucając mu ramię na szyję, pociągnął w stronę boiska. - Chodźcie, znajdziemy wam dobre miejsca. Zaczynamy za godzinę.

Ignorując rodzinę idącą za nimi, opowiadał Harry'emu o najważniejszych rzeczach z ostatnich dni, cicho przyznaje, że jest jeszcze kilka rzeczy o których porozmawiają później. Znaleźli im miejsca jak najbliżej linii boiska, gdzie wszyscy usiedli.

- Stresujesz się? - zapytał Mark, gdy chłopak usiadł przed nimi by lekko się rozciągnąć. Co prawda zrobił sobie rozgrzewkę jak wstał i zaraz będzie miał kolejną, ale uznał, ze nie zaszkodzi.

- Mniej odkąd przyjechaliście - odparł. Spojrzał na przyjaciela i delikatnie się uśmiechnął.

- Zrobiłam baner, ale zobaczysz dopiero jak wejdziesz na boisko - powiedziała Daisy, chowając plakat za swoje plecy. Szatyn zaśmiał się, odrywając wzrok od bruneta i spojrzał na siostrę.

- Nie mogę się doczekać, kochanie.

***

Harry siedział zestresowany widząc aktualny wynik meczu. Próbował się uspokoić, ale Daisy stojąca na swoim krześle obok niego, z jej banerem ściskanym przez jej małe dłonie i zatroskanym wyrazem twarzy, wcale mu nie pomagał. Trener Corden zestresowany stał przy linii boiska, obserwując jak Louis przejmuje piłkę od przeciwnika. Podekscytowany Styles wstał ściskając kciuki, a jego serce przyspieszyło bicie. Daisy złapała za jego dłoń podskakując na swoim miejscu. Tomlinson podał piłkę do Liama, obiegł przeciwnika i pobiegł do przodu, chwilę później Payne podał mu piłkę. Louis był gotowy do strzału, gdy nagle chłopak z przeciwnej drużyny, próbując odebrać mu piłkę, złapał za jego szyję, a gdy ten upadał, kopnął go w nogę. Louis z głośnym krzykiem upadł na murawę, a serce Harry'ego w jednym momencie się zatrzymało. Daisy zapłakała i pociągnęła Stylesa za dłoń. Chłopak obrócił się w jej kierunku i dziewczynka wskoczyła w jego ramiona. Harry pogłaskał dziewczynką po włosach, mocno ją do siebie przyciskając.

Strawberries and cigarettes always taste like you || Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz