II

108 7 32
                                    

Idąc Wielkimi Schodami Lucille bujała w obłokach. Nie było to najmądrzejsze patrząc na to, że te schody nie zawsze prowadziły tam dokąd chciało się akurat dotrzeć. Jednak jakby "przez przypadek" zabłądziła idąc do gabinetu Weasley nie obraziłaby się. Stres spowodowany spotkaniem z Dyrekcją pewnie byłby większy, gdyby nie tyle dziwacznych rzeczy, które wydarzyły się tego dnia.

Wszyscy jej przyjaciele byli dziwni. Rozumiała fakt, że część z nich się mogła na nią obrazić po tym jak nie odzywała się do nikogo przez całe wakacje, jednak aż tak? Natsai ledwo co się z nią przywitała, Amit udawał, że jej nie widzi, Garreth zawrócił i skręcił w inny korytarz kiedy ją zobaczył, a Poppy dosłownie uciekła jak tylko jej pomachała. Lucille myślała, że po wszystkim co razem przeszli w zeszłym roku ich przyjaźń będzie wieczna, w końcu nie jednemu z nich uratowała życie. Wyglądało na to, że tylko Ominis i Sebastian chcieli się z nią jeszcze zadawać. Znaczy na pewno Ominis, co do Sebastiana nie była pewna, okaże się wieczorem. Nie chciała jednak myśleć o ich dzisiejszym spotkaniu. Na wizytę z Weasley i Blackiem musiała mieć świeżą głowę. Zastanawiała się czego mogła od niej chcieć dyrekcja. SUMy napisała perfekcyjnie, najlepiej na roku, więc nie chodziło raczej o kolejne dodatkowe zadania jak rok temu. Do tego po co wtedy byłby potrzebny Black? Jednak Lucille nie mogła powiedzieć, że niepokoi się tym spotkaniem. Bardziej zżerała ją ciekawość. Stres też był obecny oczywiście, w końcu została wezwana na dywanik, ale wiedziała, że nic złego nie zrobiła.

Stanęła przed gabinetem Weasley. Już chciała zapukać kiedy drzwi same się otworzyły. Wice-dyrektorka już na nią czekała, ale sama.

-Dobrze, że jest Pani chwilę wcześniej Panno La Roy. Dyrektor Black w ostatniej chwili zmienił zdanie i jednak czeka na nas w swoim gabinecie. - powiedziała Weasley, a w jej głosie można było wyczuć coś pomiędzy zdenerwowaniem, zadyszką i złością, a może było to wszystko na raz.

-Dyrektor Black zaprasza do swojego gabinetu uczniów? - zapytała zdziwiona Lucille.

Z tego co pamiętała z zeszłego roku jedyną osobą, która mogła wejść do gabinetu Blacka był jego skrzat. Nikt inny nawet nie znał hasła. Nikt poza Zgrzytkiem i Lucille, ale nie musiała chwalić się tą wiedzą.

-Właśnie nigdy tego nie robił... - odparła równie zdziwiona Weasley, gdy do jej gabinetu wszedł Zgrzytek.

- Pani Profesor Weasley, Pani La Roy, Zgrzytek przyszedł zaprowadzić Panie do gabinetu Pana. - Skrzat nieśmiało się uśmiechnął i zaprosił gestem aby podążały za nim.

Lucilla szła za Weasley i Zgrzytkiem udając, że wcale nie zna drogi do gabinetu dyrektora. Idąc korytarzami minęli sporo znajomych twarzy, jednak kto by to nie był od razu zaczynały się szepty. To uczucie było paskudne, świdrowało Lucille od środka. Nawet jako nowa piątoklasistka nie wzbudzała takich emocji jak teraz. Tylko o co im wszystkim chodziło?

-Idzie do Blacka, może ją wyrzucą? - powiedziała jakaś młoda Gryfonka, której Lucille nie znała, do drugiej.

- Oby, Hogwart był bezpieczniejszym miejscem bez niej. - odpowiedziała ta druga, niby szeptem, ale Lucille i tak wszystko słyszała.

"Więc się mnie boją" pomyślała. To by tłumaczyło dziwne zachowanie wszystkich do okoła. Jednakże czemu nagle teraz?

Nagle do niej dotarło. Co jeżeli te dwie dziewczynki miały rację? Co jeżeli Black chce ją wyrzucić z Hogwartu? Z jednej strony jeszcze wczoraj chciała stąd uciec, odpłynąć przez jezioro, ale to było związane z zbyt dużym natłokiem emocji. Tak naprawdę nie mogła opuścić Hogwartu. Nie mogła wrócić do starego życia. Nic tam na nią nie czekało. Nic tam już nie miała.

Nie ma cienia bez światła || Sebastian Sallow × MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz