8. Mężczyzna i Chłopiec

628 14 1
                                    

Aiden dotknął szorstkiego policzka, przesuwając palcem po ostrym zaroście mężczyzny. Był ciemny i kłujący, pokrywał górną wargę, brodę, dolną część policzków, szczękę i część szyi. A potem przesunął palec na głębokie wyżłobienie na jego policzku.

- Skąd masz tę bliznę?

- Byłem nieostrożny - odparł Mistrz, przysuwając się bliżej i przyciskając wargi do skroni Aidena. Chłopiec poczuł drapanie jego zarostu na swojej gładkiej skórze. Lubił to uczucie. Lubił drżenie, jakie wzbudzało w jego sercu, przypominając mu, że trzymający go w ramionach mężczyzna jest tak dojrzały. Czasami zapominał o dzielącej ich różnicy wieku. Czasami zapominał, że Mistrz jest niemal dwukrotnie starszy od niego. Czasami zapominał, że gdyby jego ojciec wciąż żył, byłby w tym samym wieku, co mężczyzna, który wkłada w niego swojego penisa i penetruje go nim zachłannie. I kiedy uświadamiał to sobie w takich chwilach jak ta, czuł ucisk w żołądku i drganie w podbrzuszu.

- O czym myślisz? - zapytał mężczyzna, głaszcząc go po włosach i przypatrując się jego wargom.

- Nie uwierzyłbyś - odparł cicho Aiden, czując wypływający na policzki rumieniec.

- Sprawdźmy - mruknął Mistrz, przesuwając swoją dużą, szorstką dłoń na jego gładki policzek i obejmując go nią niemal w całości.

Aiden westchnął i przylgnął do tej męskiej, poznaczonej bruzdami dłoni, wtulając się w nią z błogim uśmiechem.

- Myślałem o tym... że czasami... mam wrażenie... jakbyś był moim ojcem...

Mistrz parsknął, owiewając jego twarz korzennym zapachem swego oddechu.

Aiden zarumienił się jeszcze bardziej.

- Ale nie w tym sensie... to znaczy... spójrz.

Zdjął jego dłoń ze swojego policzka i przycisnął do niej swoją, składając je jak do modlitwy. Palce Aidena sięgały zaledwie do połowy palców mężczyzny.

- Mhm - mruknął Mistrz, uśmiechając się i splatając palce z palcami Aidena, a potem przyciągając ich złączone dłonie do swych ust i całując dłoń chłopca. - Widzę, mój mały...

Aiden zarumienił się. Przysunął się bliżej i pocałował pokrytą zarostem szczękę mężczyzny, czując jak kłuje go w wargi.

- Lubię to - mruknął cicho, pocierając swoim policzkiem o jego zarost. - To, że jesteś taki...

- Jaki? - zamruczał Mistrz.

- Taki... silny. Wysoki. Starszy. Że tyle wiesz. Że mogę się do ciebie przytulić. Że uczysz mnie tylu nowych rzeczy. I mnie chronisz. To chyba właśnie robią ojcowie, prawda?

Mistrz oderwał wargi od dłoni Aidena i spojrzał mu prosto w oczy.

- Ale nie wkładają penisów w swoich synów i nie pieprzą ich nimi do nieprzytomności - uśmiechnął się złośliwie.

Aiden poczuł, że się rumieni.

- Może niektórzy to robią... - szepnął, spoglądając głęboko w te wypełnione płomieniami szczeliny.

Lubił te ich małe gierki. Bogowie, lubił wszystko, co wiązało się z tym mężczyzną. Nawet jeśli wydawało się to tak bardzo... niewłaściwe, że jego umysł protestował, chociaż ciało reagowało wyjątkowo entuzjastycznie.

- Możemy to sprawdzić... - szepnął Mistrz, przyglądając się z satysfakcją jego zaczerwienionej twarzy. - Skoro aż tak bardzo lubisz starszych mężczyzn, to zaraz jeden z nich posiądzie twoje młode ciało i wykorzysta je wedle swego uznania... - Mężczyzna przysunął wargi do jego ucha i wlał mu w niego swój ciężki, lepki szept - ...i wsadzi swojego brudnego kutasa w twój mały tyłek...

- Nie, nie lubię ich - odparł cicho Aiden, czując jak mocno bije jego serce i jak gwałtownie te obrzydliwe słowa Mistrza rozbudzają w jego lędźwiach pożar. - Tylko ciebie. Tylko.

- Doprawdy? - szepnął Mistrz, przesuwając dłonią wzdłuż nagiego ciała chłopca i zatrzymując ją na jego pośladku, który ścisnął mocno i zaborczo. - Co jeszcze lubisz? Musisz mi powiedzieć, abym mógł spełnić twe dziecięce potrzeby...

Aiden jęknął i ukrył twarz w szyi mężczyzny, przyciskając wargi do szorstkiej skóry i wdychając jej oszałamiający aromat. Mistrz nawet pachniał w taki sposób... jak dojrzała kora drzewa.

- Lubię twoje duże dłonie. Lubię jak mnie nimi pieścisz, nawet wtedy kiedy śpię... Lubię twoją dostojność i władczość... kiedy przechodzisz korytarzem i wszyscy schodzą ci z drogi i uciekają przed tobą... i tylko ja wiem, co kryje się pod twoimi szatami. Tylko ja miałem w ustach, to co kryje się w twoich spodniach... i w sobie.

Mistrz konwulsyjnie zacisnął palce na pośladku Aidena, a z jego ust wyrwało się głośne sapnięcie.

- Lubię to... jak mnie tam liżesz. Tym samym językiem, którym mówisz te wszystkie wyszukane słowa podczas lekcji. A potem wkładasz go we mnie, w ten mój otwór z tyłu... i wylizujesz go dokładnie. Jak wsuwasz go tak głęboko, że czuję twój język niemal w swoim podbrzuszu, jakbyś chciał wylizać ze mnie wszystko. Nawet duszę.

Mistrz warknął i przycisnął go mocniej do siebie, wsuwając palec pomiędzy jego pośladki i przyciskając go do jego pulsującego wejścia.

- I zaraz to zrobię, jeśli nie przestaniesz mnie torturować, mój mały demonie...

- Lubię jeszcze... jak mnie podnosisz. I mogę owinąć kolana wokół ciebie i przytulić się, a ty trzymasz mnie w swoich ramionach i po prostu niesiesz. Do swojego łóżka. Albo do biurka. Albo na stół. Albo gdziekolwiek indziej, gdzie będziesz mnie brał...

- Do diabła... - jęknął Mistrz przewracając Aidena na pościel i unosząc jego nogi w górę. Chłopiec rozkleił zlepione pragnieniem powieki i spojrzał na twarz pochylonego nad sobą mężczyzny, który pospiesznie rozpinał swoje spodnie, wpatrując się w niego z szaleńczym opętaniem.

- Lubię nawet... - wyszeptał, oblizując wargi i przyglądając się zmarszczkom na tej ostrej, poznaczonej bruzdami i blizną, pokrytej niedbałym zarostem twarzy - ...leżeć pod tobą, tak jak teraz, z rozchylonymi nogami... jakbym oddawał ci wszystko. Jak szczeniak, który leży pod swym panem, oddając się w jego ręce...

Coś w oczach mężczyzny eksplodowało, kiedy pospiesznie nawilżył śliną swojego penisa i szarpnął za biodra Aidena, rozszerzając mu uda i wbijając się w jego wejście że zwierzęcym pomrukiem.

Chłopiec wyrwał z siebie skamlący jęk, nieprzygotowany na tak nagłe wtargnięcie. Mistrz wepchnął w Aidena całą swą ogromną, twardą jak skała, napęczniałą długość swego szaleńczego pragnienia, obejmując go ramionami i przywierając do niego ciasno.

- A więc to tak, mój mały... - wyszeptał po chwili, łapiąc oddech. - Lubisz czuć się zdominowany przez mężczyznę. Lubisz rozkładać przed nim nogi. Lubisz czuć w sobie... jego pulsujące pragnienie... czyż nie tak, chłopcze?

Aiden zakwilił w odpowiedzi. Czuł jak penis Mistrza pulsuje w nim, jak wypełnia go całego, nie pozostawiając miejsca już na nic więcej. A potem zaczął się w nim poruszać, długimi, głębokimi, mocnymi pchnięciami, przyciskając swój zarośnięty policzek do jego gładkiego policzka i wlewając mu do ucha swój niski, ochrypły, przerywany pchnięciami i sapaniem szept:

- Powiem ci prawdę o tobie, mój mały... Jesteś zagubionym chłopcem... który przez całe życie poszukiwał swojego mężczyzny... Mężczyzny, do którego będzie mógł należeć... i który będzie należał do niego... I znalazłeś go. Będę twoim mężczyzną... Będę twym opiekunem... Będę dawał ci rozkosz i siłę... gdy będziesz ich potrzebował... Będę dla ciebie kimś znacznie więcej... niż ten mężczyzna, który cię spłodził... wlewając w twoją matkę swoje nasienie... Ponieważ ja będę wlewał swoje nasienie... w ciebie... Będę cię nim karmił... Będę cię zapładniał... swoim pragnieniem... Będę cię prowadził przez życie... swoją dłonią... i swoim penisem... Będę dla ciebie wszystkim.

- Tak... będziesz... Mistrzu - wyszeptał Aiden i uśmiechnął się.


KONIEC

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mistrz i ChłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz