9.

644 39 102
                                    

Pov: Buster

Obudzono nas wczesnym świtem. Konkretnie to wysłali kilku opiekunów z garnkami i łyżkami, którzy walili w nie o siebie, robiąc straszny chałas. Nawet szczekanie Chestera nie zagłuszyło by tego koncertu. Nawet głuchy by to usłyszał.

Wrzystcy więc wstaliśmy. Po tym jak opiekunowie kazali nam za pół godziny stawić się na śniadanie i wyszli, spojrzałem na telefon. Była 5:00... JEBANA 5:00! KTO NORMALNY WSTAJE O TEJ GODZINIE? PRZECIEŻ TO ŚRODEK NOCY!

Angelo jak najszybciej wbiegł do sracza, wrzeszcząc po drodze że się nie wyrobi w 30 minut. O tak wygląda jak jakiś nerd odpicowany na drag queen. Natomiast Ja, Fang oraz Chester jak cywilizowani ludzie ubraliśmy się w wczorajsze ciuchy i wyszliśmy z domku, kierując się w stronę "świetlicy".

Był to dość spory, ceglany dom w którym znajdował się bilard, stół do pingponga i oczywiście wielki, podłużny stół przy którym mieliśmy jeść dzisiejsze śniadanie (i pewnie inne potrawy).

Usiedliśmy na swoich miejscach. O dziwo na czas wycieczki Czesiek uwolnił się od Mendy bo ta zajęła się biednym Edgarem.

Tak, Edgar przez przypadek został przydzielony do domku razem z dziewczętami, a one aby emos nie wzbudzał podejrzeń, przerobiły go na cukierkową księżniczkę. Te baby to serio są jakieś rąbnięte. Mam nadzieję że mój synek radzi sobie z tą całą Janet.

Chwilę potem zostało nam przyniesione jedzenie. Były to tosty z jajkiem. Nie spodziewałem się takiego czegoś na tej wycieczce. Myślałem że dostaniemy szyszki w miodzie.

Po godzinie przyszedł do nas Angelo, odjebany jak szczur na otwarcie kanału. Facet usiadł obok mnie i zaczął jeść swojego tosta. Chuj z tym że był już zimny jak góra lodowa, on i tak zjadł go ze smakiem.

Po spożyciu posiłku mieliśmy kilka minut wolnego czasu. Dostaliśmy wtedy cynk że o 7:30 mieliśmy wyruszyć na jakiś szlak w lesie który w jedną i drugą stronę miał łącznie 30km. O NIE! NIE MAM MOWY ŻE JA TYLE UJDĘ!

-Stary ty wiesz że połowa wycieczki nie chce iść na ten "spacerek"?- powiedział do mnie Fang, siedząc na trawie przy naszym domku 69. -To raczej jasne.- odpowiedziałem znudzony. Wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
-Dobra słuchaj uważnie! Ta wycieczka jest wielka co nie? Prawie 200 osób. Co ty na to aby zebrać jakomś niewielką grupkę osób i zrobić tu imprezę? Nauczycielom na 100% nie będzie się chciało sprawdzać obecności. Więc jesteśmy bezpieczni. Co nie?
-stary...- zaczął Fang, wstając z ziemi. -to jedna z niewielu mądrych rzeczy jakom kiedykolwiek powiedziałeś!
-wiem jestem niesamowity.- podsumowałem.

Chwilę później obaj chodziliśmy po domkach i pytaliśmy ludzi (których oczywiście chcieliśmy na imprezie) czy nie chcą dołączyć do naszej drużyny rebeliantów.

Ostatecznie zgarneliśmy: Chestera, Angelo, Willow, Colette, Maisie, Piper, Emz i Shelly, która groziła nam swoją giwerą abyśmy ją zaprosili na balangę.

Gdy zbliżała się godzina ostateczna, wszystcy schowaliśmy się w swoich domkach aby nikt nas nie zauważył. Colette miała nas poinformować kiedy wycieczka już sobie pójdzie, gdyż miała idealną kryjówkę do obserwowania tego zgromadzenia.

Tak jak przypuszczałem nauczycielom ani się nie śniło aby sprawdzać obecność. Tym lepiej dla nas. Po kilku minutach wyszliśmy z domków i zaczęliśmy harcować.

Pierwszym pod punktem do odchaczenia było włamanie się do domku nauczycieli. Dał bym sobie rękę uciąć że wzięli że sobą co nie co alkoholu. Naszego nie chcieliśmy marnować na imprezę końcową dla wszystkich.

Chester bez problemu rozmontował zamek w drzwiach i cała nasza paczka weszła do środka. Poczułem się nie sprawiedliwie widząc wystrój pomieszczeń. W momęcie kiedy my gnietliśmy się w jakiś małych klitkach z jednym pokojem i łazienką, to oni mieli tam wszystko, dosłownie.
Sypialnie, salon, kuchnię, łazienkę, NAWET POKÓJ Z WINAMI Z 1960, ale to akurat dla nas na plus.

•Rudy to gej• |Brawl Stars| Ship Fang x Buster {school}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz