X

109 8 155
                                    

Siedzieli już tutaj czwartą godzinę. Oparci o jedną z kolumn w Krypcie przeglądali nowe zdobycze. Sebastian był cały czas pełny zapału, ale widział po Lucille, że ta jest już zmęczona. Ominis już dawno opuścił ich przygotowania twierdząc, że nic nowego się nie dowiedzą i ma lepsze rzeczy do roboty, ale Lucille przy nim trwała. Dziewczyna dzielnie przekładała kolejne strony grubych woluminów w poszukiwaniu nowych informacji, które pomogłyby im na rozprawie. Sebastian patrzył na nią z podziwem. Był zdumiony tym jak bardzo zaangażowała się aby mu pomóc. Nie był to pierwszy raz kiedy przyjaciółka stawiała jego jako swój pierwszy priorytet, ale wcześniej tego nie doceniał. Teraz chciał jak najlepiej wyrazić swoją wdzięczność.

Szatynce zaczęły już się zamykać oczy. Chłopak zauważył, że powoli zaczyna opierać głowę na jego ramieniu. Było to przyjemne uczucie. Od dłuższego czasu łapał się na tym, że bardzo szukał z nią kontaktu fizycznego. Każdy, nawet przypadkowy dotyk z jej ciałem był inny, lepszy niż z kimkolwiek innym. Zrozumiał to wtedy jak byli nad jeziorem.

Sebastian poprawił pozycję tak, aby dziewczynie było wygodniej się opierać. Przełożył swoją rękę w taki sposób, że teraz ją obejmował. Nie chciał, żeby Lucille straciła równowagę lub się osunęła w trakcie drzemki, więc ją w ten sposób delikatnie podtrzymywał.

- Ja nie śpię, już szukam dalej - powiedziała dziewczyna nieco nieprzytomnym tonem, ale nawet nie wykazała żadnej inicjatywy, aby wstać. Wręcz przeciwnie, tylko bardziej się wtuliła w ramię chłopaka.

- Tak, widzę, że jesteś bardzo skupiona na nauce - odpowiedział sarkastycznie.

Lucille tylko na niego spojrzała zaspanymi, zielonymi oczami. Sebastian zauważył, że kosmyk z grzywki jej wypadł z jej klasycznego upięcia, więc go poprawił, zakładając go jej za ucho.

- Możesz drzemać dalej, mi to nie przeszkadza, a ostatnio chodzisz zmęczona - wypowiadając te słowa uśmiechnął się do niej, ale nie tym swoim klasycznym szelmowskim uśmiechem, a takim, który wyrażał pełną troskę.

- Ale potrzebujesz mojej pomocy - Lucille próbowała się podnieść do pionu, ale Sebastian jej nie pozwolił. Siłą cofnął ją do pozycji w jakiej znajdowała się przed chwilą.

- Dam sobie radę Lucy. Jak ci wygodnie to śpij, mamy jeszcze kilka dni - dalej się uśmiechał i zaczął delikatnie głaskać ją po ramieniu.

- Lubię jak mówisz do mnie Lucy - powiedziała bardziej wtulając się w jego ramię.

- Wiem, że lubisz.

- Mój tata tak do mnie mówił - Sebastian poczuł jak na wspomnienie o ojcu dziewczynie podnoszą się policzki. Uśmiechała się.

Lucille rzadko mówiła o swoich rodzicach. Z tego co Sebastian zdążył wydedukować, nie żyli, ale nigdy nie pytał dziewczyny co się dokładnie stało. Uznał, że jak będzie chciała to sama mu powie. On też nie chciał wszystkim opowiadać o swoich rodzicach. Było to po prostu ciężkie.

- Sebastianie? - dziewczyna wyrwała chłopaka z przemyśleń znowu zwracając twarz w jego stronę.

- Słucham Śpiochu - tym razem uśmiechnął się już swoim typowym, zawadiackim uśmieszkiem.

Dziewczyna przez dłuższą chwilę patrzyła mu w oczy. Widział, że chce coś powiedzieć, ale nie była w stanie tego ubrać w słowa.

- Nieważne - odpowiedziała i znowu ułożyła się na jego ramieniu.

Sebastian jednak nie dał jej spocząć i wolna ręką złapał ją za podbródek, a następnie zwrócił jej twarz ku swojej. Chciał ją zapewnić, że może mu powiedzieć co chce, ale zapomniał o tym w momencie kiedy znowu spojrzał w jej zielone oczy. Delikatnie pogłaskał ją kciukiem po policzku. Zauważył, że dziewczyna na zmianę patrzy mu w oczy i na usta. Mimowolnie zbliżył się do niej jeszcze bardziej. Czuł już jej oddech na swojej twarzy. Oddychali tym samym powietrzem. Jeszcze raz spojrzał w jej oczy, a następnie złożył na jej ustach pocałunek, jakby odruchowo. Zaczął delikatnie, chciał zobaczyć jak zareaguje, ale po dosłownie chwili szoku ten pocałunek zmienił się w coś dużo bardziej namiętnego i odważnego. Lucille wolną ręką zrzuciła księgę z jego kolan, aby móc zająć jej miejsce. Usiadła na nim okrakiem cały czas go całując. Sebastian przyciągnął ją tylko bliżej do siebie, ale miał wrażenie, że cały czas jest od niego za daleko, pomimo tego, że stykali się prawie każdym centymetrem swoich ciał. Mając ręce na jej talii i plecach jedną dłonią zaczął zjeżdżać niżej, w kierunku pośladków. Pocałunkami zaczął z kolei schodzić w dół na szyję i dekolt co jakiś czas zasysając skórę dziewczyny. Zauważył, że Lucille sama zaczęła odpinać guziki swojej bluzki, uznał to więc za znak, że może zejść jeszcze niżej. Czule składając pocałunki na jej piersiach delektował się smakiem jej skóry i dźwiękiem jej coraz cięższego i szybszego oddechu. Nagle dziewczyna objęła jego twarz swoimi dłońmi i odsunęła od swoich piersi tylko po to aby znowu wpić się w jego usta. Zachłannie go całując odpinała kolejne guziki jego koszuli.

Nie ma cienia bez światła || Sebastian Sallow × MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz