Rozdział 7.1

609 25 11
                                    

Shaylene

Nasz pobyt w Saratodze dobiegł końca. Od dwóch godzin wznosiliśmy się wysoko w powietrzu na pokładzie prywatnego samolotu Jordana. Bacznie przyglądałam się atrakcyjnemu brunetowi. Nie wydawał się zachwycony powrotem do domu. Ja również nie byłam. Mimo przygnębiającego wydarzenia i sprzeczki z Norą – małe miasteczko w stanie Wyoming zawsze będzie mi się dobrze kojarzyć i chętnie będę wracać pamięcią do tych chwil spędzonych w tym wyjątkowym miejscu u boku wyjątkowego mężczyzny. Jordan na te dwa dni spędzone w rodzinnych stronach, całkowicie odciął się od świata zewnętrznego. Musiał wyłączyć telefon, bo ani razu nie wybrzmiał dźwięk nadchodzącego połączenia, a co za tym szło – obyło się bez prowadzenia przez niego długich rozmów o pracy, która w Chicago zajmowała w większości jego czas. Skupił się na sobie i wolny czas w pełni poświęcił swoim bliskim.

Ciężko będzie mi się odnaleźć w codzienności, która ma czekać nas po wylądowaniu w Wietrznym Mieście. Tego typu wyjazdy pozwalają mi przyzwyczaić się do obecności Jordana na każdym etapie dnia, w każdej jego godzinie. Niełatwo później wrócić do wykrzywiającej uszy ciszy, samotnych posiłków czy pustego łóżka.

     — Nie smakuje ci? — Jordan zagaił rozmowę podczas deseru, który przed chwilą – tuż po kolacji – podała nam stewardessa.

     — Smakuje. Zamyśliłam się tylko — sprecyzowałam.

     — Co takiego zajmuje twoje myśli? — przyglądał mi się z zaciekawieniem. Szczerze go to interesowało.

     — Samotność — odpowiedziałam, czym wprawiłam go w zdezorientowanie.

     — Czujesz się samotna? — spytał zaniepokojony.

     — Nie teraz, lecz niedługo będę — moja odpowiedź go nie zadowoliła. Jednak chwilę się nad nią zastanowił.

     — Mówisz o mieszkaniu osobno i widywaniu się rzadziej, niż byśmy tego chcieli — nazwał rzeczy po imieniu. Skinęłam głową w ramach potwierdzenia. — Wiesz, że nie musi tak być? — spytał.

     — To znaczy? — oczekiwałam na rozwinięcie przez niego tych słów, co do których przekazu tym razem to ja nie byłam pewna.

     — Zamieszkajmy razem — zaproponował z uśmiechem, wyczekując mojej reakcji. Oprócz szoku nic więcej nie dojrzał na mojej twarzy – przynajmniej nie w pierwszej chwili.

     — Mówisz poważnie? — spytałam, nie wiedząc, jak powinnam się zachować.

     — Mówię poważnie — zapewnił. — Będę najszczęśliwszym facetem, kiedy tylko się zgodzisz. Już dosyć czasu zmarnowaliśmy na życie osobno. Chcę przy tobie zasypiać i się budzić. Chcę mieć do kogo wracać po pracy. Chcę cię mieć po prostu blisko. Najbliżej, jak tylko się da.

     — Nie chciałam swoimi słowami sprawić, żebyś poczuł się zobowiązany do złożenia mi tej propozycji — wolałam wyjaśnić.

     — Nie oszukujmy się. Oboje tego chcemy — przełknęłam z trudem ślinę. Jordan naprawdę nie żartował. — Zgodzisz się ze mną?

     — Chyba tak — odpowiedziałam wciąż rozemocjonowana.

     — Chyba? — uniósł rozbawiony brew. — Chodź do mnie — poklepał swoje kolana. Wstałam od prowizorycznego stołu i spełniłam jego prośbę. Przysiadłam na nich bokiem. Jordan od razu mocno mnie objął.

     — Zdajesz sobie sprawę, że to duży krok? —  spojrzałam na niego sceptycznie. Próbowałam wyłapać, chociażby najmniejszy przebłysk zawahania się z jego strony, ale nic takiego nie miało miejsca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 29, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Luksus Miłości IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz