VIII

168 10 8
                                    

Louis starał się jak tylko mógł unikać bruneta przez ostatni tydzień. Nie licząc dnia korków gdzie ignorował wszystkie inne słowa niż te związane z chemią, to można powiedzieć, że nie rozmawiali ze sobą w ogóle. To bolało Harry'ego, bo nie licząc Nialla, chłopak był jego jednym przyjacielem. Do tej pory często rozmawiali, cholera Harry zdradzał mu rzeczy których nie mówił nikomu. Nawet Horan nie wie nic na temat jego rodziny. Dlatego Styles wziął sobie za cel w tą uroczą sobotę, by porozmawiać z przyjacielem.

- Cześć kochanie. Zrobiłam ci śniadanie. Państwo Tomlinson wraz z dziećmi wyjeżdżają na weekend, więc nie licząc sprzątania, to mam dzisiaj wolne. Chcesz coś ze mną obejrzeć wieczorem? - zapytała go jednocześnie podsuwając mu talerz z jajecznicą i kubek herbaty.

- Chętnie mamo  - posłał jej uroczy uśmiech. - Myślisz, że mogę skorzystać z basenu?

- Jay zapewniała, że możesz używać go kiedy chcesz.

Zjadł śniadanie prowadząc z rodzicielką zwykłą rozmowę. Wyznał jej jednak, że ostatnio dostawał tajemnicze listy, aż w końcu jeden z chłopaków z równoległej kasy wyznał mu, że to on.

Harry musiał przyznać, że blondyn był uroczy na swój sposób. Czasami miał za duże ego, ale miał dużo plusów, które to przyćmiewały. Głównym było to, że zdobył się na odwagę i przyznał do bycia cichym wielbicielem. Teraz marzył o tym by wyznać to Louisowi, którego dzisiaj nie było. Obiecał sobie jednak, że zrobi to jutro jak tylko wrócą. Oczywiście zaraz po tym jak porozmawiają o ich sytuacji z przed tygodnia.

Brunet przebrał się w nowe kąpielówki, przerzucił ręcznik przez ramie i w klapkach ruszył do salonu Tomlinsonów. Bowiem było tam przejście na taras oraz zabudowany basen. Przymknął szybko i zaraz po wejściu odkrył, że nie jest sam. Zmarszczył brwi i rzucając ręcznik na wolny leżak, podszedł bliżej.

- Louis? - zapytał gdy chłopak dopłynął do brzegu i wynurzył głowę. - Nie miałeś być u swojej babci?

- Chciałem odpocząć - odparł. Sekundę później wyskoczył z basenu i zabierając ręcznik ruszył do wyjścia.

'Nie ma takiej opcji' pomyślał Styles i ruszył za szatynem.

- Lou zaczekaj. Porozmawiaj ze mną - złapał za rękę chłopaka i gdy ten chciał ją wyrwać, to brunet zacisnął dłoń mocnej. - Źle to zrozumiałeś.

- Niby co - mruknął unikając jego wzroku. Styles westchnął wciąż nie puszczając ręki młodszego.

- To co powiedziałem. Lou, chodziło mi o to, że moja mama nie wie, że jesteś gejem, a ona nigdy nie zasugeruje mi takich rzeczy jeśli nie wie jakiej orientacji jest mój znajomy. Akceptuje mnie i wspiera na każdym kroku, ale uwierz mi, nic nie sugerowała.

- Więc chcesz mi powiedzieć, że zmarnowałem tydzień czasu, bo źle zinterpretowałem twoje słowa? - spytał szatyn, a widząc kiwnięcie głową Harry'ego głośno westchnął. - Jestem idiotą, co?

- Trochę tak - zaśmiał się. - A teraz chodź do jacuzzi.

Brunet nie puszczając jego dłoni ruszył do wody. Wszedł po schodkach i rozsiadł się wygodnie. Krok w krok za nim szedł szatyn, który zajął miejsce zaraz obok mimo, że całe jacuzzi było wolne. To po prostu ten tygodniowy brak kontaktu sprawił, że chciał wszystko nadrobić. Szczególnie plotki ze szkoły. W jego głowie było pełno pytań o tajemniczego blondyna, który w ciągu tego tygodnia zaczął krążyć wokół niego. Mimo to zapytał całkowicie o co innego.

- Więc, jesteś gejem czy...? - gdy te słowa opuściły jego usta chciał automatycznie znaleźć się pod wodą w której siedzieli. - Um to znaczy, nie musisz...

Strawberries and cigarettes always taste like you || Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz