Na każdym namalowanym obrazie, na każdym zapisanym skrawku papieru Zakon przedstawiany był jako miejsce święte. Takie, w którym pragnący spokoju oraz poszukujący miłosierdzia go zaznają. Takie, w którym każdy odnajdzie swoje przeznaczenie.
Jednak dla mnie obserwowanie Zakonu było niczym wpatrywanie się przez zakrzywione zwierciadło przystawione do mojego oka. Nie ukazywało ono tego, co tak bardzo chciałabym zobaczyć.
Nie doświadczyłam w nim obiecanej miłości, nie zostałam obdarzona łaską.
Zamiast tego doświadczyłam czegoś o wiele gorszego. Czegoś, co życzyłabym jedynie najgorszemu wrogowi.
Ujrzałam swoje prawdziwe oblicze w rzece krwi, która splamiła mą duszę.
CZYTASZ
Casus Belli
FantasíaCZĘŚĆ PIERWSZA TRYLOGII CZARNEGO KRUKA Po wojnie rozgrywającej się ponad tysiąc lat temu na ziemi nareszcie zapanował spokój, a o jego utrzymanie dba do teraz Zakon, który powołany został przez samą Boginię Życia. Powszechnie wiadomo, że dołączenie...