6. We śnie

817 13 0
                                    

Ciemność dryfowała na obrzeżach jego świadomości, materializując się powoli, jakby coś, co nie ma kształtu, nabierało go. Czuł na sobie jej niematerialne dłonie, czuł jak przesuwają się po jego twarzy, po jego ubranych, a po chwili już nagich, rozchylanych powolnie udach. Jak spacerują mu po skórze łagodnie niczym pająki, wędrując w stronę... w stronę...

Mruknął coś, a może tylko mu się wydawało. Ale dłonie zatrzymały się.

I ciemność ponownie otuliła go swym płaszczem.

Była taka ciepła. I słodka. I pachniała korzeniami. I piżmem. I wkradało się do niej coś... coś gorącego. I twardego. Coś, co sprawiało mu tak wielką przyjemność... tam na dole. I łaskotało. Niematerialne dłonie ciemności otulały tamto miejsce. Jakby się nim bawiły.

I robiło mu się coraz... Sprawiały, że robił się twardy...

Tak dobrze... było mu tak dobrze, nie chciał się budzić, ale miał wrażenie, że ciemność powoli się rozpływa, wysączając się z jego zaspanej świadomości.

Poruszył się i z jego ust wyrwał się cichy jęk.

Dłoń zaciskającą się w tamtym miejscu ponownie znieruchomiała.

I ciemność znowu napłynęła. Cicha. Rozgrzana. Twarda.

Jej delikatne, pajęcze palce wspięły się na jego rozszerzane powoli i ostrożnie pośladki.

A potem... wniknęła w niego.

I nagle stała się tak bardzo... materialna! Naparła na jego wejście swym żarem i bardzo wolno zaczęła się w niego wślizgiwać, milimetr po milimetrze. Ale było jej... zbyt wiele. I to bolało.

Aiden jęknął cicho, kiedy świadomość wzięła górę nad stanem upojonej nieświadomości i wyrwała go ze snu.

Poczuł dłoń, wsuwającą mu się we włosy, a nad sobą cichy, pieszczotliwy głos:

- Ciii... śpij dalej.

C-co się działo?

Zrozumienie zajęło mu zaledwie krótką chwilę.

Mistrz... leżał za nim i właśnie wsuwał w niego swojego penisa.

Serce Aidena podskoczyło aż do gardła.

Ale przecież... przecież...

W pierwszej chwili miał ochotę szarpnąć się, odwrócić i zapytać go, co robi, ale kiedy jego ucho owionął gorący oddech, a dłoń mężczyzny mocniej wcisnęła mu głowę w poduszkę, Aiden zrozumiał, czego Mistrz od niego oczekuje.

Nie poruszył się więc, starając się rozluźnić mięśnie i udawać, że dalej śpi.

- Bardzo ładnie... - szept mężczyzny był tak chrapliwy, iż Aiden ledwie był w stanie go zrozumieć. Owiewał mu ucho i policzek swym dusznym, pachnącym piżmem gorącem, wsuwając się w niego z odbierająca zmysły powolnością. - Kiedy tak słodko śpisz... przypominasz małą, bezbronną zabaweczkę... którą tak ogromnie pragnę popsuć...

Aiden poczuł, jak twarda niczym skała erekcja mężczyzny wsuwa się w niego do samego końca. Zacisnął zęby na poduszce, żeby nie jęczeć.

- I wciąż jesteś tak samo ciasny... jak za pierwszym razem - szept owionął mu włosy. - Jakbyś za każdym razem... otwierał się po raz pierwszy. Tylko dla mnie.

Z tą samą, odbierająca zmysły powolnością, Mistrz wysunął się z niego.

Bogowie, jak ciężko było nie drżeć i nie wić się pod nim. Pustka, która zostawił we wnętrzu Aidena niemal błagała... błagała o ponowne wypełnienie.

Mistrz i ChłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz