Pov: Buster
-Szybko młody! Dopijaj ten ketchup i wychodzimy.- rozkazałem Gusowi, ubierając buty.
Tak, dzisiaj nastąpił ten dzień w którym jak zwykle się spóźniam. Po kilku chwilach dzieciak podbiegł do mnie z ujebaną mordą. Cały był w tym jebanym ketchupie.
Nie zastanawiając się długo, chwyciłem za jakiś przypadkowy szalik z wieszaka i przetarłem mu nią twarz. Gus po skończonym myciu, uśmiechnął się szeroko, poczym zaczął ubierać buty.
Na pełnej piździe zacząłem przyspieszać, aby zdążyć odprowadzić młodego do przedszkola. Przez ronada lataliśmy po kilka km. A wszelkie zakręty stały się dla nas prostą linią. Jak dobrze że kupiłem mojemu promyczkowi dodatkowe pasy bezpieczeństwa, teraz żadna trasa nam nie straszna.
Wiedząc niestety jaki mam czas na dotarcie do szkoły, nie miałem czasu na tak długie pożegnanie jak zawsze. Przytuliłem mocno dzieciaka, życząc mu powodzenia. Opiekunka prowadziła go do sali, a ja machałem mu z daleka. Gdy młody był już przed drzwiami do bawialni, krzyknął do mnie. -Pilnuj wujka Fanga!- poczym wszedł do pomieszczenia.
-Obiecuję słoneczko!- odpowiedziałem zadowolony.Do szkoły dotarłem dopiero na drugą lekcję. A bardziej na przerwę przed nią. Gdy tylko wszedłem do szatni, aby przebrać buty, zauważyłem w oddali Fanga, zmierzającego w moją stronę.
Był odjebany jak na wesele ciotki Anki. Koszulka z nadrukowanym garniturem, czarne skini jeansy, buty lakierki i oczywiście włosy na żelu. Ale z niego ciasteczko. To znaczy... Bardzo przystojny mężczyzna.
Chłopak podszedł do mnie i zapytał, opierając się ręką o ramę wejścia do szatni.
-Jak wyglądam?
-Jak zjeb... Ładny zjeb.- odpowiedziałem, usiłując zawiązać sznurówki. Kurwa jakie to jest ciężkie do wykonania. Nadal nie wiem jak Gus robi to za pierwszym razem.
-Ach no wiem! Zajebisty jestem.- odpowiedział chińczyk, przeczesując włosy.Idąc na korytarz z szatni, nadal nie rozumiałem dlaczego Fang się tak odjebał.
-O ile pamiętam, mówili że dzisiaj nie ma żadnego apelu. Dlaczego się tak ubrałeś?- zapytałem.
-Do dla mojej cudownej Shelly! Mam zamiar ją poderwać, pamiętasz chyba?- odpowiedział mi, marzycielskiej głosem.
Ja tylko westchnąłem głęboko.On nadal o tej Shelly... Miałem nadzieję że już o niej zapomniał. Fang wypadł jednak z zajebistą propozycją (ironia)
-Słuchaj stary! Będziesz mi potrzebny.- zaczoł.
-Do przeprowadzenia dzisiejszej akcji mam wrzystko. Piękne wdzianko, czekoladki, kwiaty. Nie wiem tylko co dokładnie mam powiedzieć.
-no i co w związku z tym?- zapytałem, nadal nieco naburmuszony.
-spierdalamy z drugiej lekcji za garaże i dasz mi lekcję aktorstwa z serii "jak poderwać laskę". Jasne?- dokończył Fang, widocznie dumny z swojego planu.Stanąłem obok niego. On na serio chciał to zrobić? Jakby no pewnie, możemy spierdolić z lekcji, ale w takim celu??? Ostatecznie zgodziłem się na jego żądania i już po dzwonku, wychodziliśmy z okna w męskim kiblu na zewnątrz (czytaj pole).
Żwawo pobiegliśmy za garaże. Gdy tylko się tam znaleźliśmy, zacząłem nauczać Fanga jakże trudnej roli aktora. Muszę przyznać że wychodziło mu to naprawdę dobrze. Brał sobie do serca każdą uwagę, którą mu podałem.
No i jak zwykle musiała się zdarzyć próba generalna. Ja grałem Shelly, a Chińczyk... Siebie. Stanąłem na przeciwko niego, a ten zaczął opowiadać swoje teksty.
-Witaj piękna~ Nie bolą cię może nogi? Bo cały czas chodzisz mi po głowie. Pozwól że wynagrodzę ci te przechodzone dni i noce, i zaproszę cię do restauracji.- klęka na jedno kolano. -Shelly.. czy pójdziesz że mną na randkę?- skończył, wpatrując się we mnie swoim flirciarskim spojrzeniem.
Stanąłem nieruchomo, jak jakaś surykatka. Chciałem czym prędzej odpowiedzieć "Tak Fang! Bardzo chętnie!", ale nie jako aktor, lecz jako ja Buster. Zwykły facet bez przyszłości.
Czułem jak moje nogi stają się miękkie, a dłonie całe się pocą. Ostatecznie nic nie mogłem z siebie wydusić. Ten atak zimna i ciepła na przemian, podwyższone ciśnienie i słyszalne bicie serca. Byłem bezsilny.Fang po pewnym czasie spojrzał na mnie zdezorientowany. -Dobrze wyszło? Bo nic nie mówisz i... To trochę dziwne.- zapytał chłopak, wstając z kolan.
Dopiero wtedy się otrząsnąłem.
-Oh tak! Było świetnie. Po prostu się zamyśliłem.- próbowałem się tłumaczyć.
-wow ty i myślenie? To nie jest dla ciebie normalne. Na pewno wrzystko dobrze? Z Musem wrzystko w porządku?- zaczął wypytywać Fang.
-Tak, tak. Jest ok! Po prostu się zawiesiłem.- odparłem.Resztę lekcji spędziliśmy na siedzeniu na dupie za garażami, z szlugiem w ręku. Po dzwonku, musieliśmy jednak wracać spełnić plan chinola.
Po drodze próbowałem go namówić aby dał sobie czas, że ta cała Shelly może być inna niż się wydaje, że powinien ją najpierw poznać, a potem wyrywać na randki. Ten jednak nie słuchał. Wszedł do klasy 2C z bukietem i bombonierką.
-Gdzie jest Shelly?- zapytał, rozglądając się po sali.
-Nie ma jej. Poszła se na wagary po tym jak dostała pizde z matmy na pierwszej lekcji.-Odezwał się ktoś z tłumu. Fangowi odrazu zrzedła mina. Z szczęśliwego promyczka, stał się smutnym głazem. Wyjebał kwiatki do kosza, a bombonierkę dał tej całe Mendie, czy jak jej tam było.Przez cały czas próbowałem go pocieszyć, powtarzając że powinien dać sobie czas, ale chyba bez skutecznie.
Pov: Fang
Jaka szkoda że akurat dzisiaj uciekła że szkoły. Akurat już zarezerwowałem nam stolik w kebabiarni. No ale cóż, jak nie dziś to jutro.
Gdy lekcje się skończyły, musiałem się rozstać z Busterem. Mieszkamy na dwuch różnych końcach ulicy, no i Rudy miał oczywiście auto.
Staneliśmy obaj przed furtką, prowadzącą do szkoły. -Nie martw się Fang, musisz uzbroić się w cierpliwość. Pamiętaj jednak, że jeśli Shella by cię wystawiła, to ja z wielką chęcią pójdę z tobą na randkę.- powiedział Buster, klepiąc mnie po plecach. -Dzięki brachu, ty to wiesz jak podnieść człowieka na duchu HaHa!- odpowiedziałem, przypierdalając mu z całej pety w ramie. Facet się tylko nieco skulił i pomachał na pożegnanie, odchodząc w stronę audicy.
Uwielbiam tego rudzielca. Jest the best. Muszę przyznać, że kiedyś mi się podobał. Chciałem go zapytać kiedyś, czy nie chciał by gdzieś wyjść czy co, ale gościu chyba woli laski. Odpuściłem więc sobie, stwierdzając że przyjaźń mi przecież wystarczy. Mam dziwne wrażenie, że on jest zazdrosny o tą cała Shelly.
Wróciłem grzecznie do domu. Zrobiłem sobie coś do jedzenia, zrobiłem lekcje (a bardziej je ściągnąłem od kujona) i wyszedłem pobiegać. Trzeba w końcu utrzymać formę dla tych pięknych panienek, panów i tych wszystkich innych.
Pov: Buster
Położyłem małego Gusa spać. Ale ten cały czas mnie wołał pod pretekstem, że nie może zasnąć. Już powoli mnie to irytowało bo sam chciałem się wyspać, więc zapytałem go z jakiego powodu ma problem z snem.
-Boję się że Wujek Fang nie będzie moim drugim tatą.- pisnął smutny chłopczyk, ściskając swojego balona. -Oj też bym chciał żeby był twoim drugim tatą.- odpowiedziałem, głaszcząc go po głowie.
-A więc go kochasz?!- krzyknął mały urwis, podnosząc się z łóżka.
-Na to wychodzi.- odpowiedziałem, wzruszając ramionami.
-Ale super! Teraz już będę mógł spać spokojnie.- oznajmił, przykrywając się pierzyną.
-Więc teraz już normalnie zaśniesz?
-Tak!
-a więc dobranoc promyczku.- zakończyłem rozmowę, wychodząc zmęczony do salonu.Spojrzałem na zegar... 00:10 super... Teraz to już na pewno nie wstanę wcześnie. No ale dobra. Wystarczy tylko ustawić z 6 budzików i będzie git!
Założyłem się wygodnie na kanapie i odrazu zasnąłem.
Śniło mi się że ja, Gus i Fang siedzimy razem w przedszkolu, pomiędzy związanymi przedszkolakami. Ahhh.. jak szkoda że ten sen nie był prawdziwy.
__________________________________________________
1179 słów⬆️⬆️
![](https://img.wattpad.com/cover/361612518-288-k509919.jpg)
CZYTASZ
•Rudy to gej• |Brawl Stars| Ship Fang x Buster {school}
FanfictionFang za wszelką cenę chce zaprosić na randkę Shelly. W poderwaniu samicy prosi o pomoc Bustera, jego najlepszego przyjaciela. Nie wie jednak jakim uczuciem naprawdę darzy go rudy zjeb. Czy pomimo wielu przeciwności losu chińczyk i marchewka będą raz...