25. Powrót

824 32 7
                                    

Pobyt w Paryżu minął naprawdę szybko i nudno. Oliver w ogóle się nie pojawiał w hotelu, więc się z nim nie mijałam. Czułam się pieprzonym tchórzem. Skłamałam. Cholernie mocno skłamałam podczas naszej rozmowy. Dopiero teraz odczuwam tego skutki.

- Ty masz mnie za debila, czy debila? - zapytał podniesionym głosem Olivier siedzący obok mnie, który zawzięcie z kimś dyskutował. - dwadzieścia tysięcy? chyba na łeb upadłeś, nie jestem tą ciotą Patrickiem, który się na wszystko zgadza.

Widać było, że chłopak miał dość tej rozmowy i z chęcią by ją zakończył.

- Spierdalaj - mruknął gdy rozłączył się już ze swoim rozmówcą. On mówi do siebie? bo się pogubiłam.

Spojrzałam na Oliviera, który przetarł ręką czoło szczerze zmęczony. Było mi go szkoda. Widać było, że jest już przemęczony przez natłok obowiązków.

- Panie White, jesteśmy już na miejscu - odparł kierowca przez specjalną szybę. Olivier westchnął i z opóźnionym refleksem spojrzał za okno przyglądając się budynkowi przed nami.

- Proszę byś zaparkował tam gdzie zawsze i zadzwoń do Feliciano - powiedział chłopak, a następnie wyszedł z auta. Nie czekał na nikogo. Nawet na mnie, choć w tej całej sytuacji powinnam powiedzieć, że zwłaszcza na mnie.

Powtórzyłam ruchy po Olivierze i również wyszłam z auta. Stanęłam i patrzyłam na budynek przede mną. To w nim przeżyłam dobre i złe wspomnienia. Dom rodziny White. Dla mnie przeklęte miejsce. Nim zdążyłam zrobić cokolwiek, drzwi domu otworzyły się, a w nich stanął brat Oliviera. Pierdolony Alexander. Przez moją głowę przewinęły się wspomnienia związane z tym człowiekiem, i nie były to zbyt miłe wspomnienia. Ciekawe na ile tu zostanę.

Zaczęłam skanować ciało Alexandra zastanawiając się czy bardzo się zmienił od naszej ostatniej konfrontacji. Dalej to samo dobrze zbudowane ciało i te same oczy. Nic się nie zmieniło. Nie wiem czy bardziej mnie to ucieszyło czy zaniepokoiło. Nagle nasze oczy się spotkały, lecz mój wzrok nie wskazywał na to bym się poddawała. Z siłą i determinacją patrzyłam w jego oczy znosząc moc z jaką na mnie spoglądał. Już nie byłam nic nie wartą dziewczynką, która bała się każdego kroku na ziemi. Aktualnie jestem pewną siebie kobietą, która jest pewna każdego swojego kroku.

- Idziesz? - odezwał się nagle Oliver, który pojawił się obok mnie. Spojrzałam na niego i lekko skinęłam głową. - za kilkanaście minut przyjedzie Feliciano by cię zbadać.

- Przecież dobrze się czuję... - zaczęłam, lecz chłopak mi skutecznie przerwał.

- Bez dyskusji - warknął kierując się w stronę wejścia do domu. Prychnęłam pod nosem na ten jego niesamowicie groźny głos.

Zmusiłam swoje nogi do ruchu i powędrowała w tą samą stronę co czarnowłosy przed chwilą. Przechodząc przez próg domu musiałam minąć się z brunetem, choć czułam jego baczny wzrok, nie zaszczyciłam go żadnym spojrzeniem.

Wszystko w tym domu było dokładnie takie samo. Ułożenie przedmiotów, kolory i każda pojedyncza deska. Przeraziło mnie to, że pamiętam gdzie co było mimo, że nie powinnam, bo przecież minęło tyle czasu. Nie powinnam.

- Będziesz tak oglądała nasz dom po kawałku? - zapytał Alexandrem ze słyszalną kpiną. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Rozumiem, że nasze stosunki są dość napięte, ale niech się nie poniża.

- W sumie racja, bo im dłużej się mu przyglądam tym bardziej jestem pewna, że dobrze zrobiłam spierdalając stąd - mruknęłam kładąc ręce na biodrach i teatralnie się obracać by wszystko oblecieć wzrokiem.

Po krótkiej chwili spojrzałam w jego oczy i widziałam, że go zszokowałam. Taki był mój plan. Nic więcej nie mówiąc skierowałam się na górę ignorując jego wzrok. Gdy weszłam na górę spotkałam Oliviera, który wyglądał jakby na mnie czekał.

- Zaprowadzę cię do pokoju, poczekasz tam na Feliciano by cię zbadał - powiedział od razu nawet nie spoglądając w moje oczy. Ruszył korytarzem, a ja od razu za nim. Nagle chłopak zatrzymał się przed drzwiami, które znajdywały się na końcu korytarza. W mojej głowie pojawiła się myśl, że już kiedyś widziałam ten korytarz. Gdy Olivier popchnął drzwi wszystko stało się jasne. To był mój dawny pokój za czasów mojego porwania. Wszystko jest takie samo.

- Ubrania masz te same i są w szafie. Tutaj czekaj na Feliciano. - odezwał się czarnowłosy gdy ja w osłupieniu przyglądałam się wszystkiemu w tym pokoju.

Odwróciłam się do Oliviera i spojrzałam mu w oczy. Nie było to niesamowite i utęsknione spotkanie kochanków, był to zwykły kontakt wzrokowy, który został szybko urwany przez Oliviera. Teraz już nic nie potrafiłam wyczytać z jego oczu. Teraz były jak czarna dziura, nic nieznacząca czarna dziura. Patrzył na mnie jakby pierwszy raz mnie widział, jakby nic nas nie łączyło. A łączyło nas cokolwiek? to pytanie plątało się w mojej głowie jeszcze długi czas. Kim byłam dla niego po takim czasie, i po tym co się wydarzyło w samolocie. Już nie patrzył na mnie tymi samymi oczami co kiedyś. Mimo, że próbował to ukryć to widziałam, że coś dla niego znaczę, a teraz? nie byłam w stanie stwierdził kim dla niego jestem. Może byłam jedynie historią? nic nieznaczącym etapem, który szybko przeminął, i do którego się nie wraca.

- Adel? - usłyszałam głos, który skutecznie wyrwał mnie z rozmyślań.

Obejrzałam się i zobaczyłam Oliviera, obok którego stał mężczyzna w podeszłym wieku. Mimo, że nie miał siwej brody można było zauważyć jego zmęczoną pełną zmarszczek twarz. Patrzył na mnie z uśmiechem i troską w oczach.

- Jestem Feliciano - przedstawił się i podał mi dłoń, którą od razu uścisnęłam. - chciałbym cię zbadać, więc najlepiej będzie jak usiądziesz na łóżku.

Poradził i od razu wykonałam polecenia. Mężczyzna odłożył swoją torbę obok mnie i zaczął wyciągać z niej odpowiednie urządzenia. Cały proces badanie trwał niespełna dwadzieścia minut, był szybki i bezbolesny.

- Możesz czuć lekki ból głowy i ból w okolicach pachwiny - powiedział chowając wszystko do swojej torby. - Przepiszę ci odpowiednie leki przeciwbólowe i jutro powinno być już lepiej.

Mężczyzna uśmiechnął się do mnie promiennie co od razu odwzajemniłam. Wychodząc pożegnał się z Olivierem, który przez cały czas był w pokoju. Po wyjściu lekarza chłopak ani drgnął. Dalej patrzył na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem.

- Zaraz pojadę do apteki i wezmę ci leki - odezwał się, a na dźwięk jego głosu na moim ciele pojawiły się ciarki. Czemu tak na niego reaguję?!

Skinęłam głową nie zdolna do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa, a tym bardziej do złożenia sensownego zdania. Olivier spojrzał na mnie ostatni raz i opuścił pomieszczenia. Siedziałam w tej samej pozycji niezdolna do wykonania nawet maleńkiego ruchu. Zadawałam sobie jedno pytanie. Czemu ja tak na niego reaguję?! czemu mimo, że minęło tyle czasu dalej miałam ciarki gdy tylko się odezwał. Nie powinnam tak na niego reagować.

Gdy wróciła mi pełna świadomość wstałam i poszłam do łazienki, która znajdowała się w pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i powoli zaczęłam się rozbierać. Naga podeszłam do lustra zawieszonego na ścianie i obejrzałam całe swoje ciało. Pod żebrami rozpościerał się siniak tak samo jak na biodrach i udach. Odrywając wzrok od lustra weszłam do kabiny gdzie włączyłam ciepłą wodę. Czułam jak woda zmywa całe zmęczenie i pozwala się odprężyć. Powoli i dokładnie zaczęłam moczyć włosy by potem nałożyć na nie szampon.

Straciłam rachubę czasu i nie byłam w stanie powiedzieć ile stałam pod prysznicem z zamkniętymi oczami rozkoszując się głuchą ciszą, którą przerywał jedynie dźwięk szumiącej wody, która spadała na podłogę. W końcu nadszedł koniec mojej błogiej kąpieli i wreszcie wyszłam z zaparowanej łazienki owinięta w sam ręcznik. Jakie było moje zakłopotanie gdy wychodząc z łazienki spotkałam Oliviera siedzącego na moim łóżku. Gdy nasze oczy się spotkały ja jedynie szybko spieprzyłam do garderoby, która również mieściła się w pokoju. Ubrana i z mokrymi włosami znowu weszłam do pokoju gdzie dalej siedział chłopak z założonymi rękami na kolanach.

- Na biurku masz leki i maści na te sińce - skrzywił się chłopak, a mnie zastanawiało skąd wiedział o siniakach. - Jest jeszcze jedna sprawa, którą chciałbym z tobą poruszyć.

Zaciekawiona usiadłam obok Oliviera na łóżku. Chłopak spojrzał na mnie i było widać, że nie jest zbyt przekonany co do tej rozmowy.

- Chciałbym byś wznowiła treningi. - powiedział.

I wtedy wszystko się zaczęło...

Na pewno to moje życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz