— Chciałbyś usiąść? — zaoferował Oberyn Lordowi Tywinowi.
Akurat korzystał wraz z Elarią z przybytku Lorda Baelisha w stolicy, ale Lord Casterly Rock musiał im przerwać. Przyszedł w towarzystwie strażników i poprosił o rozmowę, więc zgodził się, chociaż wolałby się zajmować innymi rzeczami.
— Nie, dziękuję. — odparł Tywin, gdy jego strażnicy wychodzili, zostawiając ich samych w pokoju w burdelu. Wolałby inne miejsce, ale jednocześnie nie chciał odkładać tej rozmowy.
— A może wina? — zaproponował, schodząc z łóżka i zarzucając na siebie jakąś chustę.
— Nie, dziękuję. — powtórzył.
— Przykro mi z powodu twojego wnuka. — mówiąc to, Oberyn poszedł nalać sobie trochę wina.
— Doprawdy?
— Nie uważam, że dzieci są odpowiedzialne za grzechy swoich rodziców. — odpowiedział z pewnym jadem w głosie, chociaż powierzchownie jego ton był wciąż uprzejmy, albo i nawet miły. — Albo dziadów. — dodał, patrząc na Tywina, jak już napełnił swój kielich. — Okropny sposób, by umrzeć.
— Jaki? — jednym słowem udało mu się dać do zrozumienia, że młodszy książę Dorne jest na jego liście podejrzanych. Oberyn zrozumiał oskarżenie od razu.
— Przesłuchujesz mnie, Lordzie Tywinie?
— Niektórzy wierzą, że król się udławił.
— Niektórzy wierzą, że niebo jest niebieskie, bo żyjemy w oku niebieskookiego giganta. — odparował Oberyn, siadając z powrotem na łóżku. — Król został otruty. — stwierdził fakt, o którym oboje doskonale wiedzieli.
— Słyszałem, że uczyłeś się o truciznach w Cytadeli.
Czy on mnie znowu oskarża?
— Uczyłem, dlatego wiem.
— Wszyscy wiedzą, że nienawidzisz mojej rodziny. — przez całą rozmowę Tywin utrzymywał ten sam ton. — Przyjeżdżasz do stolicy, jesteś ekspertem od trucizn, kilka dni później mój wnuk zostaje otruty.
— Podejrzane. — przyznał, patrząc na chwilę w swój kielich z winem. — Czemu nie wtrąciłeś mnie jeszcze do lochu?
— Rozmawiałeś z Tyrionem w tym burdelu w dzień, w którym przyjechałeś. O czym?
Ah... Myśli że spiskowaliśmy razem. Niemal mnie to rozbawiło.
— Myślisz, że konspirowaliśmy? — zapytał wprost Oberyn. Potem Tywin ponowił swoje pytanie, więc książę wstał i podszedł do Tywina, tym razem już odpowiadając na pytanie. — Śmierć mojej siostry.
— O którą winisz mnie.
Stali teraz naprzeciwko siebie i mierzyli się wzrokiem. Napięcie było w pokoju od momentu kiedy tylko pojawił się w nim Tywin, ale teraz zaczynało niebezpiecznie szybko rosnąć.
— Została zgwałcona i zabita przez Górę. Góra przyjmuje rozkazy od ciebie. Oczywiście, że cię winię. — przez wszystkie te lata nienawiść do Tywina i Góry nie zdążyła go opuścić i zapewne nigdy tego nie zrobi, nawet kiedy dokona zemsty.
A zrobi to, nie wierzy w sprawiedliwość Bogów. Jeśli chce się sprawiedliwości, trzeba samemu ją wymierzyć.
— Stoję tu nieuzbrojony, bez straży. Powinienem się obawiać?
— Przyszedłeś, bo mnie znasz. Jestem rozsądnym człowiekiem. Jeśli poderżnąłbym ci teraz gardło, jutro zostałbym zapewne poćwiartowany.
— Na wojnie ludzie popełniają różne zbrodnie, o których nie wiedzą ich Lordowie.
CZYTASZ
Born in Flames || Gra o Tron
FanfictionMłoda, była księżniczka Visenya, a teraz Maegelle Targaryen po śmierci króla Roberta I Baratheona może w końcu przyjechać do Królewskiej Przystani bez obawy o śmierć z ręki Roberta, który w końcu poprzysiągł sobie zabić każdego Targaryena, jakiego t...