ROZDZIAŁ 6.3

260 15 0
                                    

     Shaylene zamknęła oczy i z cichym pomrukiem zadowolenia przechyliła głowę pod wpływem mojego dotyku na swojej skórze. Oddała się tej chwili. Powierzyła siebie w moje ręce. Pragnęła, abym dał jej rozkosz, z której oboje zostaliśmy w ostatnim czasie okradzeni. Błądziłem dłońmi po jej plecach, niespiesznie rozwiązując cienkie sznurki sukienki, które jeszcze kilka godzin wcześniej sam zawiązywałem. Nieprzerwanie obcałowywałem miejsca, które tylko udało mi się sięgnąć ustami. Zerkałem co chwilę na jej twarz – przybierała różowych wypieków, które tak na niej uwielbiałem.

     W końcu miałem ją tylko dla siebie i zamierzałem to odpowiednio wykorzystać.
Tęskniłem za fizycznością między nami – za obrazem jej nagiego ciała wijącego się pode mną w namiętnym uniesieniu; za jej błędnym wzrokiem, kiedy desperacko szukała moich oczu w ciemnościach sypialni podczas błogich doznań, jakie jej zapewniałem; za tym, w jaki sposób wymawiała moje imię, kiedy było jej dobrze; za uzależniającymi pomrukami zadowolenia i jękami, jakie niekontrolowanie opuszczały jej usta i tym samym jeszcze bardziej mnie nakręcały.

     Pisnęła rozbawiona, kiedy niespodziewanie podniosłem się z miejsca i poderwałem ją ku górze. Kurczowo trzymałem ją za biodra. Odruchowo zarzuciła mi ręce na szyję i kiedy tylko oplotła nogami mój pas, zsunąłem dłonie nieco niżej... na jej okrągły tyłek. Ścisnąłem mocno jej jędrne pośladki, nie mogąc się powstrzymać. Zamruczała mi w usta, które zaatakowała swoimi.

     Smakowała cholernie dobrze.

     Nasze języki ocierały się o siebie łapczywie. Z każdą chwilą pragnąłem jej coraz bardziej. Przeszedłem z Shaylene do salonu, siadając z nią ostrożnie na kanapie. Nie przerywaliśmy pocałunku. Nie mogłem się od niej oderwać. Nie chciałem tego robić. Potrzebowałem tej bliskości między nami bardziej niż czegokolwiek innego.

     Zwinnie wyswobodziła się z moich objęć, robiąc mi na przekór, po czym zsunęła się ze mnie i uklękła na oba kolana na miejscu obok. Wyciągnęła do mnie ręce i złapała za T-shirt, który podciągnęła. Pomogłem jej go zdjąć. Jej dłonie od razu powędrowały na mój tors, który z zachwytem dotykała opuszkami palców. Kreśliła na nim tylko jej znane wzory.

     Opuściłem się nieco na kanapie. Na wpół leżałem i chciałem już tylko poczuć ponownie jej usta na swoich. Złapałem za materiał jej sukienki i pociągnąłem go w dół. Moim oczom ukazał się widok jej okrągłych piersi i sterczących sutków. Była podniecona i samo to doprowadzało mnie na wyżyny. Ścisnąłem jej pierś w momencie, w którym jej dłoń znalazła się na mojej męskości, pocierając ją przez spodnie. Wybiła mnie tym z rytmu. Odchyliłem głowę w tył z cichym westchnieniem. Przymknąłem oczy, czerpiąc z jej coraz śmielszych ruchów jak najwięcej. Shay zachichotała cicho. Sam uśmiechnąłem się, słysząc ten słodki dźwięk. Otworzyłem oczy. Przed sobą zastałem jej piękną twarz. Drugą dłonią odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho, po czym wpiłem się w jej szyję. Zasysałem, całowałem i przygryzałem jej skórę w tym miejscu na zmianę. Sapała mi cicho do ucha wyraźnie zadowolona moimi poczynaniami.

     — Zdejmij spodnie — mruknęła. Wydawała się zniecierpliwiona. Podobała mi się jej bezpośredniość i cieszył fakt, że czeka na ten moment równie bardzo, co ja.

     Pozbyłem się dżinsów, bokserek również, których brak odsłonił moją gotowość. Shaylene przygryzła ponętnie wargę, zerkając w tę stronę. Przystawiła usta do mojego torsu i zmierzała z mokrymi muśnięciami – którymi tym razem ona obdarowywała moje ciało – do mojego przyrodzenia. Odwiodłem ją od tego, chociażby chwilowo, żądny sprawienia jej przyjemności i obserwowaniu tychże oznak na jej zarumienionej już twarzy. Nie spodobało jej się to, że ją od siebie odsunąłem. Zmarszczyła czoło i nos, ale nie na długo. Rozchyliłem ręką jej uda i odsunąłem na bok materiał jej majtek, które były zbędne. Zacząłem dotykać jej kobiecość. Poczułem, jak wilgotna już była. Kiedy włożyłem w nią palec, wyprostowała się,  rozchyliła usta, a jej oczy w momencie się zamgliły. Po chwili dołożyłem drugi. Poruszałem się w niej wolno. Nie spuszczałem wzroku z jej twarzy. Jej miny i pomrukiwania cholernie mnie nakręcały, a kiedy tylko złapała moją męskość w swoją drobną dłoń, naprawdę odleciałem. Było mi tak dobrze.

     — Kochanie... — mówiłem do jej ucha, całując co chwilę jej szyję, nie przerywając dawania jej przyjemności. — Jesteś taka seksowna — zapewniałem ją szeptem. — Cała moja...

Shaylene pochyliła się, podpierając się dłonią o moje udo. Wiedziałem, co zaraz się wydarzy i czekałem na to z niecierpliwością i rozdziawionymi ustami. Bez wahania włożyła go sobie do ust i sprawiła mi tym największą przyjemność. Nie odrywałem od niej wzroku, odgarniałem włosy z jej twarzy, które uniemożliwiały mi widok na to, jak starała się brać go całego w usta. Jęczeliśmy naprzemiennie i zatraciliśmy się w tym fizycznym akcie. Nie mogłem się doczekać, aż będziemy stanowić jedność.

     — Wstań kochanie — z trudem przerwałem nasze poczynania. — Chcę cię zobaczyć. W całej okazałości — wytłumaczyłem.

     Kobieta posłusznie wykonała moją prośbę i wstała na równe nogi. Pozbyła się sukienki i dolnej bielizny. Przy tym nie brakowało jej subtelności i wdzięku. Ani myślała się zakrywać, co jeszcze miesiące temu miało miejsce. Stała się pewniejsza siebie i śmiałem sądzić, że chociaż po części się do tego przyczyniłem.

     — Jesteś piękna — wyciągnąłem w jej stronę dłoń. Zapragnąłem mieć już ją z powrotem przy sobie. Ten krótki moment rozłąki okazał się dla mnie zbyt długi.

     Shaylene usiadła na mnie okrakiem i wiodła dłońmi od moich nadgarstków w górę, zatrzymując się na policzkach. Spojrzała mi głęboko w oczy.

     — Kocham cię. Wiesz? — oznajmiła. — Cholernie mocno — trąciła nosem o mój. Wywołała tym szczery uśmiech na mojej twarzy.

     — Wiem, kochanie — musnąłem delikatnie jej usta. — Ja ciebie też. Cholernie mocno — odpowiedziałem tym samym.

     Ponownie się pocałowaliśmy. Pocałunek był głęboki i pełen namiętności. Przytrzymywałem Shaylene przy sobie za plecy, napierając na nie, aby tylko znalazła się bliżej. Każdy centymetr, jaki nas od siebie dzielił, wydawał mi się zbyt wielką odległością. Oddaliśmy się tej chwili w całości. Byliśmy pochłonięci sobą i czerpaliśmy z tego garściami. Dziewczyna wprawiła swoje biodra w ruch i zaczęła poruszać się okrężnymi ruchami na mojej męskości. Syknąłem z zadowoleniem. Nie mogłem dłużej się powstrzymać. Przytrzymałem dłonią penisa i nasadziłem na niego Shay. Jęknęła głośno i przeciągle, opierając czoło o mój tors. Odczekała krótką chwilę, po czym z dominacją zaczęła się na nim wolno poruszać, by z czasem przyspieszyć. Trzymałem ją jedną ręką mocno w talii, pilnując wspólnego rytmu naszych złączonych ciał. Drugą dotykałem jej jędrnych piersi, które miałem przed twarzą. Oboje byliśmy otumanieni doznaniem, ale wciąż było mi mało. Chciałem jej więcej i więcej. Na różne sposoby, w różny sposób. Tak bardzo mi tego brakowało, że nie potrafiłem tak szybko zaspokoić swoich potrzeb. Po Shaylene widziałem to samo. Nie miała dosyć.

Sprawiłem, że położyła się na brzuchu. Złapałem ją w biodrach i poderwałem delikatnie ku górze. Wypięła się zachęcająco. Uklękłem na jedno kolano pomiędzy jej nogami. Zajrzała na mnie przez ramię. Oczy miała, jak za mgłą. Splotłem dłoń z jej dłonią i założyłem jej rękę na plecy. Wszedłem w nią gwałtownie, czym pozbawiłem ją na krótko i tak nierównego oddechu. Od razu zacząłem szybko się w niej poruszać, mając ciągle jej mało i mało. Słysząc jej coraz głośniejsze jęki i skomlenia zadowolenia ani myślałem zwolnić. Wchodziłem w nią cały, do końca.

— Mocniej — prosiła, przestając się kontrolować. Spełniłem jej prośbę, przestając nad sobą panować. Pot skraplał mi się na czole. — Nie przestawaj — prosiła błagalnie, choć nic nie wskazywało na to, że zamierzałem to przerywać. Było jej dobrze. Było jej dobrze ze mną — Jordan... Jordan już zaraz — mówiła do mnie. Czułem, jak się na mnie zaciska. To było tak cholernie dobre uczucie.

— Dalej skarbie — zachęcałem ją, aby oddała się temu w pełni, żeby osiągnęła swój szczyt. — Nie hamuj się. Nie ze mną — jej jęki przerodziły się w głuchy krzyk rozkoszy. Osiągnęła orgazm. Jej ciało drżało z emocji. Doszedłem w niej i wtedy poczułem, jak momentalnie słabnę z wysiłku.

Opadłem obok jej nagiego ciała. Odwróciła twarz w moją stronę i zaczęła całować mnie bez pamięci.

— Dobrze mi z tobą — wyznała po dłuższej chwili, wpatrując się w moje oczy. Zacząłem z z czułością gładzić jej policzek.

— Ze wzajemnością, kochanie — nachyliłem się i musnąłem wargami jej rozgrzany policzek. — Jesteś moim wszystkim — zapewniłem. — Całym światem.

Luksus Miłości IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz