VI

86 7 61
                                    

Krata zaczęła się podnosić, a ona tylko czekała na ten moment. Brązowooki Ślizgon wyłonił się z ciemności z uśmiechem na ustach i otwartymi ramionami. Szedł do niej zadowolony w pogiętej koszuli i spodniach znoszonych po całym dniu.

- Cieszę się, że jednak zdecydowałaś się porozmawiać. - powiedział szeroko się uśmiechając.

Jeszcze do niedawna ten uśmiech spowodowałby u Lucille wybuch radości, jednak teraz nawet ją nie ruszył.

- Martwię się o ciebie, ten nowy nau...

- CO TO KURWA JEST SALLOW?! - dziewczyna nie dała mu dokończyć, tylko rzuciła list, który dostała w jego stronę.

Sebastian złapał list w pełnym szoku. Zaczął go czytać i od razu posmutniał. Dziewczyna zauważyła, że chłopak nie był zdziwiony ani treścią, ani adresatem.

- Bałem się, że też taki dostaniesz. - odpowiedział ledwo słyszalnie.

- To nie trzeba było mnie zgłaszać na świadka! - wrzasnęła.

- Lucy,  to nie tak. - chłopak próbował do niej powoli podejść, ale Lucille mu nie pozwoliła. Wyciągnęła w jego stronę różdżkę.

- Nie mów do mnie Lucy! - jeszcze bardziej się zdenerwowała - Straciłeś wszystkie prawa, aby tak do mnie mówić już w lipcu!

- Przepraszam, daj mi się wytłumaczyć... - Sebastian już zaczynał ją prosić, aby dała mu cokolwiek powiedzieć, ona jednak nie zamierzała.

W myślach Lucille świdrowały najróżniejsze myśli. Próbowała się uspokoić. Nie chciała, aby sytuacja przybrała taki obrót jak z Poppy. Jednak emocje były zbyt silne.

- Doskonale wiesz w jakiej jestem sytuacji! Tabun ludzi próbuje przekonać Ministerstwo, że jestem niewinna! A ty uznałeś, że wzięcie mnie na świadka tylko mi w tym pomoże?! - krzyczała. Głośno krzyczała i płakała. Czuła jak starożytna magia próbuje się z niej wydostać, ale póki co udawało jej się utrzymywać ją w ryzach. - Słychać o mnie najróżniejsze plotki. Ludzie mówią, że morduje magiczne sieroty i wchłaniam ich moc aby być silniejsza, że tak naprawdę poszłam na pakt z goblinami i z ich pomocą próbuję się wynieść na władcę magicznego świata, że jestem szatanem zesłanym z piekieł aby zniszczyć wszystko co żyje. - po policzkach leciało jej coraz więcej łez. Jej twarz była już cała mokra od wspomnień wszystkich kłamstw, które usłyszała o sobie przez ostatnie kilka tygodni. - Ale moją ulubioną plotką jest ta, że moja magia to tak naprawdę odłam bardzo groźnej czarnej magii i że zamiłowaniem do niej zaraziłeś mnie ty, Sebastian Sallow. - spojrzała mu w te brązowe oczy, które nie wyrażały nic innego tylko szok. - A wiesz czemu ta jest moją ulubioną? Bo po części jest prawdą.

- Lucille, przestań. - Sebastian nie chciał usłyszeć tego co miała do powiedzenia dalej.

- To ty mnie nauczyłeś wszystkich niewybaczalnych zaklęć.

- Przestań Lucille.

- To ty mnie zabrałeś do skryptorium i katakumb.

- Przestań, proszę.

- To ty mi pokazałeś jak łatwo można zabić człowieka, zabijając Salomona.

- Nie mów już nic, przestań!

- To dzięki tobie zabiłam Rockwooda, Harlowa i wielu innych. Bo to ty mnie nauczyłeś jak zabijać.

- Lucille, to nie jest prawda!

- To przez ciebie mam krew na rękach.

- To nie ja cię wskazałem na świadka! - wrzasnął odtrącając różdżkę dziewczyny, która cały czas była skierowana w jego stronę. - Nigdy bym cię na to nie naraził! Nie teraz! - jego oddech był coraz cięższy. - Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. - powiedział, patrząc jej głęboko w jej zapłakane oczy.

Nie ma cienia bez światła || Sebastian Sallow × MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz