XVII

26 4 20
                                    

- En garde.

Przywitali się.

- Prêts.

Przyjęli pozycję.

- Alle!

Ruszyli.

Krok w przód. Krok w tył. Wypad. Przeciwtempa. Unik. Linia. Zasłona szósta. Wypad. Krok w tył. Natarcie. Zasłona przeciwsiódma. Krok w tył. Wypad. Linia. Zasłona ósma. Krok w przód. Natarcie. Odskok. Sunięcie. Wypad. Znowu natarcie.

-Touchée!

Lucille prychając z niezadowoleniem zdjęła maskę.

- Zapomniałaś o pożegnaniu, to niesportowe zachowanie odchodzić bez pożegnania - powiedział Ominis również zdejmując maskę i poprawiając ręką popsutą fryzurę.

Lucille wywróciła oczami. Oj jak bardzo nie lubiła przegrywać. Przede wszystkim nie potrafiła przegrywać. Już teraz czuła jak złość na Ominisa się w niej zbiera i zbiera.

- Zapomniałaś o pożegnaniu, to niesportowe zachowanie - przedrzeźniła go pyskatym tonem. - Niesportowe zachowanie to wygrać SIEDEM RAZY Z RZĘDU!

Ominis zaśmiał się. Zziajany podszedł do małego stolika stojącego niedaleko. Do szklaneczki, która tam stała, przy pomocy Aguamenti, nalał sobie wody, aby wypić ją jednym dużym haustem.

- Żeby siedem razy przegrać i to jeszcze ze ślepym - zaśmiał się z niej.

Twarz Lucille zrobiła się czerwona. Widziała jak sprawiało mu satysfakcję jej zachowanie. Cieszyło go ono jeszcze bardziej niż samo wygrywanie.

- Monsieur Martin by mnie tak zganił... Zero - siedem! Jakim cudem ty w ogóle walczysz? Skąd wiesz gdzie kieruję floret, gdzie atakuję?

Ominis nie odpowiedział Lucille, tylko pokazał wolną ręką na swoje ucho. Dziewczyna cały czas mu jednak nie dowierzała. Musiał jakoś oszukiwać, przecież to niemożliwe, żeby tak dobrze walczył skoro sam mówił, że nigdy nie przepadał za szermierką. Czasami tylko towarzyszył braciom przy treningu, ale nigdy nie przykładał do tego większej uwagi ani skupienia. Jakim cudem w takim razie z nią wygrywał.

- Jeszcze raz - powiedziała Lucille i założyła maskę na twarz.

- Naprawdę chcesz żeby było osiem - zero La Roy? - zapytał Ominis cały czas śmiejąc się pod nosem.

- Nie gadaj Gaunt tylko zakładaj maskę. Będziemy walczyć do czasu aż nie odkryję w jaki sposób oszukujesz - odparła dziewczyna stojąc już w pozycji.

- To będziemy walczyć w nieskończoność, albo do czasu, aż nie zrozumiesz, że jestem od ciebie po prostu dużo lepszy - odparł z złośliwym uśmiechem i założył maskę na głowę uważając, aby znowu nie popsuć dokładnie zaczesanych włosów.

- Nie prowokuj mnie Gaunt, bo dostaniesz po dupie - powiedziała przez zęby.

- Lucille, co to za słownictwo? Ja nie myślałem, że w tobie się budzi taki potwór gdy w grę wchodzi rywalizacja - prowokował ją dalej, nie zaprzestał pomimo jej ostrzeżenia.

- Jak nie staniesz zaraz w pozycji to zbiję cię na kwaśne jabłko czy z floretem, czy bez - zagroziła.

Jednak Ominis nie wziął groźby na poważnie. Cały czas się śmiejąc stanął przed przeciwniczką.

- A przywitanie? Lucille, to niesportowe zachowa... - nie dane mu było dokończyć, bo Lucille przerwała mu kolejną obelgą.

- Wiesz gdzie mam to przywitanie? W czterech literach, skoro słowo "dupa" tak cię razi! Stawaj już! En garde! - Lucille zaprezentowała broń przed sobą, czekając aż Ominis zrobi to samo.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie ma cienia bez światła || Sebastian Sallow × MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz