Chɑpter Six

182 16 4
                                    

❝ father and I ! ❞

┌──────────────────────┐

└──────────────────────┘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

└──────────────────────┘


Destiny Morningstar wpatrywała się w cieknącą krew z jej dłoni. Jeszcze przed chwilą była pewna, że chce pokazać Sabrinie, że nie powinno jej się lekceważyć i że nie tylko ona liczy się na tym świecie. Wiedziała, że jeśli to zrobi — utrze swojej starszej siostrze nos tak, że zapamięta to do końca życia. Przez jej głowę przeszedł cień wątpliwości. Co jeśli się nie uda?

Brunetka natychmiast została wyrwana z zamyśleń kiedy poczuła na swoi m karku ciężki oddech Calibana.

— Wahasz się? — zapytał, wręcz szeptając.

— Nigdy — odparła. Natolatka odwróciła się w jego kierunku, po czym wyjęła ostry sztylet z jego prawej ręki — Twoja kolej.

Caliban spojrzał na nią z góry i uśmiechnął się do siebie, patrząc jak drobna dziewczyna chwyta go za dłoń i tnie wewnątrz niej prostą, długą linie.

— Nawet nie wiesz w co się pakujesz, Morningstar — parsknął, a następnie złączył ze sobą ich krwawiące dłonie.

— Jeśli się nie uda... — westchnęła — Sprawię, że w piekle będziesz miał piekło — spojrzała mu prosto w oczy z wprost kamienną twarzą.

— Postępuj zgodnie z planem, a wszystko się uda.

Destiny czuła jak w jej żyłach krew staje się coraz gorętsza. Miała wrażenie jakby świat dookoła na chwilę zniknął. W tym momencie prowadziła zaciętą walkę z księciem na głębokie spojrzenia. Jej palce coraz mocniej zacisnęły się na jego dłoni.

— Możesz już puścić, wiesz? Umowa została sfinalizowana — blondyn przerwał ciszę po między nimi.

— Tak wiem — odpowiedziała, wracając do rzeczywistości.


— Do zobaczenia, Destiny — mruknął do siebie pod nosem, kiedy brunetka zaczęła oddalać się od niego w stronę wyjścia. On zamiast wrócić do swoich powinności, wpatrywał się na nią. Na jej długie ciemne włosy i piękną sukienkę w której do niego przyszła. Podziwiał jak lekko falują na wietrze. Caliban ignorował skrzynie porozrzucane na plaży z kończynami umarłych, do których zdążył się już przyzwyczaić i patrzył tylko na oddalającą się coraz bardziej bladą postać. Niektórzy mogliby powiedzieć, że młodsza córka Lucyfera wygląda wręcz niezdrowo i anemicznie z tą bladą skórą i wychudzonym ciałem, lecz dla niego tak wyglądała piękność. Mimo spotkanych wielu istot w całym swoim piekielnym życiu, żadna z nich tak nie zawierała dechu w piersiach jak Destiny Morningstar.



Nie pozwól jej wygrać. Te słowa Lucyfera grały w jej głowie jak zapętlona piosenka. Nie zamierzała wracać jeszcze do domu swoich ciotek, wiedziała że musi powiedzieć o tej intrydze swojemu ojcu. Chciała poczuć, że jest z niej dumny i że nie umniejsza jej tylko dlatego, że jest młodsza. Destiny miała dość życia w cieniu swojej starszej siostry i w końcu zrobiła coś dzięki czemu każdy ją zauważy.

— Scratch — skierowała swoje słowa do pół przytomnego Nicholasa. Nastolatka stała właśnie w piwnicy Akademii, do której już od jutra będzie uczęszczać — Nie każ mi się powtarzać — mruknęła pod nosem i weszła w środek kręgu z soli. Kucnęła przed ciałem bruneta i szturchnęła go w ramie.

— Destiny co ty tu robisz?

— Chcę rozmawiać z ojcem, Scratch — odpowiedziała — Więc jeśli mógłbyś...

— Ja tego nie kontroluje — westchnął wręcz załamany tym faktem.

— Tato! — zaczęła nawoływać.

— Tiny, nie nad uchem, nie jestem głuchy — odpowiedział.

— To ty, Lucyferze?

— Nie dokładnie we własnej osobie, ale tak — odpowiedział opryskliwie.

— Nie wierzę, pokaż język — zażądała. Chłopak przewrócił oczami i pokazał jej swój rozdwojony język, co upewniło ją, że rozmawia z właściwą osobą — Okej, teraz ci wierzę.

— Co za niespodziewana wizyta — uśmiechnął się do niej — Wszystkiego najlepszego, moja droga. Przyszłaś spędzić urodziny z ojcem?

— Nie do końca — westchnęła — Pokłóciłam się dzisiaj z Sabriną, strasznie zaszła mi za skórę i postanowiłam wystąpić o koronę.

— Słu... — nastolatka nie pozwoliła mu dokończyć.

— Też mam do niej prawo, ojcze. Sabrinę obchodzi tylko świat ludzi, nie widzisz tego? Nie obchodzą ją losy piekła, wystąpiła o koronę tylko dlatego, że ktoś zagrał na jej chorej ambicji. Ona się nie rozdwoi i nie da rady żyć w dwóch światach na raz. Zawarłam z księciem pakt. Pomogę mu w poszukiwaniu świętych Regaliów. Któreś z nas wygra, a potem poślubi drugie — powiedziała praktycznie na jednym oddechu.

— Wdałaś się we mnie bardziej niż myślałem...Jesteś jeszcze przebieglejsza! Nie daj się zniszczyć, Tiny. Walcz o swoje, a będziesz świetną królową.

— Bo się zarumienię — odpowiedziała sarkastycznie i przewróciła oczami — Spraw, żeby Nicholas nic o tym nie wiedział, dobrze?

— O to się nie martw.

Brunetka objęła ciało chłopaka które służyło jako więzienie dla Lucyfera, podniosła się i skierowała ku wyjściu, przy czym przypadkowo przerwała kręg z soli.

Nastepny rozdział bedzie o wiele dłuższy <3 szybka reklama dla ludzi ktorzy lubia poczytać sobie coś o stranger things

Nastepny rozdział bedzie o wiele dłuższy <3 szybka reklama dla ludzi ktorzy lubia poczytać sobie coś o stranger things

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PRINCE OF HELL ━ ( chilling adventures of sabrina )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz