Jak nigdy do szkoły przyszłam 20 minut wcześniej, ale tylko z powodu naszego planu tak dokładnie omówionego przez naszą genialną piątkę wczoraj wieczorem. Zdziwiłam się bo Lo nie powiedziała nic dziewczynom o moich rękach i papierosach, mimo że wcześniej dostałam od niej porządny opieprz. Jednak nie opowiedziałam jej wszystkiego, ale obiecałam Lauren, że kiedyś to zrobię. Po prostu nie byłam jeszcze gotowa. Z tą myślą doszłam do mojej szafki i wyjęłam z niej książki na dzisiejsze lekcje, a następnie szybko udałam się do automatu przy sali od matematyki by kupić sobie napój bogów potocznie znany jako gorąca czekolada. Serio, ten kto to wymyślił zasługuje na wieczną chwałę i nieskończoną ilość bananów. Ze swoim napojem udałam się na krzesła obok sali biologicznej, które były moim punktem obserwacji tego, co zakładał nasz plan. Bardzo szczegółowy plan. Jak w zegarku 5 minut późnej korytarz był już praktycznie wypełniony uczniami którzy albo wyszli na przerwę albo dopiero zmierzają na lekcje. Lecz pomimo tłumu i hałasu jaki powstał na skutek dzwonka na przerwę usłyszałam charakterystyczne stukanie obcasów należące do nikogo innego jak Lucy i jej minionków. Zaczyna się... Spojrzałam na koniec korytarza i wtedy dostrzegłam ją. Lauren pieprzona perfekcja Jauregui szła w moją stronę z jej cudownym uśmiechem i tak abym tylko ja to zobaczyła puściła mi oczko. Fuck czemu ona musi wyglądać tak cholernie seksownie właśnie dzisiaj. Nie wiem jak ja wytrzymam ten tydzień jeżeli Lo będzie wyglądać tak codziennie. Czarny koronkowy top, czarne podarte jeansy i czarna kurtka skórzana to zdecydowanie za dużo jak dla mnie. Dziewczyna minęła mnie i od razu podeszła do Lucy, która właśnie pojawiła się na horyzoncie mojego wzroku.
- Lucy, chciałabym z Tobą porozmawiać - zaczęła nienaturalnie głośno. - Słuchaj, to co się działo wcześniej... Źle zaczęłyśmy. Przemyślałam to wszystko. Chciałabym Cię przeprosić i zacząć jeszcze raz. Jesteś piękną dziewczyną i miałaś rację co do tamtej laski. Nie umywa się do Ciebie. Czy przyjmiesz moje przeprosiny?
Aż mnie skręciło na te słowa. Lucy szybko rozejrzała się jakby nie dowierzając lecz po chwili na jej twarzy pojawił się przebiegły uśmiech. Chwyciła Lauren za rękę i powiedziała jej coś na ucho, po czym zaczęła ją ciągnąć w głąb korytarza, a ja wiedziałam dokładnie gdzie zmierzają. Szybko odblokowałam telefon i wysyłałam wiadomość na czat grupowy.BananowyPotwór: Jaguar wyruszył z Guźcem do wodopoju
QueenDJ: Lwica w gotowości
Allysus: Pantera w gotowości
Mani: Tygrysica w gotowości
BananowyPotwór: Czy ktoś może mi przypomnieć czemu piszemy hasłami i czemu wgl się na to zgodziłam??
QueenDJ: Zjedz swój ogon Rysiu. Jesteś zła bo masz najgorszą ksywkę
Allysus: Piszemy hasłami by wszystkie informacje były poufne i nawet jak coś wycieknie nikt nie będzie nic wiedział Rysiu
Mani: A zgodziłaś się bo Cię ładnie poprosiłyśmy Rysiu
QueenDJ: Masz do nas słabość bitch. Albo to Jaguar miał dobre argumenty w nocy 😏
BananowyPotwór: BOŻE ŚWIĘTY DINAH!!!!!
Allysus: NIE WZYWAJ IMIENIA PANA BOGA NA DAREMNO BEZBOŻNICO!!!
QueenDJ: JESTEM LWICA A NIE DINAH RYSIU!!!!!
Mani: Możecie nie wrzeszczeć w wiadomościach? Zachowujecie się jak banda kociąt. Plus Jaguar z Guźcem dotarli do mojego wodopoju, więc Tygrysica idzie na polowanie, a padlinę wyślę po skończonych łowach. Pa kociaki
QueenDJ: Pa Tygrysico, szczęśliwych łowów
BananowyPotwór: Dlaczego to nie ja jestem w łazience tylko Mani? To znaczy Tygrysica
QueenDJ: Jesteś totalnie zakochana w Jaguarze, wiec to jak flirtuje z Guźcem mogłoby Cię zabić, a nie chcemy kłótni małżeńskich bitch
BananowyPotwór: Ale wiecie, że ja odsłucham nagranie i tak?
QueenDJ: O CHUJ. No tak. Ten aspekt był niedopracowany
BananowyPotwór: Dobra ja idę pod salę bo dzwonek na lekcje zaraz będzie. Chodź Lwico bo matematyka czeka
CZYTASZ
Brother's best friend //Camren
FanfictionCzy znacie to uczucie, gdy macie starszego brata, a jego przystojny przyjaciel często przychodzi do waszego domu, a ty masz na nim crusha od dzieciństwa? Camila Cabello zna je bardzo dobrze.