Rozdział 16

154 4 30
                                    


Uśmiechnąłem się delikatnie i obróciłem przodem do Nathana, tak że teraz mnie całował w usta. Pogłębiłem namiętnie pocałunek, a on zdjął słuchawki z moich uszu.

Jak ja go kocham! Był niższy, więc zarzucił mi swoje ręce za mój kark. Oderwaliśmy się od siebie, żeby złapać oddech. Spojrzałem na niego z uśmiechem. A to mały spryciarz!

Przytuliłem go do siebie i schowałem twarz w jego gęstych włosach. Kocham jego włosy. Może rzeczywiście się na czarno jebnę? Tak, tak zrobię.

Pocałowałem go jeszcze namiętnej, a on powoli zsuwał moje dresy z brzucha na biodra. Och... To było to?

Po chwili rozległ się za nami dźwięk powiadamiający o tym, że gofry już są gotowe. Westchnąłem ciężko i z niezadowoleniem. Obróciłem się delikatnie do gofrownicy i zacząłem wyciągać gorfy, gdy Nathan zaśmiał się delikatnie i z rozbawieniem.

Pokręciłem głową również z rozbawieniem i niezadowoleniem:
-No i z czego się śmiejesz, hm?
-Z ciebie.
-Lepiej tego nie rób, jeśli nie chcesz żebym nas zamknął w jednym pokoju. Z dużym łóżkiem i dźwiękoszczelnymi ścianami.
-Ale właśnie o to chodzi... - szepnął mi psotnie do ucha.

Oł... Okej. Czyli mogę tak zrobić. Zrobię tak. Gdy już wszystkie tosty były gotowe i ozdobione ułożyłem je na stole. Zajebiście. Nathan podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Ale on Uroczyyy...

-Pięknie to wygląda kochanie, ale proszę zjedzmy jak najszybciej i chodźmy na górę - zajęczał błagalnie.
-Jasne, jasne. To siadaj.

Po piętnastu minutach w kuchni było całe rodzeństwo. Aż wszystkim zrobiłem zdjęcie. Zajebiście wyglądali zszokowani. Haha.

Minęła godzina. Siedziałem na łóżku sam, a wszyscy gadali ze sobą itp. Siedziałem w sumie. Plecy miałem oparte o ścianę go której było przystawione łóżko.

Nagle Nathan usiadł na mnie okrakiem. Spojrzał na mnie i szepnął do mnie:
-Chodźmy sami do innego pokoju.

Szybki jest. Pokiwałem głową z niegrzecznym uśmiechem.
-My gdzieś idziemy - zapowiedziałem reszcie.
-Uuuu! - rozległy się jakieś oklaski, ale to zignorowałem.

Pobiegłem z Nathanem do pierwszego lepszego pokoju gościnnego. Pragną od razu przyszpilił mnie do ściany obok drzwi i zaczął całować. Na ślepo odnalazłem klucz w drzwiach i go przekręciłam.

(Boże czuje straszny cringe więc będzie trochę skipa, ale no. JEDNA TAKA CHCIAŁA I MĘCZYŁA MNIE/autorka)

Nie mieliśmy na sobie koszulek, nawet lepiej. Nathan zsunął ze mnie moje dresy jednocześnie z bokserkami. Ja pierdole... To jest jego inna strona chyba...

Oparłem na łóżku, na które zostałem przez niego popchnięty. Jaki agresor. Aż się go boje czasem haha. No cóż wewnętrzny tygrys się w nim rodzi. 🐯😎

On też już pozbył się swoich ubrań. Czułem, że ta sytuacja nas do siebie zbliży...

~ Skip time bo cringe ~

Leżałem zdyszany obok mojego słoneczka. Nie wiem ile nas już nie było. Dwie godziny? Równie dobrze to mogła być cała wieczność.

Usiadłem powoli i spojrzałem na Nathana. Uśmiechał się szyderczo.
-Co? - spytałem delikatnie.
-Spojrz w lustro. - Wskazał na ogromne szkło przed łóżkiem.

Kurwa... Malinka... No ja pierdole...
-Od dzisiaj mówię na ciebie malinka - zakomunikował.
-Aha, a gdzie kochanie?
-Będzie też, ale malinka ci bardziej pasuje.

Pokręciłem głową z rozbawieniem.
-Te ściany na pewno są dźwiękoszczelne? - dopytał Nathan.
-Tak... Chyba...





















---------------------------------------------------------

Hejkaaa! Boże NastkaaaWtf zabije cię za ten szantaż. Ale dobra jakoś żyjemy. Dajcie znać co czujecie po zbliżeniu Nathana i Tonego... Jestem JEBNIETA, że się na to zgodziłam. Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy! 💸💋

(505 słów ♥️)

Tony Monet. Droga do wygranej (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz