Rozdział 9

51 3 1
                                    

Rozpoczęcie roku szkolnego

Emily

 Dziś rozpoczęcie roku szkolnego. Nie powiem, że nie, ale się stresuje. Słyszałam, że nowe osoby dołączą do naszej klasy.

Obudziłam się o szóstej i przeglądnęłam wszystkie media, co zajęło mi pół godziny. Po upływie tego czasu, wstałam i udałam się do łazienki. Po pokoju, przemieszczałam się na wózku, żeby było mi lepiej. Rozczesałam włosy i troszkę podkręciłam. Popsikałam je lakierem. Wyjechałam z łazienki i udałam się do garderoby. Wzięłam białą koszulę oraz czarną spódniczkę. Przebrałam się, a następnie dobrałam naszyjnik, bransoletkę, kolczyki, okulary przeciwsłoneczne oraz torebkę. Była ósma trzydzieści, gdy skończyłam się ogarniać. Jako tako, zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam przeglądać lodówkę. Wyciągnęłam z niej mleko, a następnie z szafki - płatki Corn Flakes z miodem i orzeszkami. Sięgnęłam po miskę oraz łyżkę. Nasypałam do niej płatki, a następnie zalałam je mlekiem. Usiadłam na stołku barowym. Nie pytajcie nawet jak się na niego dostałam. Myślałam, że się zesram. Prawie spadłam!

Zaczęłam jeść i dalej przeglądać media. Nagle zauważyłam, że Gabriel wrzucił coś na relacje. Włączyłam ja, bo czemu nie? Na ekranie pokazał się chłopak. Na szyi miał... Malinkę? Chyba tak. Przyszła wiadomość na instagramie. Weszłam i zobaczyłam, że napisał Max.

@maxrizzz: Siemka, zaraz będę.

@emilylolz: Oki, ja powoli wychodzę.

Skończyłam jeść płatki i wstałam. Znowu prawie spadłam! Wsadziłam naczynie do zmywarki i udałam się do przedpokoju. Założyłam czarno-białe Jordany i wyszłam z domu. Gdy zauważyłam Rimac Nevera, odrazu udałam się w tamtym kierunku. Max wyszedł z swojego - pięknego - samochodu. Podszedł do mnie i złożył pocałunek na moim policzku.

Chłopak był ubrany w czarny garniutr i w tym samym kolorze spodnie. Na palcach spoczywały sygnety, ale tym razem były one inne. Na szyi

był - również inny – cienki łańcuszek. Cała biżuteria miała kolor srebrny. Przekierowałam wzrok na buty. Były one czarne i bardzo nalekierowane.

-Cześć. - Odezwałam się do chłopaka.

Pomógł mi wejść do samochodu, a następnie odpalił silnik i ruszył w kierunku szkoły.

-Gotowa?

-Na co? - Zapytałam zdezorientowana.

-Na spotkanie z Gabrielem.

-Trochę się boje co będzie. Jak zareagują ludzie. Byłam z nim dwa lata. A teraz on mnie tak skrzywdził... Cały czas myślę o tamtym dniu. Kto zawinił. Dlaczego tak się stało?

-Wiesz co rózni ciebie i rzekę?

-Co?

-Rzeka nigdy nie płynie do tyłu. - Powiedział. - Żyj podobnie – nie oglądaj się za tym co było, tylko myśl o tym co będzie. - Dokończył.

To prawda. Różnimy się bardzo, ale senk w tym, że ja jestem straszną histeryczką. Zawsze gdy coś się dzieje - płaczę.

Podjechaliśmy pod budynek (znajdował on się jakieś dziesięć minut drogi od mojego domu). Było to prywatne liceum, dlatego wjechaliśmy na ogromy parking i staneliśmy najbliżej wejścia.

Odpięłam swój pas i z pomocą chłopaka, wysiadłam. Podał mi kule i równo ruszylismy w kierunku wejścia. Wszyscy patrzyli się na nas ze zdziwieniem. Zwłaszcza na mnie.

-Nie bój się, będzie dobrze. - Szępnął chłopak, gdy wziął mnie na ręce, żebym nie musiała wchodzić po schodach. Odstawił mnie i ruszyliśmy dalej.

-Widzę, że znalazłaś sobie już nowego chłoptasia. - Usłyszałam dobrze mi znany głos. Gabriel.

-A co zazdrościsz? - Zapytałam z znaczą ironią w głosie.

-Kogo? Ciebie? Śmieszna jesteś. - Zauważyłam, że podeszła do niego ta cała Monica.

-Ja jestem śmieszna całe życie, a jeśli ci coś nie pasuje to idź pieprzyć tą swoją. - Spojrzałam na nią. - Dziwkę.

Obróciłam się i ruszyłam przed siebie.

-Jak śmiesz ją tak nazywać?! - Krzyknął zirytowany i wkurwiony Gabriel.

Przytrzymałam się Maxa i wystawiłam Gabrielowi środkowy palec.

Doszliśmy z chłopakiem na aule i zajęliśmy miejsca z tyłu. Max siedział po mojej prawej, a po lewej na szczęscie było przejście.

Zaczął się apel więc dyrektorka kazała nam wstać. Musiałam przytrzymać się chłopaka, bo nie umiem stać na jednej nodze.

-Witam wszystkich zgromadzonych. - Zaczął wicedyrektor. - Chciałbym powiedzieć, że jak co roku, do naszej szkoły doszły nowe osoby. I nie mówie tutaj tylko o pierwszoklasistach, ale i do starszych klas, doszły nowe osoby. Dokładnie doszło ich trzy. Zapraszam, Wesley'a Villin, będzie uczęszczał do klasy czwartej c. Monice Loughty, będzie uczęszczała do klasy trzeciej b. Oraz Harley Dash, ona natomiast będzie chodzić do czwartej a. Bardzo proszę o oklaski. - Powiedział i PRAWIE każdy zaczął klaskać. Moją uwagę przejął Wesley. Był naprawdę przystojny.

-Dobrze, możecie siadać. - Zwrócił się do nich mężczyzna. - W tym roku maturę czwartoklasiści piszą wyjątkowo późno, ponieważ pierwszy egzamin odbędzie się 10 maja, a ostatni 30 tego samego miesiąca. Teraz oddam głos pani dyrektor.

-Dziękuje Willu. Dzień dobry drogie dzieci. Tak jak powiedział wicedyrektor pan Will, matura odbędzie się z małym opóźnieniem. Natomiast, ja bym radziła uczyć się już teraz. - Mrugnęła do nas, na co przewróciłam oczami. - A nie tylko siedzieć na tych telefonach. - Po raz kolejny do nas mrugnęła. Ja akurat byłam typem osoby, która w domu się nie uczyła, tylko skupiała na nauczycielu i słuchała uważnie. - Teraz udacie się do klas, a wychowawcy przedstawią wam różne informacje, które pojawiają się co roku.

Tak naprawdę, to była prawda. Co roku była ta sama parawka.  

Bound By BasketballOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz